Rozdział 11: Niebezpieczne Zbliżenie

473 28 2
                                    


Weekend minął jak z bicza strzelił. A ja, kurczę, dalej nie mogłam wybić sobie z głowy Anderson. Znowu był poniedziałek. Pierwsza lekcja – matma, czyli totalna tragedia. Potem angielski z tą… No wiecie kim.

Jakby tego było mało, kazała mi zostać po lekcjach. Super.

- Emily, muszę z tobą porozmawiać – zaczęła, a ja poczułam dreszcze na plecach.

Jej wzrok powędrował w stronę mojej szyi. Oczywiście musiała zauważyć tę cholerna malinkę.

- Co to jest? – spytała, a jej głos był lodowaty.

- Nic takiego – wymamrotałam, starając się uniknąć jej spojrzenia.

- Nie kłam, Emily – warknęła. – Wiem, że to malinka.

No kurde, wiedziałam, że nie da się jej oszukać.

- To nie pani sprawa – powiedziałam, czując jak ogarnia mnie złość.

Anderson zbliżyła się do mnie niebezpiecznie. Była tak blisko, że mogłam wyczuć zapach jej perfum i ciepło jej ciała.

- A może jednak jest? – szepnęła, a jej usta musnęły moje ucho.

Poczułam, jak przechodzi mnie dreszcz. Cholera, co się ze mną dzieje?

- Odsuń się ode mnie – wyrwałam się, odpychając ją.

Anderson odsunęła się, ale jej ciemne oczy wciąż patrzyły na mnie z nieopisanym wyrazem.

- Jesteś taka… niegrzeczna – powiedziała, a w jej głosie słychać było nutę rozbawienia.

- A ty jesteś… stuknięta – warknęłam i wybiegłam z sali.

Pędziłam korytarzem jak szalona, nie zważając na to, że ktoś może mnie zobaczyć. Dopiero gdy znalazłam się w toalecie, zgięłam się wpół i oparłam o ścianę.

Co to było, kurwa? Co się ze mną dzieje?

Z jednej strony nienawidziłam Anderson. Była wredna, arogancka i… cholernie pociągająca.

Czy ja oszalałam?

Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam w lustro. Na twarzy malowała mi się mieszanina emocji: złość, frustracja, pożądanie…

Kim ja jestem?

Nie miałam pojęcia.

Dajcie znać, co myślicie o tym rozdziale i co chcielibyście zobaczyć dalej!

Pani AndersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz