/42/

41 2 1
                                    

Złapałam za klamkę szklanych drzwi i pociągnęłam je do siebie. Szybko wślizgnęłam się do środka budynku. Kiedy tylko drzwi za mną się zatrzasnęły dobiegł mnie zapach smarzonych frytek. Rozejrzałam się dookoła. Jest wieczór, ale ludzi nie brak.

Podeszłam do tego czegoś. Nie wiem nawet jak to się nazywa w każdym bądź raziem, zamawia się przy tym jedzenie. Zatem podeszłqm do urządzenia. Wybrałam Chicken Box'a, wrzuciłam go do koszyka, przeszłam do płatności i na koniec zapłaciłam. Odebrałam swój numerek.

Aby dojść do lady przy, której wydają zamówienia muszę przecisnąć między ludźmi. Ruszyłam w tamtą stronę. Po drodze minęłam jakąś grupę tak mi się zdaje studentów, którszy rozmawiali o wylocie do Stanów na ferie zimowe.

Kiedy dodarłam do celu oparłam się o pod łokietnik naprzeciw lady.
Uniosła głowę do góry, aby spojrzeć na tablicę, na której wyświetlają się numerki. Mój numerek to sto trzy, więc prze deną jest jeszcze z pięć innych liczb.
-Kurwa!!! - męski krzyk dobiegł do moich uszu, przez co od razu odwróciłam głowę w stronę, z której dobiegł.

Ujrzałam blondyna, przy którym stał już pracownik restauracji pod złotymi łukami i mówił mu coś na ucho. Po minie niebieskookiego można wywnioskować, że słowa pracownika nie przypadły mu do gustu. 

Mam jakieś dziwne wrażenie, że skądś kojarzę tego chłopaka, ale nie mam pojęcia skąd. 
-Numer sto trzy.

Odebrałam swoje zamówienie i skierowałam się w stronę wyjaścia. Po drodze mijałam własnie tego chłopak. Nasze spojrzenia się skrzyżowały i to dopiero teraz uswiadomiłam sobie kim on jest.

Chłopak z samolotu.

Siemka. Wiem rozdzialik krótki ale brak mi ceny, więc postanowiłam wrzucić to co mam😘😘

If could go back... | Pablo Gavi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz