4.

70 8 8
                                    


Ruch obok obudził go z lekkiego snu. Właściwie dopiero co przymknął oczy. Na zewnątrz zaczynało świtać, a to oznacza, że za godzinę i tak zadzwoni jego budzik. Obrócił głowę w lewo patrząc jak jego towarzyszka ubiera na siebie koszulę. Spięła przy tym włosy w kok. Odwróciła się słysząc jak nienaturalnie mruczy.
- Obudziłam cię? - zapytała cicho.
- Nie - przeciągnął się i przysunął bliżej dziewczyny. - Już wychodzisz? - złapał jej lewą dłoń na której dalej miała skurzaną rękawiczkę bez palców.
- Chciałam tylko wyjść do łazienki - oznajmiła. - Ale skoro nie śpisz... - nachyliła się całując go w polik, a potem w usta. Przyciągnął ją do siebie pogłębiając ten pocałunek. Przerwał go jednak ku niezadowoleniu obojga.
- Powiesz mi co masz pod tą rękawiczką? - Joylin wyprostowała się zerkając na swoją dłoń. Przez jej twarz przebiegł grymas smutku, ale szybko zniknął.
- Blizna po oparzeniu - oznajmiła. - Długa i smutna historia. Pracuje dłońmi, więc nie chce by ktoś ją oglądał, wiesz jak to jest - odparła z uśmiechem.
- Mogę zobaczyć?
- A myślisz, że przepraszam kim jesteś? Wybrańcem, panie Potter? - zaśmiała się.
- Potter? - zdumiony pozwolił jej wstać.  - Czytasz książki o czarodziejach ile ty masz właściwie lat? - zadrwił.
- Skoro wiesz kim jest Potter pewnie sam widziałeś chociaż film - oznajmiła. - Poza tym powinnam powiedzieć panie Weasley. - Przytyk to bycia rudym zgasił odrobinę detektywa, co jeszcze bardziej rozbawiło barmankę. - Czytanie to nie wstyd, Jay. W każdym wieku - skwitowała w końcu. Stanęła przy komodzie u szczytu łóżka. Nad komodą wisiało duże lustro, w którym się przejrzała, a potem dostrzegła jak obok leży pewien przedmiot. Trochę zmroził jej krew w żyłach. - Jesteś z policji? - zapytała całkiem poważnie. Halstead poprawił się na łóżku czując znów dziwną obawę. Ludzie w większości źle reagują na jego prace. Szczególnie jeśli sami mają coś na sumieniu. Przytaknął jednak, a ona dalej patrzyła na odznakę. - Stopień?
- Detektyw
- Uuuuu - zerknęła prowokacyjnie na mężczyznę co go rozluźniło, po czym zawiesiła sobie odznakę na piersi. - Pan detektyw Jay.... - czekała aż poda jej nazwisko.
- Halstead - rzucił widząc jak bawi się przedmiotem.
- Detektyw Jay Halstead - przygryzła wargę zastanawiając się czy brnąc w tą zabawę dalej. - Może czas się lepiej poznać, detektywie? - wskoczyła na łóżko siadając na nogach detektywa. - Ty już wiesz o mnie sporo, w końcu to ja gadałam cały zeszły wieczór - zadrwiła. - A o tobie wiem tyle, że jesteś detektywem i jesteś rudy.
- Nie jestem rudy - zgromiła ją wzrokiem, co spowodowało wybuch jej śmiechu.
- Dlaczego ci to tak nie pasuje? - spytała rozbawiona. - Przecież to tylko kolor włosów - mówiąc to przeczesała je palcami.
- Gdy chodziłem do szkoły naprawdę było widać moje lekko rude kosmyki, - zaczął opowiadać. -  Dlatego często wyzywali mnie od rudzielców. Mój brat jest starszy. W szkole radził sobie z tym lepiej niż ja, w zasadzie on zawsze radził sobie z takimi rzeczami lepiej niż ja. Potrafił sobie zjednać ludzi - nostalgiczna mina detektywa poruszyła serce Joylin. - Ja reagowałem agresją - spojrzał na zatroskany twarz dziewczyny, nie mógł oprzeć się potrzebie dotknięcia jej zimnych brązowych loków. - W okresie dojrzewania włosy ściemniały, a ja pozbyłem się kompleksów. Dziewczyny zaczęła do mnie lgnąc, gdzie wcześniej nie miałem powodzenia, więc gdy mi przypominasz, że gdzieś tam dalej jestem rudy to...
- Kompleks wraca? - potwierdził skinieniem głowy. - Ale czy ja ci nie mówiłam, że lubię rudych? - z uśmiechem złapała jego twarz w dłonie, on swoje trzymał teraz na jej udach.
- Myślałem, że to żart?
- Mówiłam Ci, że nie lubię banalnych rzeczy. Ty nie jesteś banalny Detektywie - odparła całując go. - Zawsze wybiorę ciemnego rudzielca z piegami, niż zwykłego rudzielca z lokami - miała na myśli jego brata. Jej komplementy nie tylko łechtały jego ego, ale przede wszystkim odbudowywały własną wartość detektywa. Po prostu, Joylin sprawiała, że czuł się dobrze.
- Dobrze pani "niebanalna", powiedz mi coś jeszcze o sobie.
- Joylin Willard - przedstawiła się skłaniając głowę, brakowało żeby dygnęła jak dama. Bawiła Halstead każdym swoim ruchem. - Dwadzieścia dziewięć lat, barmanka. Była studentka psychologii. Fanka czytania książek o czarodziejach - jej uśmiech stawał się powoli jego uzależnieniem. -  Lubię spacery nad rzeką, niebanalne stroje i rudych piegowatych policjantów. - zakończyła swoją autoprezentację. - Teraz Ty!
- Już ci powiedziałem... - zamilknął widząc jej przerysowaną smutną minę -  Mam zrobić taki teatrzyk jak... Dobrze. - Przytaknęła mu, więc odchrząknął starając się być poważnym. - Detektyw Jay Halstead, numer odznaki 51163 - dziewczyna sprawdziła, czy aby się nie pomylił, - Wydział wywiadowczy, 21 dzielnica. Były Ranger, - tym zaimponował Joylin. - Lubię irlandzkie puby, niebanalne barmanki, a w szczególności jedną, która nie przestaje mnie rozśmieszać - po tym przestał się hamować i korzystając z pozostałego im czasu zaczął grę wstępna.

Rekrut - CHICAGO PD (FF)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz