W momencie kiedy dotarliśmy na miejsce odpięłam pasy i wysiadłam z naprawdę ekskluzywnego, czarnego Mercedesa. Pociągnęłam za sobą Olivię - moją siostrę, ponieważ zauważyłam, że zasnęła. Zasnęła z rozmazanym tuszem pod oczami. Znowu płakała. Nie pogodziła się ze stratą rodziców. W momencie kiedy dowiedziała się o ich śmierci załamała się do takiego stopnia, że myślałam o tym, że sobie coś zrobi.
Tak jak ja sobie „coś" robiłam przez całe życie...
Byli dla niej autorytetem i ją kochali. Naprawdę kochali. Liv zawsze była ich ulubioną córką. Ja zawsze tą drugą. Zaydena – mojego brata, u którego teraz miałam zamieszkać też doceniali i podziwiali. Głównie za zarobki i jego własną kancelarię. Kiedy chciałam wyjąć chusteczkę i podać ją Olivii, usłyszałam niski głos mężczyzny:
- Witajcie w domu dzieci.
Nienawidziłam gdy mówił na nas „dzieci". Miałam 17 lat, Liv także. Nie byłyśmy małe.
- Nie nazywaj nas tak – burknęłam nieco zirytowanym głosem w stronę brata.
- Dobrze, dzieci – odpowiedział z ironicznym uśmiechem na niezwykle zadbanych ustach. On w prawdzie miał wszystko zadbane. Nawet bardziej niż ja.
- Spie... - odparłam, lecz Zayden nie dał mi skończyć:
- Nie przeklinaj Summer.
Nigdy nie używał zdrobnień mojego imienia. Summer Valentine. Nigdy nie mówił na mnie Sun lub Sunny, tak jak miała w zwyczaju moja siostra.
Dla Zaydena zawsze byłam tylko Summer Valentine. Młodszą, wkurwiającą o dziewięć lat siostrą, którą musiał się opiekować. Wcale mu się nie dziwiłam. Różnica wieku między nami była duża. Ja z Olivią miałyśmy siedemnaście, a Zayden dwadzieścia sześć lat.
Miał dwie identyczne siostry.
Tak, byłyśmy bliźniaczkami. Z wyglądu bardzo się przypominałyśmy. Gdy miałyśmy po osiem lat byłyśmy takie same. W wieku siedemnastu lat sporo się zmieniłyśmy. Nasze ciała było o wiele mniej do siebie podobne.
Nasze cechy i charaktery. Sposoby traktowania nas. To już nie było tak identyczne, jak nasz wygląd.
Olivia zawsze była tą bardziej popularną i lubianą. Ja tą gorszą, która przyglądała się z boku na sławę siostry.
Nasi rodzice. Dla mnie raczej potwory i najgorsi oprawcy jakich mogłam spotkać w życiu.
Przez cały czas był następujący podział:
Olivia - najlepsza córka, dziecko, które było traktowane jako księżniczka.
Summer - najgorsza córka, dziecko, które cały czas było zastraszane, bite i przypalane, miało także próbę samobójczą w młodym wieku.
Przez całe życie w głowie miałam tylko jedno pytanie - "Dlaczego ja byłam tak źle traktowana, a Olivia tak idealnie?"
Na jakiej podstawie moja siostra była traktowana jak normalne dziecko? Dlaczego to ona miała kochających rodziców? Dlaczego dla mnie byli potworami? Przecież nic im nie zrobiłam. Byłam taka jak Olivia. Posłuszna, dobra. Dlaczego to wszystko spadło na mnie? Dlaczego nie na Liv? Dlaczego ja musiałam się samookaleczać, żeby zagłuszyć ból psychiczny tym fizycznym? Dlaczego ja miałam próbę samobójczą zaledwie w wieku 15 lat? Dlaczego to było wszystko przez tych jebanych rodziców, którzy na zawsze w mojej głowie zostaną przedstawieni jako "najgorsze potwory" ? Dlaczego to Olivia była tą lubianą, a ja zawsze tylko stałam z boku i musiałam się uczyć, abym nie była bita przez złe oceny. Dlaczego ja?
CZYTASZ
„ Lost Hope"
RomanceNiezwykle wzruszająca, jednotomowa historia! Siedemnastoletnia Summer Valentine po śmierci rodziców, razem ze swoją bliźniaczką- Olivią Valentine wprowadza się do swojego starszego brata- Zaydena Valentina. Dziewczyna miała bardzo ciężkie ży...