Draco:
D: Nawet nie próbuj tak mówić. Jesteś ważny i wszyscy cię potrzebują, a zwłaszcza ja. Potter ... bez ciebie nie wyobrażam sobie teraz życia. Nigdy ciebie nie zostawię i zawsze będę przy tobie. Nie opuszczę cię choćby nie wiem co się stało.Mówiąc to posadziłem zdezorientowanego i chyba wsłuchanego Harrego na moich kolanach. Gdy skończyłem mówić wbiłem się w malinowe usta Gryfona. Chłopak na początku poprostu był w szoku, lecz później również zaczął odwzajemniać pocałunek. Jego usta były tak miękkie, że zacząłem mu je lekko przegryzać, co było widać, że mu się podoba. Nagle zaczęła się językami walka o dominację, którą wygrałem, ponieważ Potter był bardzo uległy. Kiedy już skończyło nam się powietrze niestety musieliśmy przerwać pocałunek. Po krótkiej chwili zacząłem głaskać Harrego po głowie, co uspokoiło chłopaka który nie był już tak spięty. Wiedziałem, że teraz będzie trzeba zapytać się Pottera czy zrobił sobie coś jeszcze. Chciałbym żeby moje podejrzenia okazały się błędne, ponieważ nie mógł od razu próbować popełnić samobójstwa. Nie mówiąć o ranie na brzuchu, która nawet nie wiem od czego jest.
D: ... Mogę zobaczyć twoje ręce ??
H: ... A po co?Było słychać, że się zestresował. Zaczął strasznie panikować. Jego wargi zaczęły się trząść jak ręce i nogi. Gdy próbował coś powiedzieć głos mu się załamywał. Jego serce biło tak szybko że nie mogę nawet tego obrać w słowa. Czyli jednak.
D: ..... To mogę zobaczyć ?
H: ........ A .... musisz... Możemy.... zrobić.....coś.....innego...
D: Czego się tak boisz ?- dobrze wiedziałem czego tylko czemu nie chcę o tym powiedzieć.
H: ...niczego.....Chwyciłem rękaw i lekko podwinąłem. Pod spodem miał rękawiczki które wyglądały jak zrobione z jakiejś starej koszulki.Głowę odwrócił w drugą stronę. Delikatnie zacząłem je zsuwać z rąk gryfona. Niestety miał całe ręce w mokrych i czerwonych już bandażach. Delikatnie chwyciłem chłopaka za dłoń i zaprowadziłem do łazienki. Nad umywalką zacząłem jak najdelikatniej zdejmować opatrunki z rąk. Harrego bolało to jak ściągałem, ponieważ krew przyległa do bandaży. Uznałem że lepiej będzie ściągać opatrunek pod bieżącą wodą i tak też zrobiłem. Gdy ręce były czyste dopiero można było zobaczyć ile naprawdę miał tych cięć. Było ich tak dużo że nie mógł bym nawet pomyśleć o tym żeby sam siebie aż tak skrzywdzić. Wziąłem nowe opatrunki i zacząłem obwiązywać nimi ręce chłopaka. Później znowu poprawiłem rękawy by nic nie było widać. Rękawiczki wywaliłem do kosza i odwróciłem jego głowę tak by na mnie spojrzał. Z powrotem zaprowadziłem zielonookiego do pokoju i usiedliśmy na łóżku. Przyciągnąłem chłopaka do siebie jak najbliżej po czym złożyłem na jego ustach delikatny pocałunek. Po połączeniu naszych ust powoli położyłem głowę gryfona na moim ramieniu. Zielonooki zaczął przymykać oczy, więc zacząłem go głaskać po głowie. Przypomniałem sobie jednak że Potter wyglądał jakby nic nie jadł. Miałem dylemat czy budzić chłopaka i dać mu jedzenie czy pozwolić mu dalej spać. Bałem się o niego tak bardzo że postanowiłem go jednak obudzić. Zacząłem cicho mówić imię chłopaka by go obudzić. Ciemnowłosy gwałtownie się podniósł po czym zaczął panikować. Chwyciłem chłopaka za rękę i powiedziałem że chce mu tylko zaproponować coś do jedzenia. Chłopak odmówił. Gdy zapytałem się co zjadł nie odpowiedział.

CZYTASZ
Nikt nie ma idealnie / Drarry
RomansaMoje au: - Syriusz żyje ( tak jakoś wyszło podczas pisania) Podczas pisania skapłem się że urodziny Harrego są 31 lipca. Pomyliłem daty o miesiąc, lecz nie mogę tego teraz zmienić, ponieważ zepsuło by to akcje Ginny, Hermiona i Weasleyowie nie są po...