/38/

34 3 1
                                    

-Chrisi, Chrisi wstawaj.

Głos mojej przyjaciółki wybudził mnie z błogiego snu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jej twarz. Ciekawe, która godzina?
-Tak?
-Pablo przyjechał - oznajmiła - Nie jest w najlepszym humorze.
-Gdzie jest?
-W salonie, rozmawia z Robertem.
-O bożeee, nie mógł mi dać jeszcze z godziny? Przyjedżdża akurat w tedy jak jestem zajęta.
-Niby czym ty byłaś zajęta?
-Spaniem - powiedziałam i po chwili namysłu dodałam - I złoszczeniem się na niego.

Kobieta westchęła ciężko. Zajęłam miejsce obok mnie na łóżku po czym płożyłam swoją dłoń na moich plecach i zaczęła po nich nią jeździć.
-Przechodzicie teraz trudny okres, ale to się w końcu skończy - pocieszała mnie.
-Ale kiedy? Raz jest pięknie, a raz jest do dupy. A jeśli on w końcu ze mną nie wytrzyma i że mną zerwie. Co ja e tedy zrobię? - łzy zaczęły napływać mi do oczu.
-Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz jeszcze wszystko się ułoży i znowu będziecie tacy radośni i żywi jak na początku - uśmiechnęła się.

Mi nie było do uśmiechu.

-Możecie poudawać, że mnie tu nie ma? - nie mam ochoty wracam do jego domu. Nie mam ochoty go widzieć ani słyszeć.
-Powiedzieliśmy, że u nas spałaś no i jego auto stoi na naszym podjeździe. Dokładnie to auto, którym tu przyjechałaś - zrużyła oczy - Nie masz przecież prawka. Jakim cudem nie wjechałaś w rów?
-Umiem jeździć - Thomas mnie kiedyś nauczył (Thomas czy tam Tony, nie pamiętam jak mu tam było) jak jeszcze razem byliśmy.
-Pablo o tym opowiadała, dużo o tobie gada jak przychodzi do nas.

Czyli rozmawia o mnie z innymi. Ciekawe czy mówi on mnie dobre czy raczej złe rzeczy?

Hej hej hej hej. STOP. To twój chłopak kobieto. On nie może przecież cię obgadywać i na ciebie nawalać za twoimi plecami. Weź sę opanuj. Napewno mówi o mnie same dobre rzeczy. Tak napewno.

To jest najgorsze, ale im bardziej sobie wmawiam, że Pablo mnie kocha tym większa jest myśl, że obrabia mi dupę za plecami. To będzie mnie męczyć i to bardzo długo. Bynajmniej do czasu aż pojawi się coś co jest większą sprawą od tej teraźniejszej. Mój mózg nie powinien dopuszczać do siebie wogule takich myśli, ale z jakiegoś powodu - powodu, którego nie rozumiem - mówi mi, że on wcale nie jest tym kim był na początku - a może tym kim się tylko wydawał?
-Idziesz? - Anna stała już przy drzwiach i patrzyła na mnie.

Odpowiedź na jej pytanie jest prosta: NIE.

-Tak - uśmiechnęłam się sztucznie.

Wyszłyśmy razem z pokuju i ruszyłyśmy korytarzem w stronę schodów. Spałam w swoich dresach. Kobieta obok proponowała mi jedną ze swoich piżam, ale ja już nie miała siły na co kolwiek wczoraj. Mimo, że ostatnio czy się zajmuje to głównie nauka to dzisiaj nie mam chęci iść do szkoły. Do, której i tak pewnie nie ma sensu iść. Jest pewne godzina popołudniowa, a za tem ominęło mnie zapewne trzy czwarte lekcji. Trudno. Jak jeden dzień nie pójde to się przecież nic nie stanie. Nie staram się przecież o stu procentową frekwencje tylko o bardzo dobre, a nawet najlepsze oceny.

Nim się obejrzałam byłyśmy już na dole. Ania stała trzymając mnie za ręke - nawet się nie zorientowałam kiedy mnie za nią złapała - ze trzy metry przed nami stał mąż kobiety, a na przeciwko niego mój chłopak. Patrzyli na nas, a my na nich. Trwaliśmy tak przez chwilę w ciszy.
-To coooo... głodni? - Anna przerwała nie zręczna ciszę, która trwała już z byt długo
-Nie.
-Tak.

Ja i Pablo odpowiedzieliśmy niemal, że jednocześnie. Jak po mnie przyjechał to siebie jeszcze na mnie poczeka. Będzie decydował czy ja jestem głodna czy nie. W zasadzie to nie jestem, ale nie mam chci i zamiaru jeszcze z kim wracać. On sobie nie pójdzie póki nie zgodzę się z nim wrócić. Jest uparty i dąrzy do celu. Ale ja nie jestem łatwym celem i nie mam zamiaru mu się poddać tak od razu.
-Zrobie ci jajecznicę - rzuciła i pobiegła do kuchni.
-Pomogę ci ją posolić - krzyknął Lewy i pobiegł za nią - A wy idźcie do salonu!!

If could go back... | Pablo Gavi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz