21. Game over

2 0 0
                                    

Mary wybiegła z domu kierując się w stronę szpitala psychiatrycznego. Była około 16 więc robiło się powoli ciemno. Obiecałam więc oto tu jestem by uratować was z tego piekła - powiedziała do siebie. Pod każde drzwi podłożyła materiały wybuchowe. Jeszcze kilka minut przed tym, ostrzegła obie dziewczyny o swoim planie. Były już spakowane i czekały w pokoju na wolność. Odsunęłam się od drzwi głównych i zaczęłam wysadzanie ich. Zakryłam uszły podziwiając jak drewniane drzwi płoną. Po chwili wszystko zaczęło się jarać. Zakonnice i ochrona zaczęli zabierać dzieci do podziemi gdzie było bezpieczne schronienie. Dziewczyny korzystając z okazji zamieszania, wybiegły z budynku. Pobiegłyśmy razem przez las aż do miasta. Poszłam z nimi do mojego domu gdzie zostały do rana. O poranku od razu po śniadaniu zadzwoniłam do Nicole bo nie za bardzo wiedziałam co mam zrobić z koleżankami, które były bez domu.

...

Dziś, nadszedł koniec mojej przygody na tym świecie. Czas minął. Patrzyłam stając między niebem, a piekłem. Gdzie by tu trafić? - zamyśliłam się. Będzie mi brakować tego wszystkiego co tutaj przeżyłam. Cała ta historia mojego nudnego, szarego życia. Chociaż były też i dobre rozdziały tej książki. Spojrzałam w dół kiwając się wraz z wiatrem. Może zabierze mnie tam gdzie jest moje miejsce. Zrobiłam krok w przód spoglądając krótko za siebie. Płonący psychiatryk, znajomi, rodzina, dziewczyna. To wszystko było już tylko wspomnieniem, które zostanie do końca. Czas otworzyć bramę. Brama do ostatniej samotnej drogi. Nie chciałam żebyś to widziała Sarah. Byłam taka szczęśliwa poznając ciebie. Dawałaś mi więcej niż sama mogła bym sobie dać. Więcej niż moi rodzice czy Luke. Byłaś za każdym razem gdy cię potrzebowałam. Nigdy nie brakowało cię obok, a ty Nicole byłaś najlepszą przyjaciółką tak jak Madison i Noami, która pewnie dalej mnie nie znosi, ale to już nie ważne. Ważne jest to, że jesteście wreszcie w domu. Spadając, czułam spokój. Poleciałam w dół odbijając się od kamieni leżących przy morzu. Moje ciało było roztrzaskane o skały na dobre kilka metrów. Czyżby to już koniec? Po paru dniach nad morze przyszła grupka przyjaciół, która znalazła ciało i leżącą obok książkę. Jeden z nich zadzwonił po policję, która oddała pamiętnik w ręce mojej rodziny.

- tak nam przykro.. - powiedział policjant wręczając książkę.

Każdy z nich spojrzał i momentalnie osłupiał, a po ich policzkach płynęły łzy aż po szyję. Myślałam, że nikt nie będzie tęsknić, a tu takie zaskoczenie. Radiowóz odjechał. List, który był zaadresowany do Sarah przyszedł pod jej dom tuż po mojej śmierci.

"Czarna owca. Czuję się jak czarna owca nie pasująca do reszty. Taka nie potrzebna i odstająca w grupie. Jako jedyna inna wokół wszystkich doskonałych. Mówią, że nie ma ideałów, ale to właśnie ja uważam, że w świecie ideału jestem jedną wielką pomyłką. Patrząc na moich znajomych to mogła bym się kłócić czy rzeczywiście nie ma ideałów na tym świecie. Największym ideałem, który poznałam to byłaś ty Sarah. Nie brakowało ci nic oprócz mnie obok, ale tak było lepiej skarbie.. Mój czas dobiegł końca. Wybacz mi, że cię skrzywdziłam. To nie było przez ciebie. Poprostu nie dałam rady. Z każdym dniem było coraz gorzej, tylko tego nie pokazywałam. Poddałam się, ale ty jesteś nadal w grze i musisz iść dalej. Ze mną czy beze mnie, musisz iść naprzód mimo, że ja przegrałam i odpadłam z gry.
Kocham cię myszko..". M.J

Zaczęła dusić się łzami nie mogąc się uspokoić, a w tym czasie rodzice zaczęli czytać pamiętnik, który przywiozła policja. Czytając stronę po stronie.

...

"Każdy z nas ma maskę za, którą kryje się prawdziwa twarz i prawdziwa osoba. Historia, którą przeżyliśmy i jej rany. Może nie koniecznie rany fizyczne, ale psychiczne. Rany, które nie łatwo rozpoznać gdy mamy na sobie maskę. Ten sztuczny uśmiech na, który tyle osób się nadal nabiera. Czas zdjąć ten nieprawdziwy uśmiech i pokazać jakim jest się pod nim. Rola w moim teatrze dobiegła końca. Moje aktorstwo również się skończyło, dlatego zakończyłam grę. Tak oto kończy się historia mojego życia. Pewien rozdział, który już nigdy nie zostanie otwarty. Całą książkę o tym co przeżyłam, co przeszłam zabieram ze sobą do grobu".

...

Dzień pogrzebu. Przyszli wszyscy wraz z Luke i jego starszą dziewczyną Angelą. Niedaleko nich stała Nicole z rodziną oraz dziewczyny, które poznałam w psychiatryku.

Pewien rozdział życia musi się zakończyć by zaczął się nowy. Tak właśnie zrobiła Mary pozwalając nam na normalne życie poza psychiatrykiem. - powiedziała Madison spoglądając grób.

- Mary była dobrą córka, siostrą, dziewczyną jak i przyjaciółką. Nie brakowało jej odwagi i wyrozumiałości wobec potrzebujących. Była kochana, dobra, wierna i zawsze pomagała słabszym. Poprostu była gdy ktoś ją potrzebował. Nigdy nie odmówiła pomocy. Nigdy nie miała do nikogo problemu. Nie odstawiała czyiś problemów i spraw na drugim miejscu. Żałuję, że kiedyś nasz kontakt nie był najlepszy. Żałuję też, że nie byłam wtedy gdy mnie potrzebowała. Przeżyła wiele i doświadczyła dużo okropnych rzeczy, a mimo to, na jej twarzy wciąż był uśmiech. Jej dobroć i sympatia nawet wobec wrogów. Można by rzec więc, że to chodzący ideał. Była idealna i była sobą. Miała swoje problemy, ale wolała pomagać innym by zmniejszyć ból, który codzinnie przeżywała. Samookaleczała się gdy było źle. Widziałam jej ręce, jej rozcięte nadgarstki. Codzinnie coraz nowsze rany. Ręce nie goiły się bo na nowo powstały większe ślady. Nigdy nikt nie próbował jej pomóc. Była tajemnicza więc może to dlatego? Ten pamiętnik, który tu mam to jej całe życie opisane w notesie. Pisała tu o wszystkim co ją gryzło. Były dobre i złe wspomnienia. Pierwsze miłości, morderstwa, ale i również słabości. Na każdej stronie był jeden cytat. Przeczytam tylko jeden, który skierowany jest do specjalnej osoby zgromadzonej tutaj. - powiedziała White czytając.

"Zakochaj się w kimś, kto zasługuje na twoje serce, a nie w kimś, kto się nim bawi".

Nicole spojrzała przelotnie na Miller'a z miną jakby to była jego wina. Chociaż może i była. Każdy z nich zabrał z mojego serca po jednej części. Z czasem gdy puzzle zaczęły znikać moje serce również zniknęło. Czułam się taka niepotrzebna. Tak jakby ktoś wziął moje serce i je zniszczył, a ono pokruszyło się na miliony kawałków jak porcelana. Rozdział mogę uznać za zamknięty. Przynajmniej rozdział mojego życia.

Minęło kilka tygodni od mojej śmierci, a w telewizji można było dowiedzieć się prawdy o sekcie niani. Wszyscy byli tylko jej sługami, którzy słuchali poleceń by wykurzyć z miasta moją rodzinę raz na zawsze. Tylko po co? Czemu akurat my? Tego raczej nigdy się nie dowiem... - Doczytała na głos matka ze łzami w oczach.

...

- Mary, spóźnisz się do szkoły!

- już idę! - odpowiedziałam dopisując ostatnie słowa pamiętnika.

(1078)

I to będzie oficjalnie koniec tej opowieści.

Tajemnicze miasteczko Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz