Obudził mnie krzyk. Była chyba około 2:55. Pobiegłam szybko do pokoju brata skąd usłyszałam hałas. Stanęłam przed łóżkiem Kevina.
- co się stało? - spojrzałam przerażona.
- ktoś uderzył w moje okno, a później zobaczyłem jakąś postać z daleka. - gdy to mówił trząsł się ze strachu. Był bardziej przestraszony niż ja.
- widziałeś twarz albo kolor ubrania? Cokolwiek? - zapytałam próbując uspokoić siebie i jego.
- niestety nie.. ale miał ciemne ubrania i kaptur na głowie - spojrzał mi w oczy tuląc mnie mocno.
- już dobrze Kevin, jak chcesz to będę spać z tobą dzisiaj - uśmiechnęłam się lekko żeby poczuł się bezpieczny.
- dziękuję - uśmiechnął się lekko i przytulił się do mnie.
Zasnęłam z młodym w jednym łóżku. Obudziłam się koło czwatej. Nie mogłam zasnąć spowrotem więc zeszłam schodami w dół do kuchni. Usiadłam przy stole pijąc kawę. Po 4:30 wyszłam z domu. Szłam środkiem ulicy, która o tej porze była całkiem pusta. Założyłam słuchawki na głowę i włączyłam muzykę na full. Zwykle tak wyglądała moja droga do pracy. Przy okazji zaszłam do pobliskiego sklepu czynnego 24/7. Zrobiłam szybkie zakupy i ruszyłam w drogę. Przeszłam obok opuszczonej fabryki z której zobaczyłam światła latarek. Pomyślałam, że może ktoś zwiedza takie budynki, ale później wydawało mi się to dziwne, dlatego zaczęłam iść powoli w tamtą stronę. Szłam za światłem aż pod drzwi. Otworzyłam je delikatnie nie robiąc przy tym dużego hałasu. Kiedy weszłam do środka strasznie śmierdziało zepsutym mięsem. Nie powiem, że się nie bałam bo bym skłamała. Bałam się cholernie bo nie wiedziałam co czeka na mnie w innych pomieszczeniach. Szłam nie zatrzymując się. Zaglądałam do każdego pokoju. Wzięłam jakiegoś metalowego pręta do samoobrony. Zaa ściany usłyszałam działające maszyny dlatego zaczęłam iść troszkę wolniej. Spojrzałam i zobaczyłam jakąś wysoką postać, która stała przy kałuży krwi z piłą mechaniczną. W pewnym momencie pomyślałam, że nadal śpię, a to jest tylko chory sen, ale to nie był sen. Stałam tam jak wryta nie wiedząc co mam zrobić. Stać i dać się złapać czy może jednak zacząć uciekać, a może ukryć się i patrzeć co robi. Zaczęłam się powoli cofać. Nie spodziewanie spadłam do tyłu. Kurwa! moja kostka. Chyba skręcona. Zobaczyłam tylko jak tajemnicza postać w masce ogląda się w moją stronę po czym zaczyna iść do mnie z piłą. Przełknęłam głośno ślinę i zaczęłam biec ile sił w nogach. Wybiegłam z tej jebanej fabryki. Spojrzałam tylko jak ten psychol patrzy przez okno w moją stronę. Usiadłam na najbliższym przystanku uspokajając oddech. Była dopiero 5:10 więc Luke pewnie jeszcze spał. Po kilku minutach przyjechał autobus, którym pojechałam do szpitala. Lekarz opatrzył mi kostkę, a ja poszłam powoli do pracy. Obsługując klientów myślałam ciągle o tym psycholu. Co on tam robił i kogo to była krew. Wiedziałam, że jak będę chciała komuś powiedzieć to uzna mnie za psychiczną bo sama ja nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. Wchodząc na jego teren nie czułam się już bezpieczna mimo tego, że udało mi się uciec. On mnie znajdzie, znajdzie i zabije jak ich. Wyszłam z pracy po 16 i od razu zadzwoniłam do Millera.
- cześć Mary, co tam? Przyjechać po ciebie?
- Luke musisz to zobaczyć, bądź za 10 minut przy opuszczonej fabryce. - rozłączyłam się i poszłam na miejsce spotkania.
Luke przyjechał od razu po moim telefonie bez zastanowienia. Przytulił mnie na przywitanie.
- o co chodzi? - zapytał.
Powiedziałam mu od początku co się wydarzyło. Nie chciał mi uwierzyć, czego mogłam się spodziewać.
- naprawdę tam był jakiś pojebaniec z piłą, a obok pełno krwi.. - mówiłam na jednym wdechu nie mogąc się uspokoić.
- Mary, spałaś krótko, może się nie wyspałaś albo to tylko sen - tulił mnie do siebie.
- jak mi nie wierzysz to pójdźmy tam, sam zobaczysz.
- okej - zgodził się i poszliśmy do budynku.
Na samym wejściu było cicho i spokojnie. Maszyny nie działały. Nie było tego zjeba w masce. Może to serio był chory sen, a teraz Luke mi nie uwierzy. Poszliśmy na górę gdzie wcześniej były wszystkie maszyny a teraz ich brak? Co jest nie tak. Przecież było tu wszystko.
- mówiłem Mary, nic tu nie ma
- naprawdę były tu te głupie maszyny! Było tu wszystko, a teraz zniknęło.
Jak nic Miller weźmie mnie za psychiczną bo przecież o to chodziło temu typowi. Zamknął mnie w psychiatryku i pozbędzie się mnie, a później zajmie się moją rodziną. Nie pozwolę mu na to. Tylko jak to zrobić? Skoro mój chłopak mi już nie wierzy.
- Mary wróć do domu i się prześpij, dobrze ci to zrobi. - zaproponował.
- może masz rację - odpowiedziałam szybko ogłupiała. Już nie wiedziałam co jest prawdą, ale wiem, że ktoś chce mnie zniszczyć i wyeliminować z "gry".
Poszłam powoli do domu. Luke pojechał do pracy z której się zwolnił żeby do mnie przyjechać. Położyłam się na łóżko cały czas myśląc. kilka minut później przyszedł do mnie Kevin.
- Mary, boje się
- ale czego? - zapytałam spokojnie i usiadłam.
Pokazał mi gazetkę z całą listą porwań małych dzieci. Byłam w takim szoku, że nie widziałam co mu powiedzieć.
- skąd to masz?
- znalazłem pod drzwiami - spojrzał mi w oczy.
- Kevin nie masz co się bać, to tylko taki żarcik, przecież zaraz Halloween. Idź już do siebie.
Poszedł. Przyglądałam się zdjęciom dzieci i opisom. Zadzwoniłam do Luke. Przyjechał od razu po pracy. Pokazałam mu, a on tylko spojrzał na mnie bez słowa.
- te zaginięcia są z kilku tygodni Luke. Uwierzysz mi wreszcie? To jest jego sprawka, a ja to udowodnię.
- Mary przestań, czy ty myślisz, że w tej opuszczonej fabryce, w której byliśmy jest psychopata z piłą, który porywa dzieci? A później robi z nich mięso? Błagam cię, myślałem, że masz 16 lat, a nie pięć.
- bo mam! Zaraz 17, naprawdę to kurwa widziałam. Czemu nie możesz mi uwierzyć i pomóc?!
- jestem za stary na takie zabawy, zaraz kończę szkołę i muszę przygotować się do matury, nie mam czasu poprostu. Wiesz, że teraz będziemy się mniej spotykać prawda?
- dlaczego?
- matura, praca, i chora matka, a niedługo wyjeżdżam na kilka tygodni. Myślę, że powinniśmy zerwać.. przepraszam Mary..
Patrzyłam na niego ze łzami w oczach.
- wyjdź.. - odwróciłam wzrok, a po policzkach łzy leciały mi jak z wodospadu.
Chłopak wyszedł. Płakałam nie mogąc zasnąć. Czy on właśnie ze mną zarwał? Akurat teraz gdy najbardziej go potrzebuję. Co ja mu zrobiłam kurwa?! Walnęłam z całej siły pięścią w ścianę. Spojrzałam na zakrwawioną rękę uśmiechając się. Zawiniłam rękę w bandaż i zakryłam się pościelą. Próbowałam zasnąć, ale usłyszałam hałas za oknem więc podeszłam. Zobaczyłam go. Stał w masce. W ręce miał piłę, a w drugiej.. a w drugiej miał.. Gdy zobaczyłam co trzymał w drugiej ręce poprostu zemdlałam.
(1078)
CZYTASZ
Tajemnicze miasteczko
Terror_________________________________________ Kiedy mój brat Kevin miał już 10 lat rodzice uznali, że zatrudnienie dla niego niani to dobry pomysł szczególnie, że dużo pracowali, a ja będąc w wieku 16 lat zaczynałam swoją przygodę z dorosłością i obowią...