Layla
*Cztery tygodnie później*
Kolejna nieprzespana noc. Była już siódma rano, a ja od ponad dwudziestu godzin nie spałam ani przez sekundę. W ciągu dnia nie mam czasu na sen, zbliża mi ostatnie kolokwium , który zależy od tego, czy zdam pierwszy rok. Większość czasu spędzam na uczelni, zaraz po powrocie do domu siedzie nad laptopem i uczę się, aż do wieczora. Po całym dniu jestem już bardzo wykończona, ale gdy powinnam iść spać to nie potrafię. W momencie, gdy zamykam oczy, widzę tylko te okropne wspomnienia, które sprawiają, że tracę chęci do życia. Nie potrafię myśleć o niczym innym, niż o tym, jak Olivier strzela do mojej rodziny. W kółko odtwarzają mi się te widoki w głowie. Nawet jeśli uda mi się zasnąć, to śnią mi się koszmary, które mnie wybudzają i sprawiają, że boję się ponownie zasnąć. Ataki paniki to była u mnie teraz codzienność. Każdą noc spędzam na balkonie. W pustym pokoju się duszę, wolę płakać na zewnątrz, bo mój ból jest tak głośny, że mógłby kogoś obudzić. Wszystkim wmawiam, że czuję się okej, ponieważ nie chce ich obciążać swoimi problemami. Każdy z nas ma źle. Wszyscy widzieliśmy jak z Mateo ulatuje życie. To jest coś, czego nigdy nie zapomnę. Tamtego wieczoru, po powrocie do domu, nie mogłam zmyć jego krwi ze swoich rąk oraz ubrań. Jak szalona drapałam swoją skórę, tak mocno, że aż zrobiłam sobie rany. Potrzebowałam to zmyć. Nie chciałam, żeby zostały na mnie po tym jakiekolwiek ślady, wystarczyło mi to, że zostało to w mojej pamięci i odbiło się na mojej psychice. Zawsze nosiłam przy sobie nóż, a gdy wychodziłam z domu, to brałam broń. Nie czułam się już bezpiecznie, nawet w tym domu. Przerażała mnie myśl, że Olivier w każdej w chwili może wrócić i mnie zabić. Wiedziałam, że tym razem nie ma co się nastawiać na dobre zakończenie. On wróci, zawsze wraca.
Słońce już powoli wschodziło. Dopaliłam papierosa i wróciłam do pokoju. Starałam się utrzymywać w nim porządek, ale po tamtej sytuacji miałam to gdzieś. Po co mam się tym zajmować? I tak, gdy umrę to nikt nie będzie myślał o tym, że nie sprzątałam w pokoju. Nogą przesunęłam ubrania, ktore zagradzały mi przejście. Weszłam do łazienki, nawet nie patrzyłam w lustro. Nie miałam siły, żeby o siebie dbac, bo po co? Podejrzewam, że wyglądam strasznie. Wory pod oczami prawdopodobnie są tak duże, że nawet płatki pod oczy by mi nie pomogły. W garderobie był podobny bałagan co w pokoju. Ze stery ciuchów wygrzebałam jakąś szarą koszulkę i czarne spodnie dresowe. Ściągnęłam z nadgarstka gumkę do włosów i zaczęłam robić jakiegoś niechlujnego koka.
Kiedy ja ostatni raz myłam włosy? Tak w ogóle, to który jest dzisiaj dzień?
Zaczęłam powoli schodzić po schodach. I pomyśleć, że jeszcze jakis czas temu schodziłam nimi i stresowałam się ponownym spotkaniem z chłopakami, gdy słyszałam ich rozmowę w jadalni. Teraz ten dom bardzo ucichł. W kuchni zastałam swojego brata. Bruno powoli odzyskiwał pamięć, zaczynał mieć przebłyski niektórych wydarzeń i rozmów, to chyba była jedyna dobra nowina w ostatnim czasie.
- Cześć - przywitał się ze mną, gdy usiadłam na krześle barowym. Nie odpowiedziałam. Sama rozmowa z kimkolwiek mnie wykańczała.
- Jak się czujesz ? - zapytał. W odpowiedzi wzruszyłam ramionami - Znowu nie spałaś całą noc? - zadał kolejne pytanie.
- Aż tak widać?
- Layla, ja wiem, że jest ci ciężko, ale musisz iść spać. Nie możesz całymi dniami żyć tylko nauką, wymęczysz się - powiedział.
- Daj mi spokój, proszę - odpowiedziałam. Naprawdę nie miałam ochoty słuchać o tym, jak bardzo źle wyglądam i że niszczę swój organizm, ale co im do tego? To była moja sprawa. Miałam prawo czuć się słabo.
- W porządku, kawy ?
- Poproszę.
W czasie, gdy brat przygotowywał mi kawę, na dół zszedł Thomas. Nie ja jedna wyglądałam źle. Nikt z nas nie był już szczęśliwy. Wszyscy byliśmy ludźmi bez przyszłości. Każdy dzień był taki sam. Po prostu czekaliśmy na swój koniec, bo co nam więcej pozostało? Przez swoje zmęczenie nawet nie poleciałam do mamy, w rocznicę jej śmerci. Byłam okropną córką. Do tej pory byłam przez to na siebie wkurzona. Miałam kupiony bilet, który przepadł. W najbliższym czasie nie wrócę do Hiszpanii. Zbyt bolał mnie fakt, że mój i Mateo plan nie wypali, żebym wsiadła w samolot i wróciła do domu. Nie potrafiłam tego zrobić.
CZYTASZ
It was always you
Romance„ Na własne życzenie weszłam w ogień, który sami rozpalili „ Zawsze myślałam, że życie jest piękne. Jako mała dziewczynka nie mogłam na nic narzekać. Marzyłam o tym, żeby życie się nie zmieniło gdy dorosnę. Jednak marzenia bardzo łatwo było zniszcz...