I. Zmiany

74 5 0
                                    

Plany Severusa Snape'a na spędzenie tego niezwykle ponurego lipcowego popołudnia zostały pokrzyżowane przez nikogo innego jak samego Albusa Dumbledore'a, który to postanowił zwołać nagłe zebranie grona pedagogicznego. Niepojęta była niechęć, z jaką ten Mistrz Eliksirów teleportował się do wyjątkowo deszczowego Hogsmeade prosto ze swojego obskurnego domu. W niezwykle cmentarnym nastroju zmierzał prosto do Szkoły Magii i Czarodziejstwa pod osłoną nie tyle pogłębiającego się mroku, co własnej czarnej peleryny. Takim oto sposobem przemókł do suchej nitki i wszedłszy do pokoju nauczycielskiego, od razu przykuł uwagę Minerwy McGonagall, która wówczas była jedyną osobą w tym pomieszczeniu.

– Wcale sobie nie pomagasz tymi mokrymi włosami, zważywszy na twoją reputację nietoperza z lochów, Severusie – powiedziała McGonagall, po czym zajęła swoje miejsce przy stole.

– Dopóki siedziałaś cicho, to wydawałaś się nawet godna tolerowania – odrzekł Snape, wyjąwszy swoją różdżkę. – Teraz jednak to zaprzepaściłaś...

Mistrzyni Transmutacji parsknęła pod nosem i potrząsnęła przecząco głową, wnet wczytując się w jakieś swoje zapiski na pożółkłych zwojach pergaminu, które to miała przed sobą.

Tymczasem Mistrz Eliksirów przy użyciu różdżki i doskonałej znajomości zaklęć suszył swoje włosy i ubranie. Z biegiem czasu do pokoju zaczęli wchodzić kolejni nauczyciele, a zjawili się kolejno: profesor Sprout i Sinistra, a także Babbling i Vector. Kiedy Snape zajął już swoje miejsce, zjawiły się również profesor Trelawney i Burbage. Wkrótce także i inni. Nic jednak nie wskazywało na to, by sam Dumbledore miał w ogóle zamiar się pojawić na własnym zebraniu.

Mimo to po kilku niechętnych pogawędkach pomiędzy tymi członkami rady pedagogicznej, którzy zdołali przyjść na czas, pojawił się wreszcie i dyrektor Hogwartu. Przyniósł ze sobą paczkę cytrynowych dropsów, zatem wydawał się być w dobrym, jeśli nie bardzo dobrym, humorze. Wolał jednak milczeć niż niezwłocznie przejść do rozpoczęcia zebrania. Całkiem jakby nie było ono takie pilne, jak im wszystkimi na początku mogło się wydawać.

– Albusie? – Odezwała się nagle zniecierpliwiona Minerwa.

– Nie ma co się spieszyć, profesor McGonagall – odrzekł, sięgając przy tym po dropsa. – Musimy poczekać jeszcze na jedną osobę, bowiem nasze spotkanie nabierze sensu dopiero wtedy, gdy ona się zjawi...

– Rzeczywiście – wtrąciła Rolanda Hooch – nie ma z nami jeszcze Filiusa.

– Cóż... – Odchrząknął. – Jeśli mowa o naszym profesorze Flitwicku, to mam wam do przekazania pewną wieść. Rzecz w tym, że Filius zważywszy na swoje nagłe problemy zdrowotne postanowił przejść na, zasłużoną zresztą, emeryturę.

– Problemy zdrowotne? – Powtórzył zdziwiony Rubeus Hagrid.

– Niestety nie znam szczegółów, Hagridzie.

– W takim razie – odezwała się Minerwa – czekamy na jego zastępcę?

– Otóż nie tym razem. – Uśmiechnął się słabo. – Na poznanie zastępcy Flitwicka jeszcze przyjdzie czas, moi drodzy, teraz za to czekamy na kogoś innego. Jak co roku potrzebny jest nam nauczyciel od Obrony Przed Czarną Magią i to właśnie jego oczekujemy, co zapewne nawet już was nie dziwi po tylu latach...

– Kto to tym razem? – Zapytała niechętnie Aurora Sinistra.

– Wbrew pozorom jest to ktoś już nam znany, ba! – roześmiał się nieznacznie – niektórych z was miał okazję nawet uczyć w murach Hogwartu.

all's well that ends well • severus snape x ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz