15. Dziwne rozmowy

226 18 2
                                    

- Mi się albo wydaje, albo on ma jakieś skłonności sadystyczne - Stwierdziła śmiało Paperview podczas wizyty w Hogsmeade, siedząc w Pubie pod Trzema Miotłami w towarzystwie swoich przyjaciół.

- Masz na myśli naszego słodkiego Severusa? - Zaśmiała się Katherine, sięgając po swój kufel z piwem kremowym.

- Tak - Potwierdziła, patrząc na nią niemrawo.

- W takim razie nie odkryłaś niczego nowego, Paper - Odparł ponuro Simon. - W końcu miałaś szansę poznać ten legendarny "urok" Snape'a. Możesz to wykreślić z swojej listy celów do osiągnięcia - Zaśmiał się szyderczo.

- Może to i śmieszne, ale ... - Westchnęła. - Takie rzeczy znikąd się nie biorą, prawda?

- Zależy, co masz na myśli ... - Powiedzieli jednocześnie Wendy i Hugo. - Sposób, w jaki on prowadzi lekcje, a zasadniczo sposób, w jaki odnosi się od uczniów istnieje od bardzo dawna - Powiedział dalej Parker.

- Właśnie o tym mówię, ten sposób nie mógł wziąć się znikąd! - Spojrzała na nich znacząco. - Nie próbujcie mi wmówić, że wy bez większego powodu zaczęlibyście... no, zaczęlibyście ludziom utrudniać życie... Mam na myśli to, że nie powinien tak traktować uczniów.

- A po co nam o tym mówisz? - Zapytał Simon Adams, kończąc swoje piwo. - Próbowałaś mu to zasugerować czy o ci teraz chodzi? - Brnął dalej, patrząc na nią z uniesioną brwią.

- Zasugerowanie mu takiego czegoś byłoby równoznaczne z samobójstwem i dobrze o tym wiesz, Addie - Burknęła.

- A podobno Gryfoni słyną z odwagi czy jakoś tak... - Westchnęła Katherine, idąc po kolejne piwa kremowe.

Zarówno Nox, jak i Wendy posłały jej znaczące spojrzenie, ale zagorzała Krukonka nawet tego nie zauważyła. Paperview już od dłuższego czasu zastanawiała się nad "sadystycznymi skłonnościami" profesora Snape'a, ale nie sądziła, że rozmowa o tym właśnie doprowadzi do tego, że po raz kolejny w gronie jej przyjaciół będą kwestionowane cechy Gryfona. Prawdę mówiąc, większość ich rozmów kończyło się właśnie na tym. Nie zmieniało to jednak faktu, że ona w dalszym ciągu zastanawiała się nad osobą Severusa Snape'a i dlaczego traktuje on swoich uczniów w taki, a nie bardziej przyzwoity sposób. Co jeśli rzeczywiście zasugerowanie mu tego jest jedyną dobrą możliwością? Prędzej świnie zaczną latać, parsknęła w myślach, to nie może być prawdą. Najbardziej spokoju nie dawało jej to, co lub kto sprawiło, że Snape postępuje tak, a nie inaczej. Na myśl przychodziło jej jedynie bycie śmierciożercą, ale wątpiła, żeby to było właśnie to, bo jej zdaniem byłoby to zbyt oczywiste. Coś musiało się za tym wszystkim kryć. Pytanie tylko, czym to było.

W przeciwieństwie do reszty tych osób, które w tę sobotę wybrały się do Hogsmeade, oni wybrali się w drogę powrotną do Hogwartu znacznie później, bo późnym wieczorem, a tak szczerze, zaczęli wracać krótko przed północą zaraz po tym, jak wygoniła ich Madame Rosmerta z swojego Pubu Pod Trzema Miotłami. Ich całą grupką zawładnął pewien dziwny nastrój do tego stopnia, że wracali w kompletnym milczeniu, sporadycznie wybuchając śmiechem z powodu jakiejś błahostki. Mimo to Nox szła ramię w ramię z Wendy i Katherine, a one same kierowały się krok w krok za Hugonem i Simonem, którzy szli w półmetrowym odstępie od siebie. Ostatni raz tak się zachowywali podczas powrotu z dwudziestych urodzin Wendy. Merlinie, to było tak dawno, przeszło przez myśli panny Paperview. Z minuty na minutę byli coraz bliżej Szkoły Magii i Czarodziejstwa, choć w głębi duszy żadne z nich na chwilę obecną nie chciało tam wracać, całkiem tak jakby chcieli chociaż na moment zmienić swoją nową monotonię, na którą podobno byli gotowi jeszcze nie tak dawno. W ich przypadku często bywało tak, że oczekiwania zazwyczaj zawsze odbiegały od rzeczywistości - czy tak właśnie było i tym razem? Być może, ale kto by się tym przejmował, bo na pewno nie oni... Kwadrans później ich piątka już skradała się jednym z szkolnych korytarzy do swoich prywatnych kwater, najciszej jak się tylko dało, byleby nie ściągnąć na siebie uwagi Filcha albo Pani Norris. A kiedy już mieli zacząć się bezpiecznie rozdzielać każdy w swoją stronę, nieoczekiwanie Adams się zatrzymał, przez co chwilę potem cała reszta na niego wleciała. Wydawało się to wręcz komiczne, biorąc pod uwagę, że Simonowi zleciały okulary z nosa. Parsknął na to głośnym, a jednocześnie gorzkim śmiechem, całkiem zapominając o "ryzyku" napotkania kotki Argusa Filcha. Cała piątka próbowała zrozumieć, dlaczego tak właściwie gwałtownie się zatrzymał bez większego powodu i przez krótką chwilę naprawdę wierzyli w to, że lada moment we wszystko ich wtajemniczy. Zrozumieli, że są w ogromnym błędzie zaraz po tym, jak Simon bez słowa schylił się po swoje okulary, a następnie ruszył w swoją stronę. Nox i Katherine spojrzały na siebie pytająco, a kilka minut potem również i pozostali oddalili się do swoich prywatnych kwater. Każde z nich skradało się tak jakby dopiero co się włamali do zamku, a to wbrew pozorom byłoby bardzo w ich stylu. Paperview dzieliło zaledwie kilka lub kilkanaście metrów od drzwi prowadzących do jej kwatery, kiedy usłyszała za sobą właśnie ten jeden jedyny głos, którego wolałaby nie słyszeć krótko przed nadejściem pierwszej w nocy. W tej chwili nie pogardziłaby porządną peleryną niewidką.

all's well that ends well • severus snape x ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz