Zagar wybija już godzinę 8. Poszukiwania wciąż trwają. Zero nowych informacji. Czasu coraz mniej, a ja jedyne co mogłam zrobić to czekać aż policja coś znajdzie. Choć szansę na to były dosyć marne, skoro po trzech dniach od zaginięcia nadal nic nie powiedzieli.
Siedząc na lekcji patrzyłam przez okno licząc na to, że ten cały horror się skończy. Nie chodzi tylko o zaginięcie przyjaciółki, ale również o to co wydarzyło się od początku mojego pamiętnika. Chora opiekunka, mleczarz, typ z piłą i inni. Może i nie mam pewności co do tego, ale oni muszą mieć coś wspólnego z Johnem. Chłopak wziął się dosłownie znikąd. Tak nagle. Napisał do Nicole. Popisali z parę tygodni, a ona już pojechała z nim na weekend i nawet nie wiem co się z nią teraz dzieję. Oszaleje w tym świecie chyba.. spojrzałam na drzwi zza których wyszła jedna z uczennic prosząca mnie żebym poszła do dyrektora. Wstałam i poszłam w amoku.- oh, Mary Jones. Mam sprawę do ciebie. W następnym tygodniu będzie apel i przedstawienie, które musisz poprowadzić. Obowiązkowy strój galowy.
- ale panie dyrekto..
- tylko proszę, nie odmawiaj mi ze względu na White. Wiem, że dalej się nie odnalazła, ale ja potrzebuję cię jako przewodniczącą. Ktoś musi ogłosić przemowę i poprowadzić chórek. - spojrzał błagalnie bo miał bardzo dużą nadzieję, że zgodzę się mimo wszystko. Przecież nie mogę mu odmówić. Tak nie wypada.
- dobrze. Ogarnę wszystko na za tydzień.
- dziękuję, dostaniesz pozytywną uwagę i punkty.
Wyszłam z gabinetu kierując się do klasy na lekcję. Spojrzałam krótko na Davies, która siedziała obok szatni. Zadzwonił telefon. Numer nieznany. Odebrałam niechętnie.
- halo?
- mam ją. Bez policji. Jeżeli nie zjawisz się jutro w nocy przy dworcu z torbą pieniędzy to ją zabiję. - rozłączył się.
Że co? Jak ja nawet nie mam 20 złotych na śniadanie, a co dopiero cała torba. Japierdole.. co ja mam zrobić. Mary wymyśl coś. Wszystko co zrobisz ma duże znaczenie czy Nicole przeżyje. Cholera jasna. Oparłam się o ścianę załamana.
...
Nicole:
Zaczynałam odchodzić od zmysłów. Dookoła było ciemno i zimno. Trzęsłam się ze strachu. Czułam jakby ktoś wiercił mi z brzuchu. Zostałam zdana na siebie. Rzucona na pastwę losu, gdzie musiałam walczyć sama ze sobą by przetrwać. Jedyne źródło światła jakie mogłam dojrzeć to lekko odkryte okno, które było przybite deskami w każdych możliwych miejscach. W klitce nie było nic. Musiałam spać na zimnej i brudnej podłodze. Zaś o ogrzewaniu mogłabym sobie tylko pomarzyć. Tarłam więc ręką o rękę by choć na chwilę było mi cieplej. Jedzenie dostawałam raz na dzień, a gdy byłam spokojna zdarzało się więcej odwiedzin. Nie wiedziałam już, która była godzina i jaki dzień tygodnia. Przyjechałam tu parę dni temu mając nadzieję, że spędzę cudowny weekend w pięknym drewnianym domku śpiąc na ogromnym łóżku, a teraz? Jedyne co chcę to wrócić do domu. Do rodziców, którym nie powiedziałam prawdy bojąc się, że nie pozwolą mi jechać tylko dlatego bo John jest o kilka lat starszy. Uznałam, że skoro jest starszy to można mu zaufać. Że jest odpowiedzialny. Jednak wiek to tylko liczba. Usłyszałam kroki w moją stronę. Kolejne odwiedziny? Już drugie dzisiaj. Chłopak otworzył drzwi. Światło za nim wypalało mi oczy. Ciepłe powietrze wpadło do środka pomieszczenia. Zaczęłam nabierać energii do jakiejkolwiek walki z nim. Choć wiedziałam, że dopóki jestem w zamknięciu to nie wiele zdziałam. John przyjrzał mi się dokładnie zostawiając miskę z jedzeniem. Po chwili znów zamknął drzwi i wszystko zaczęło się od nowa. Poziom energii znów spadł na bardzo niski, a chęci przestały się pojawiać. Zjadłam to co dostałam. Jeszcze ani razu nie odmówiłam obiadu. Poprostu wiedziałam, że jeśli tego nie zjem to nie dostanę nic. Przez jeden dzień, a może i tydzień. Mama zawsze mówiła mi, że "czasem droga do celu nie jest prosta i łatwa. Często ma różne przeszkody, które trzeba pokonać. Dlatego nigdy, przenigdy nie poddawaj się gdy zobaczysz pierwsze trudności. Nie mów, że nie dasz rady. Powiedz sobie, że pokonam to. Pokonam te jebane przeszkody. Pokaże, że potrafię. Że dam radę to zrobić i wtedy to zrobisz. Potrzeba tylko motywacji."
Tylko gdzie teraz jesteś mamo? Teraz gdy najbardziej cię potrzebuję obok siebie..Mary:
Jak mam udawać, że wszystko jest dobrze mimo, iż tak nie jest. Nie potrafię dłużej ukrywać swoich emocji. Brak mi na to sił. Słabne i tego nie kontroluje. Czuję się taka słaba.. taka sztuczna i bezużyteczna. Nawet teraz gdy niby ktoś mnie potrzebuję to nadal tego nie czuję. Tyle lat każdy miał wyjebane, a nagle przychodzi dzień kiedy chcą pomocy? Spojrzałam w pustkę przed siebie. Korytarz opustoszał gdy tylko zabrzmiał dzwonek na lekcje. Moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Były jak z waty. Nie dałam rady wstać. Bezsilność dziś wygrała. Choć to nie koniec bitwy, a dopiero początek. Ujrzałam postać idącą w moją stronę. Pośrodku pustki. Sarah spojrzała na mnie.
- Mary
Podniosłam głowę w jej stronę.
- pójdziesz ze mną na randkę? - zaproponowała nieśmiało.
Zemdlałam.
...
(802)
CZYTASZ
Tajemnicze miasteczko
Horror_________________________________________ Kiedy mój brat Kevin miał już 10 lat rodzice uznali, że zatrudnienie dla niego niani to dobry pomysł szczególnie, że dużo pracowali, a ja będąc w wieku 16 lat zaczynałam swoją przygodę z dorosłością i obowią...