20

1.2K 45 8
                                    

Obudziłam się o poranku, promieniując radością po tym, jak weszłam w związek z Laminem. Ten wieczór był po prostu idealny, jak wycięty z bajki. Przy nim czułam się najlepiej na świecie i chciałabym spędzić z nim resztę mojego życia.

Dzisiaj w Barcelonie panuje napięta atmosfera, ponieważ ma miejsce finał Ligi Mistrzów. Fermín cały poranek spędził na naszym balkonie, patrząc w dal. Nie mogę mu się dziwić, bo PSG to naprawdę trudny przeciwnik, a tytuł zwycięzcy Ligi Mistrzów brzmi zjawiskowo.

Ogarnęłam się trochę i zeszłam na dół do kuchni, żeby przygotować sobie śniadanie. Puściłam muzykę na słuchawkach i zabrałam potrzebne rzeczy, gdy nagle schodami zeszła Sara.

- Hej, chcesz naleśniki z owocami? - zapytałam, mieszając ciasto.

- Jeżeli to nie problem, to z chęcią - odpowiedziała i uśmiechnęła się w moją stronę.

Sara była niezwykle miła, a mieszkanie z nią sprawiało mi dużą przyjemność. Usmażyłam trochę naleśników, posypałam je borówkami oraz truskawkami, i podałam talerz dziewczynie mojego brata.

- Musimy się już zbierać, bo za pół godziny jest zbiórka na stadionie - powiedział Fermín, kiedy podszedł do nas.

- Włożę tylko talerze do zmywarki i możemy jechać. Na pewno nie chcesz nic zjeść przed? - zapytałam, trochę zmartwiona o brata.

- Zjem coś na stadionie z chłopakami - odpowiedział, a ja przytaknęłam i poszłam zrobić porządek w kuchni.

Wsiedliśmy do naszego BMW i ruszyliśmy w stronę stadionu. Po drodze, patrząc przez okno, zauważyłam wielu kibiców ubranych w koszulki Barcelony. W tym mieście wsparcie dla naszych piłkarzy było wyraźnie widoczne, pomimo trudności, jakie mieliśmy w tym sezonie.

Przed wjazdem na stadion stało około stu osób, które chciały autograf od mojego brata. Fermín zatrzymał się, żeby zrobić parę zdjęć, bo inaczej nie moglibyśmy przejechać. Dosłownie wszyscy otoczyli nasz samochód, ale dzięki jakiejś cudownej zbieżności udało się nam wjechać, przy okazji nikogo nie rozjeżdżając.

Jako że było dopiero 13, postanowiłam zadzwonić do Yamala, aby dowiedzieć się, gdzie jest, i trochę podnieść go na duchu. Jednak on nie odbierał telefonu, co było rzadkością w jego przypadku.

- Może chce się skupić przed meczem? - zapytała Sara, kiedy usiadłyśmy na ławce rezerwowych przy murawie.

- Może i tak, nie będę mu przeszkadzać - odpowiedziałam lekko smutna.

Postanowiłam wysłać mu krótką wiadomość, aby go nie rozpraszać, ale jednocześnie, żeby wiedział, że zawsze może liczyć na moje wsparcie.

Po upływie 30 minut wszyscy zostali wezwani na obiad, aby uniknąć zasłabnięć na boisku, biorąc pod uwagę możliwość trwania meczu przez pełne 120 minut. Przy stoliku z Cubarsím, Héctorem i Guiu zauważyłam mojego chłopaka, który na pewno nie był w dobrym nastroju. Zobaczyłam, że obok niego jest wolne miejsce, więc postanowiłam tylko się z nim przywitać, po czym wrócić do Sary.

- Hej, wszystko okej? - zapytałam się, kiedy odsuwałam krzesło.

- Hej słońce, strasznie się stresuję. Wiesz, że to mój pierwszy taki finał - odpowiedział, a ja widziałam łzy w jego oczach.

- Na pewno będzie dobrze, uwierz w siebie - powiedziałam, przytulając go do siebie i całując w czubek głowy, tak jak on mi zawsze robił.

Życzyłam szczęścia reszcie chłopaków i wróciłam do Sary, aby towarzyszyć jej przy posiłku. Wiedziałam, że jako osoba niepubliczna może czuć się zestresowana w obecności tak dużej ilości ludzi.

late night talks ~ Lamine YamalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz