7. Mleczarz

2 0 0
                                    

Obudziłam się obok Luke. Wstałam tak żeby go nie obudzić i zeszłam na dół. Zjadłam śniadanie popijając kawę. Miller wstał kilkanaście minut później i przyszedł do mnie.

- podobało ci się wczoraj skarbie? - zapytał z uśmiechem.

- oczywiście, że tak - uśmiechnęłam się i pocałowałam go krótko.

- jak chcesz to podwiozę cię do pracy, ale poczekaj chwilkę tylko się ogarnę.

- jasne - spokojnie dokończyłam picie kawy.

Chłopak wziął szybki prysznic, zjadł śniadanie i odwiózł mnie do pracy pod same drzwi. Wysiadłam z auta.

- a buzi?

patrzył na mnie ze słodką minką więc nie mogłam mu odmówić. Pocałowałam Luke i poszłam do budynku.

- dzień dobry Mary

- dzień dobry szefie! Co u pana słychać? - zapytałam przebierając się w ubrania robocze.

- mamy nowego kelnera, mogłabyś trochę mu pomóc ?

- jasne! Nie ma sprawy

- dziękuje, wiedziałem, że można na ciebie liczyć - odpowiedział i wrócił do biura.

Po kilku minutach podszedł do mnie chłopak w wieku może z osiemnaście do dwudziestu.

- no cześć, jestem Matt, Matt Taylor, nowy kelner i no, miałem przyjść do ciebie - powiedział zawstydzony i podał rękę na przywitanie.

- jestem Mary, Mary Jones - lekko uścisnęłam jego dłoń.

- pokaże ci na czym polega codzienna praca, a później już sam ogarniesz

Matt pokiwał głową i patrzył na to co robię. Pokazywałam mu krok po kroku co i jak. Po dosłownie 45 minutach sam obsługiwał klientów. Korzystając z 10 minowej przerwy wyszłam na zapelcze restauracji. Chłopak wyszedł za mną. Usiadł obok mnie i zaczęliśmy rozmowę.

- ile masz lat? - zapytał pierwszy.

- 16 a ty?

- 20 - uśmiechnął się lekko.

Nie wiem co miał znaczyć jego uśmiech, ale ja mam chłopaka ziomuś. Nie rób sobie nadziei lepiej bo szybko będziesz płakać.

- może dasz się gdzieś zaprosić po pracy? - zaproponował.

- jasne, czemu nie. - odpowiedziałam szybko.

Boże, ale ty głupia jesteś Mary. Luke mnie chyba udusi jak się o tym dowie, albo mu nie powiem i po problemie. Przerwa szybko się skończyła więc czas wracać do pracy. Po godzinie 15 wyszłam z budynku. Matt podbiegł do mnie po chwili. Musiał zostać dłużej i pomóc w sprzątaniu. Poszliśmy na krótki spacer, a później odprowadził mnie do domu. Jak tylko weszłam do środka to zadzwoniłam do Luke.

- no odbierz Miller. Co za chuj wredny, nawet nie potrafi odebrać.

Spojrzałam na telefon. Dzwonił jakiś nieznajomy numer. Odebrałam.

- halo?

Nikt się nie odzywał. Był tylko szum wiatru i stukanie jakiś szklanych butelek.

- halo? - powtórzyłam.

Dalej nic. Cisza. Totalna cisza. Rozłączyłam się. No wreszcie Luke oddzwania.

- no i czego nie odbierasz?

- a ty czemu nie odebrałaś? Dzwoniłem po 15 żeby zapytać czy po ciebie przyjechać.

- wybacz, wróciłam pieszo bo musiałam dłużej zostać i ogarnąć kuchnie.

Tajemnicze miasteczko Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz