Rozdział 7

60 7 1
                                    

Siedziałam na drewnianej, szkolnej ławce przed salą, w której miałam mieć biologię. Od dziwnego spotkania z Emily Moon minął już ponad tydzień, więc zdążyłam wyzdrowieć. Gdy spojrzałam w bok, ujrzałam sylwetkę Oliviera kierującego się w moją stronę. Mieliśmy razem biologię, więc zawsze razem siadaliśmy.

-Hej, Summy - przywitał się dając mi delikatnego buziaka w czoło.

„Summy"

-Cześć, Williams - również się przywitałam.

Uwielbiałam mówić na niego „Williams". Nie Olivier. Williams. W jakoś sposób jego nazwisko zamieniło się z imieniem.

Chwilę później usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Od razu zabrałam się za jej odczytanie.

Numer nieznany: Uważaj na 18102021.

Że co?

Jak zwykle mnie musiało coś takiego spotykać?

Czemu mam uważać na jakiś numer?

18102021

Ja: Kim jesteś?

Nie doczekałam się odpowiedzi, bo zadzwonił dzwonek. Weszliśmy do klasy i usiedliśmy w ostatniej ławce. Pani Reed zaczęła opowiadać, ale ja wyłączyłam się całkowicie wpatrując się w jedną wiadomość.

„Uważaj na 18102021."

Nie interesowała mnie lekcja. Interesowała mnie tylko ta jedna wiadomość.

-Który raz czytasz tą wiadomość? - zapytał Olivier śmiejąc się pod nosem. -Setny?

-Nie wiem. Po dwusetnym przestałam liczyć.

-Aha - Williams po raz kolejny wybuchł śmiechem.

Nadal patrzyłam się w telefon. Nie odrywałam od niego wzroku.

- Panno Valentine, czy interesuje panią moja lekcja? - nagle usłyszałam głos panny Reed.

Boże.

Czemu musi się do mnie tak przywalać o byle gówno?

- Tak, tylko musiałam odpisać na ważną wiadomość - odpowiedziałam. Ciężko było mi powstrzymać przewrócenie oczami. Ale udało mi się. Imponujące.

-No to może chciałabyś wyjść z klasy? - zapytała ironicznie.

-Nie, dziękuję - odpadłam wzdychając.

-No to odłóż proszę telefon - poprosiła stanowczo nauczycielka.

-Dobrze.

Zapowiadała się naprawdę interesująca lekcja.

...

Po usłyszeniu dzwonka od razu wyszłam z klasy razem z Olivierem. Już do końca lekcji siedziałam cicho i nie spoglądałam w wiadomość.

-Oli, kto mógł to wysłać? - zapytałam znudzona.

-Nie wiem, Summy - odpowiedział patrząc się wprost w moje oczy.

-O Summer Valentine! - wykrzyknął jakiś chłopak.

Pojawił się znikąd. Naprawdę. 

 - Coś ci się stało? Bo wyglądasz jakby przejechał cię autobus - zaśmiał się ironicznie.

Nie.

Błagam, nie.

Niech on mnie zostawi w spokoju.

„ Lost Hope"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz