(Brawo dla tych, którzy zgadli imię !)
Olivier
Jechałem pustymi już drogami Londynu. Drogę jedynie oświetlały mi światła mojego samochodu. Tego późnego wieczoru, księżyc przysłoniły ciemne chmury. Jego światło bardzo delikatnie się przez nie przedostawało. Noc jest bardzo zdradliwa. Niby świat jest taki sam podczas dnia i nocy, jednak w wieczornych godzinach, świat zasłania ponura ciemność. W ciągu dnia, w słoneczny dzień, ludzie mają chęć wybrać się na spacer do lasu. Robią już tak od kilku lat, znają ten las jak własną kieszeń, jednak gdy zapada noc, to nagle ten ich las, przyprawia ich o dreszcze. Nie wiedzą, co lub kto, może się w nim chować.
Nie wiedzą, jakie tajemnice on skrywa.
Noc, a szczególnie jej ciemność dziwnie działa na ludzi. Podczas tej pory nasze myśli się uwalniają. Myślimy o tym, o czym w ciągu dnia zapominamy. Pozwalamy sobie na więcej. Rozmowy nocą, wyjawią więcej, niż rozmowy za dnia. Niektórzy w nocy czują się wolni. Noc jest piękna, ale również tajemnicza. Jednak jest w niej coś magicznego skoro marzymy patrząc w gwiazdy, a nie w słońce. Dlatego właśnie, gdy stałem na czerwonym świetle, to patrzyłem na niebo i marzyłem o tym, żeby spotkanie, na które jadę odbyło się szybko i beż żadnych problemów.
Zaparkowałem przed swoim klubem, który został otwarty już jakiś czas temu. Miałem nadzieje, że przyniesie mi on takie zyski, że będę mógł skończyć z tym, czym zajmuję się teraz. Jednak na razie ten klub nie wystarczał. Mało ludzi się nim interesowało, a wydałem na niego sporo pieniędzy. Obawiałem się, że znów popadnę w długi. Planowałem w sylwestra zrobić duże wydarzenie w klubie. Możliwe, że dzięki temu ludzie się nim zainteresują i w końcu zacznę coś na nim zarabiać. Wszedłem przez duże czarne drzwi i od razu oślepiły mnie kolorowe światła reflektorów. Klub był dość duży. Od razu po wejściu, po lewej stronie znajdowała się szatnia. Dalej na samym środku był parkiet do tańczenia, który był podświetlany. Po prawej stronie znajdował się marmurowy bar, a czarne stoliki i kanapy w kolorze śniegu były ustawione wokół parkietu. Obok baru było przejście do łazienek, oraz cztery loże. Jednak najlepsza część znajdowała się na dole.
W klubie nie było zbyt dużo osób. Trzy osoby siedziały przy barze. Dwie grupki osób zajmowały kanapy i kilka gości tańczyło. Nie zadowalał mnie ten widok. Wolałbym, żeby przed klubem było ogromna kolejka, ponieważ w środku nie było by już miejsca. Jednak w środku było tyle ludzi, że kolejne 300 osób na spokojnie by się tutaj zmieściło. Przywitałem się szybkim " cześć " z barmanem i udałem się do ciemnego korytarza. Zszedłem na dół i stanąłem przed czerwonymi drzwiami. Wpisałem kod, który wisiał na panelu obok. Tylko nie liczni mieli tutaj dostęp. Usłyszałem charakterystyczne piknięcie, a następnie pociągnąłem za klamkę. Już na samym wejściu poczułem zapach papierosów i alkoholu. Lubiłem to pomieszczenie. Na środku stały trzy czerwone kanapy, a pośrodku nich został postawiony mały czarny stolik. Po prawej stronie znajdował się mały, samoobsługowy bar, a po lewej stały dwie czarne komody, a nad nimi został powieszony telewizor. W pomieszczeniu przebywały dobrze mi znane pięć osób. Lubiłem tych ludzi, ale nie nazwałbym ich moimi przyjaciółmi.
Tylko jeden z nich, zasługiwał na ten tytuł.
- Ooo szefuncio przyszedł - powiedział Mike. Przewróciłem oczami i podszedłem do barku.
- Co tym razem spowodowało twój nieznośny humor ? - spytał.
- Odpowiedź będzie taka sama jak zawsze, czyli twoja morda - odpowiedziałem. Wszyscy oprócz Mike'a głośno się zaśmiali.
- Skurwysyn - powiedział cicho, ale na tyle głośno byśmy wszyscy usłyszeli.
- Ale od mojej matki, to ty się odpierdol - odpowiedziałem. Tym razem Mike również się zaśmiał. Zbiłem z nim piątkę tak samo jak z Antonim, Liamem, Diego i Dominikiem. Zawsze byłem przekonany, że to Anglicy najwięcej przeklinają, ale gdy poznałem Dominika, to bez zawahania oddałem Polakom tytuł mistrzów w przeklinaniu. W każdym słowie zawierał jakieś przekleństwo.
CZYTASZ
It was always you
Romance„ Na własne życzenie weszłam w ogień, który sami rozpalili „ Zawsze myślałam, że życie jest piękne. Jako mała dziewczynka nie mogłam na nic narzekać. Marzyłam o tym, żeby życie się nie zmieniło gdy dorosnę. Jednak marzenia bardzo łatwo było zniszcz...