3. Zawsze może być gorzej

68 9 1
                                    

Burce leżał na łóżku wpatrując się w sufit. Budzik przestał dzwonić już jakiś czas temu. W jego głowie panowała pustka. Nawet nie zwrócił uwagi na Clarka, który przeszedł obok jego łóżka i otworzył okna balkonowe na oścież. Ciepły wieczorny podmuch wiatru musnął Wayne'a po twarzy.

- Jak się czujesz? - Spytał Kent, zauważając brak reakcji Mrocznego Rycerza.

Bruce podniósł się ciężko do pozycji siedzącej. Wciąż był kontuzjowany obudzeniem, choć nie spał już od dobrych kilku minut.

- Popołudniowe drzemki mi nie służą - stwierdził Wayne, biorąc leki przeciwbólowe.

Ostatnie dwa dni Bruce spędził w willi, pozwalając, by ręka zaczęła się goić. Przez ten czas nawet nie spojrzał na maskę Batmana. Zasadniczo nie było nawet takiej potrzeby. Zupełnie jakby przestępczość w Gotham zapadła w letarg, czekając tylko aż Mroczny Rycerz opuści jaskinię. Nawet Superman był tym zdziwiony przemierzając miasto incognito w poszukiwaniu śladów Intergangu.

Pół godziny później Bruce w stroju Batmana siedział przy Batkomputerze w jaskini i jedząc spokojnie tosty, zrobione wcześniej przez Clarka, przeglądał wiadomości. Było dość wcześnie, słońce dopiero zaczęło zachodzić, a do zwyczajowej pory patrolu zostało mu jeszcze parę godzin. Wtem... na Batkomputerze pojawiła się ikonka Batsygnału.

- Oho... Gordon włączył sygnał, pewnie coś się stało... - stwierdził Batman ruszając w stronę samochodu.

- Dołączę do ciebie na miejscu. - Odpowiedział Superman, zabierając naczynia z wózka kelnerskiego stojącego obok komputera.


Batman wspiął się na dach komisariatu. Przy batsygnale stał komisarz James Gordon w towarzystwie postawnego i łysego czarnoskórego mężczyzny. Stali do niego tyłem, więc Mroczny Rycerz nie mógł dostrzec jego twarzy. Zbliżył się do nich cicho na odległość słuchu, by wstępnie ustalić jaki interes ma do niego nieznajomy.

- ...I on się tak po prostu zjawia, gdy włączycie lampę..? Jak ćma? - Mężczyzna spojrzał na Gordona. - Nie ma innego sposobu? Przecież to niemożliwe, żeby zawsze widział, gdy zapalacie światło. Musiałby cały czas obserwować komisariat.

- Cóż, nie wiem do końca jak to działa... Ale liczy się, że działa. - Odparł Gordon, widocznie zmęczony rozważaniami rozmówcy.

- Komisarzu... - odezwał się Batman, ujawniając swoją obecność.

Czarnoskóry mężczyzna podskoczył i sięgnął po broń.

- Na litość boską... Mogłem cię zastrzelić - stwierdził nieznajomy.

Batman zmierzył go jedynie niewzruszonym wzrokiem. Teraz był pewien, że nigdy wcześniej się nie spotkali. Mężczyzna poprawił kurtkę i chrząknął.

- Agent Aaron Jase z Jednostki ds. Przestępstw Specjalnych w Metropolis - przedstawił się i wyciągnął dłoń na powitanie.

Mroczny Rycerz milczał... W tym momencie za jego plecami lekko i dostojnie wylądował Superman.

- Jeśli jest to związane z pojawieniem się Intergangu w Gotham City, to zacząłem już pracować nad tą sprawą - oświadczył Batman.

- Zaczęliśmy - poprawił go Superman - ale chętnie dowiemy się tego, co wiesz Jace*. Po za tym, dobry wieczór panom.

- Podejrzewamy, że któryś z gangów Gotham nawiązał z nimi współpracę... - Gordon dołączył do rozmowy, podając Batmanowi cienką teczkę z kopią akt sprawy. - Osobiście podejrzewam Pingwina lub Czarną Maskę, ale nie możemy wykluczyć pozostałych opcji.

Niczym noc i dzień (SuperBat) [remake]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz