1. Czara goryczy

147 13 3
                                    

W centrali Wieży Sprawiedliwości panowała niemal grobowa cisza. Promienie słońca przedzierające się prze pustkę kosmosu oświetlały wnętrze pomieszczenia, do którego wszedł Batman. Zmęczony i obolały opadł na fotel stojący przy głównym pulpicie. Wzdychając ciężko poruszył myszką, by wybudzić komputer ze stanu spoczynku. Od razu w rogu pulpitu zobaczył ikonkę powiadomień o wzmiankach w prasie.

- Forum plotkarskie, forum plotkarskie, post na X... - Mruczał do siebie Bruce przeglądając powiadomienia.

W końcu kliknął w jedno z nich uruchamiając główny kanał informacyjny z Gotham.

*Po dzisiejszej interwencji Ligi Sprawiedliwych udało się ująć grupę niebezpiecznych przestępców. Wśród nich był Garfield Lynns znany jako Firefly. Od rzecznika prasowego gothamskiej policji dowiedzieliśmy się...*

-"Prawie 50 godzin bez snu. W firmie panuje chaos, a w samym Gotham nie lepiej. Ponad trzydziestu groźnych zbiegów z Arkham i Black Gate po ostatnim incydencie..." - Myśli przelatywały nieustannie przez głowę Bruce'a, zagłuszając zupełnie telewizyjnego speakera.

Batman oparł głowę na ręce i nieco osunął się na fotelu. Jego powieki zaczęły robić się ciężkie, a wzrok zaczął zachodzić mgłą. Ostatni miesiąc był dla niego niezwykle wyczerpujący pod wieloma względami. Czuł się tak, jakby próbował powstrzymać ogromne przewracające się domino. Najgorsze okazały się jednak ostatnie trzy dni. Zupełnie jakby wszyscy złoczyńcy działali w zmowie. Ucieczki, napady, rabunki, a na koniec atak Furii Darkseida.

- Bruce. Hej Bruce. - Zawołał Superman podchodząc do niego. - Ziemia do Batmana. 

Clark położył mu rękę na ramieniu. Batman obudził się gwałtownie i odruchowo złapał Kent'a za nadgarstek.

- Oh, hej spokojnie. - Powiedział Clark rozbawiony. - Czyżbym w końcu cię przestraszył?

Batman zmierzył go groźnym spojrzeniem. Jednak zaraz złagodniał.

- Po prostu... Eh... Zamyśliłem się. - Odparł i poprawił się na fotelu.

- Jasne. - Stwierdził Superman uśmiechając się zawadiacko, opierając się o pulpit. - Jak tu wszedłem myślałem, że mamy niedźwiedzia w wieży.

- Co? - Bruce spojrzał na niego zakłopotany.

- Żartuję, spokojnie. - Zaśmiał się Clark, unosząc dłonie w obronnym geście. - Ale teraz na poważnie. Bruce, uważam, że powinieneś odpocząć.

- Clark...

- Wykończysz się. - Przerwał mu Kryptonianin. - Śledziłem trochę to co dzieje się w Gotham. Wiem, że masz dużo na głowie. I nie muszę ci chyba mówić, że przy braku odpoczynku możesz zacząć popełniać błędy.

- Umiem o siebie zadbać Clark. Nie potrzebuję...

- Nie potrzebujesz mojej pomocy. - Superman, znów mu przerwał. - Słyszałem to setki razy. Znamy się już dobrych kilka lat... - westchną ciężko - Bruce, ja się o ciebie martwię. Zresztą nie tylko ja. Twoja rodzina również.

- Alfred cię nasłał? - Spytał podejrzliwie Batman.

Superman pokręcił przecząco głową.

- A musiał? Widzę, że jest źle. I nie rozumiem twojego oślego uporu. Masz rodzinę, która cię wspiera. Masz tu przyjaciół, którzy mogą ci pomóc.

-"Nie jestem słaby." - Zaprotestował w myślach Bruce. A w jego gardle stanęła gula. 

Superman patrzył na niego, czekając na jakąkolwiek odpowiedź. Batman poczuł jakby jego wzrok mógł przenikać nie tylko przez jego tkanki, ale również, przez jego myśli.

Niczym noc i dzień (SuperBat) [remake]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz