21 - epilog

1.4K 64 17
                                    

10 lat później...

Nasza historia rozpoczęła się dokładnie 10 lat temu, kiedy poznałam Lamine na treningu mojego brata. Dzisiejszy dzień jest zwieńczeniem wszystkiego, co działo się w tamtym czasie. Razem kupiliśmy dom na obrzeżach Barcelony, w którym teraz przebywam.

Nasz dom, zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz, emanuje przytulnością. Zależało nam, aby nie był zbyt nowoczesny, ponieważ podziwiamy tradycyjny styl. Jest utrzymany w odcieniach beżu i składa się z dwóch pięter. Kuchnia, gdzie często gotuję, jest urządzona według mojego gustu, z białym marmurem i beżowymi szafkami, które prezentują się uroczo. Salon, połączony z kuchnią, charakteryzuje się ciepłymi brązowymi tonami. Na drugim piętrze znajdują się wszystkie pokoje - nasza sypialnia oraz dwa pokoje dla dzieci.

Moja mama, razem z Sarą i moją przyjaciółką z liceum, pomagają mi w przygotowaniach do naszego ślubu, podczas gdy Fermín zajmuje się naszymi dziećmi jako jednodniowa niania. León ma już cztery lata i wykazuje zainteresowanie piłką nożną po tacie, a Catalina, nasza córka, pojawiła się na świecie dwa lata temu.

Pamiętacie Paulę z mojego liceum, z którą zawsze plotkowałam na długich przerwach? Okazało się, że spiknęła się z Héctorem, czego w życiu bym się nie spodziewała, ale ważne, że pasują do siebie jak dwa puzzle. Ostatnio dowiedziałam się również, że spodziewają się dziecka, co dla nas wszystkich było ogromną niespodzianką.

Natomiast Sara i Fermín mają dziesięcioletniego synka - Pabla. Jako mój bratanek i chrześniak w jednym, nie mogło go zabraknąć w naszym gronie.

Tak dużo zmieniło się przez te 10 lat...

Wiem, że Yamalowi pomagają Héctor, Guiu i Cubarsí, i mam takie przeczucie, że tam dzieje się niezły armagedon. Marc także znalazł miłość swojego życia, podobnie jak Pau, z czego jestem bardzo dumna.

W tym momencie Paula robi mi makijaż, Sara stylizuje mi włosy, a moja mama chyba już piąty raz dzisiaj popłakała się z emocji. Ten dzień był równie emocjonujący dla mnie, ale kosmetyki, które nakłada mi moja przyjaciółka, są zdecydowanie więcej warte niż moja godność, więc muszę się powstrzymać od płaczu.

Moja śnieżnobiała sukienka kosztowała fortunę, ale rodzice zapewnili mnie, że nie będzie problemu, abym ją kupiła. Jest dosyć prosta, ale wygląda przepięknie, zwłaszcza w słońcu. Satynowy materiał prezentuje się oszałamiająco na mojej figurze, a to, że jest na ramiączkach, idealnie sprawdza się na dzisiejszą pogodę.

Kiedy wszystko związane z moim wyglądem było już gotowe, mogliśmy wsiąść do naszego transportu pod sam kościół. Moja sukienka nie była zbyt długa, co ułatwiało schodzenie po schodach. Chłopaki przypilnowali mojego przyszłego męża, aby nie wychodził z pokoju w tym czasie, abym mogła na spokojnie wejść do samochodu, który stał przed domem.

Poczekałam, aż wszyscy weszli do środka kościoła, który wyglądał jak z bajki. Witraże zdobiły jego okna, a sam ołtarz był pokryty białym marmurem. Ustawiłam się z moim tatą przed samym wejściem i w oddali zauważyłam Yamala, stojącego i czekającego na mnie.

(możecie włączyć muzykę, która jest na górze, dla lepszych wrażeń😘)

Gdy rozbrzmiała muzyka jednej z moich ulubionych piosenek od Lany Del Rey, miałam łzy w oczach. Razem z tatą zaczęliśmy iść obok naszych rodzin i wspólnych znajomych. Stanęłam naprzeciwko Lamina, który również wyglądał na wzruszonego całym tym wydarzeniem.

- Wyglądasz prześlicznie - powiedział cicho z łamiącym głosem.

W swoim garniturze wyglądał jeszcze lepiej, a jego idealnie ułożone włosy, chyba były zasługą Héctora.

Ksiądz zaczął mówić to, co miał w planach powiedzieć, ale ja zbytnio go nie słuchałam, bo ciągle byłam zajęta patrzeniem w jego czekoladowe oczy.

- Spójrz na małego - powiedział, a ja od razu odwróciłam głowę w stronę wszystkich gości.

Moim oczom ukazał się mały Pablo, niosący nasze obrączki na białej poduszce. Chyba nigdy nie widziałam go ubranego tak elegancko, czego na pewno dopilnował Fermín. Podał je księdzu, a ja głaskałam go po głowie, dopóki nie wrócił do swoich rodziców.

- To teraz powtarzajcie za mną - powiedział ksiądz w naszą stronę.

Powiedzieć, że byłam zdenerwowana, to jakby nic nie powiedzieć. Byłam zestresowana jak cholera, ręce mi się trzęsły jak nigdy, ale wiem, że dzięki dzisiejszemu dniu w końcu będę mogła nazwać go mężem.

- Ja, Valentina López Marín, biorę Ciebie Lamine Yamal Nasraoui Ebana za męża i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że nie opuszczę Cię aż do śmierci - powtarzałam za księdzem, dalej wpatrzona w jego przepiękne oczy.

- Ja, Lamine Yamal Nasraoui Ebana, biorę Ciebie Valentina López Marín za żonę i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że nie opuszczę Cię aż do śmierci - powtórzył, lustrując mnie wzrokiem.

- Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez Was zawarte, ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego - powiedział ksiądz, a oklaski rozniosły się po całym kościele.

Teraz przyszedł czas na nałożenie obrączek. Wyciągnęłam rękę w stronę mojego męża, a on delikatnie nałożył ją na mój palec. Chwilę później uczyniłam to samo.

W końcu cały stres ze mnie zszedł, i mogłam pocałować Lamine. Czułam się tak samo, jak te 10 lat temu, kiedy pierwszy raz go zobaczyłam. To samo uczucie, te same motyle w brzuchu i poczucie bezpieczeństwa, które przy nim czułam. Kiedy myślałam, że już nikogo sobie nie znajdę, pojawił się on - w najbardziej niespodziewanym dla mnie momencie. Po takim czasie, który minął, mogę stanowczo stwierdzić, że oboje wierzymy w miłość od pierwszego wejrzenia, i jesteśmy gotowi spędzić razem całe życie.

✿✿

to takie zakończenie całej tej książki! chciałabym wam podziękować za każdą gwiazdkę i każdy komentarz. pisanie dla was było przyjemnością! dam wam znać na tablicy, kiedy pojawi się pierwszy rozdział nowej książki!😘

late night talks ~ Lamine YamalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz