/12/

48 2 0
                                    

11.04.2023 rok.

Minął tydzień do kąd jestem w Hiszpanii. I powiem szczerze strasznie mi się tu podoba. Razem z moimi przyjaciółkami zwiedziłyśmy kilka wspaniałych miejsc. No i też przez ten tydzień zbliżyłam się trochę do piłkarza. Jestem teraz z nim na sparzeże.

Tak spędzamy ze sobą trochę czasu. Jesteśmy przyjaciółmi i to mi się podoba. Oczywiście nie obyło się od słodzenia moich kochanych bestie.

Idziemy teraz spacerkiem, brzegiem plaży. Woda jest niesamowita. Jak ja uwielbiam to miejsce.
-I jak, podoba się?
-Bardzo.

Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę kawiarenki.
-Co chcesz?
-Yyyy może, gorącą czekoladę z bitą śmietaną.
-Oczywiście.

Zajęłam stolik, a Pablo poszedł zamówić napoje. Kocham na niego patrzeć. Jest idealny pod każdym względem. Nadal nie mogę się na niego napatrzeć. I gdzie mój rozum? O tóż nadal nie chcę dopuścić do sobie myśli, że mogę z nim być, bo wiem czm to się je. Po za tym on ma dziewczynę. Shelby, czy jak jej tam było. Wredna blondynka z sztucznymi cyckami, dupą i ustami. Mam ochotę ją znaleźć i udusić.

Odwróciłam głowe w stronę wejścia. No chyba nie, ona tutaj serio?! Już mi wszystko popsuła. Błagam niech tylko nie zobaczy Pabla, nie wytrzymam tego jak ona się na niego rzuci i zacznie całować.

Rozejrzała się po kawiarni i napotkała mnie wzrokiem, odrazu ruszyłam w moją stronę. OCHO. Zaraz się znacznie.
-Ty.
-Ja?
-Jestem dziewczyną Pabla, a właściwie to narzeczoną - uniosła dłoń, a na palcu zaręczynowy widniał pierścionek z średniej wielkości brylantem.

Nie powiem, zabolało...

-No i?
-To, że masz się od niego odpierdolić.
-Bo co mi zrobisz lampucero.
-Wiesz kim jest mój ojciec? - zapytała obużona.
-A co, matka ci nie powiedziała?

Plastik miał już coś powiedzieć kiedy przyszedł Pablo. Błagam miej trochę rozumu i ją wyproś stąd.
-Shelby, co tu robisz?
-Mój Pablo kochany, kocham cię. A ty mnie kochasz?
-Tak skarbie, ale co tu robisz?

Ałć... znowu zabolało.

-Zobaczyłam cię przez okno więc przyszłam.
W mgnieniu oka zarzuciła mu ręce na szyje i złączyła ich usta w pocałónku. Nie mogę na to patrzeć, a jednocześnie nie mogę oderwać wzroku.

Wstałam z krzesła i biegem wyszłam z kawiarni. Jak się czuje? Czuje się okropnie. Zaczęło mi się zbierać na płacz. Lecz nie pozwole sobie na to. Nie tutaj.

18.04.2023 rok.

Siedem dni. Minęło siedem dni od tamtego incydentu. Minęło siedem dni od kąd ostatni raz widziałam Pabla. Przez siedem dni nie pisał ani on, ani ja. Przez te jebane siedem dni nie mieliśmy ze sobą kontaktu.

Jest 02:19. Nie mogę spać, więc leże i gapie się w okno. Nie powiedziałam moim przyjaciółkom co się stało. Ukrywam to przed nimi.

Przez ten tydzień dużo przemyślałam. Doszłam do wniosku, że Pablo to tylko głupi wybryk, który nie miał się nigdy zdarzyć. Doszłam też do wniosku, że go lubie i to bardzo. Trudno mi będzie o nim zapomnieć i o tym co stało się tydzień temu w kawiarni. Ten pierścionek...ten pocałunek...

Ta jebana cisza!!! Nie odzywa się. I ja też nie mam zamiaru. Jak by mu na czymś zależało to by napisał jeszcze tego samego dnia. Lecz dla niego jest ważniejsza jego nażeczona. Kto wie czy ona już w ciąży nie jest. Wszystko możliwe.

Mój telefon zawibrował. Kto teraz się do mnie dobija o tej porze. Chwyciłam telefon o go odblokowałam. Nowa wiadomość od Numer nieznany.

Kto to i czego odemnie chcę?

If could go back... | Pablo Gavi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz