★Rozdział 1★

19 3 0
                                    


-Lily, proszę załatw osobny z listy, by były jutro o 12:30 pod salą gimnastyczną. - Kobieta wskazała na listę około 30 osób.

Przepraszam bardzo, co?

-Dobrze, proszę Pani, napiszę wszystkim, by byli. Coś jeszcze? - posłałam Pani Bizdon swój firmowy uśmiech.

-Chwilowo tyle wystarczy. - powiedziała, kierując się w kierunku biblioteki.

-Dobrze, to ja to ogarnę. Do widzenia. - jeszcze szerzej się uśmiechnęłam, a następnie obróciłam się plecami i ruszyłam w kierunku sali lekcyjnej.

Nigdy na przerwie obiadowej nie chodziłam do stołówki, bo dla mnie było tam za dużo osób, szczególnie gdy nie miało się z kim usiąść. Ale bywa. Przyzwyczaiłam się już w wcześniejszych latach w szkole, że ludziom nie odpowiada mój charakter.

✿✿ ✿  

Szczęśliwa jak nigdy, przechodziłam obok gabinetu Pani dyrektor, słuchając Not The 1975, po skończonych lekcjach. Już godzinę temu wysłałam wszystkim osobom z listy o próbie. Dzięki moim układom u nauczycielki z biologii powiedziałam, że to sprawa życia i śmierci, dzięki czemu na całej lekcji siedziałam na telefonie sumienie pracując. W sumie przez połowę lekcji szukałam i pisałam do tych osób, a przez resztę lekcji czytałam nową książkę na ebooku. Książka okazała się istną perełką i już widziałam, że dla niej zarwę noc.

Kiedy przechodziłam centralnie obok drzwi gabinetu, zauważyłam kątem oka, jak się otwierają. Zareagowałam praktycznie od razu, ale mimo to okazało się za wolno, co skutkowało dostaniem drzwiami w twarz.

-Ała.- jęknęłam, przykładając dłoń do czoła, a z drugiej dłoni wyleciał mi telefon.

-Boże! Przepraszam.- zza drzwi w moją stronę ruszyła młoda dziewczyna.- Wszystko okej? Jezu. Przepraszam, nie chciałam naprawdę.- zaczęła mówić spanikowana.

Odkładając dłoń z czoła, spojrzałam na dziewczynę, która patrzyła na mnie z paniką.

-Ja naprawdę przepraszam. Jak coś, to...- przerwała, bo zza drzwi wyszedł dyrektor z kobietą. Nie kojarzyłam jej.


-Co się stało? - zapytał Pan dyrektor, wskazując palcem na mnie.

-Nic.

-Uderzyłam ją drzwiami. - powiedziałyśmy w tym samym czasie.

-Madison, zaprowadź koleżankę do higienistki. Przynajmniej odkryjesz nowe miejsce w tej szkole.

-Ale ja... - przerwał jej od razu.

-Z twoją mamą i tak będę musiał jeszcze pogadać, a ty przynajmniej kogoś poznasz. - mężczyzna kiwnął na mnie głową.

-Już idziemy. - rzuciłam, odchodząc. - A i proszę Pani spokojnie, córka będzie ze mną bezpieczna. - uśmiechnęłam się, ale szybko się skrzywiłam przez ból czoła. Niby tylko otworzyła drzwi, ale siłę miała w łapie.

-Chodź.

-A... Yyy, tak już idę. - dziewczyna praktycznie nie dotrzymała mi kroku, dlatego zwolniłam, by nadążyła za mną. - Ja naprawdę przepraszam. A i mam tu twój telefon.

-O kurcze, zapomniałam, że mi wyleciał. - powiedziałam, odbierając urządzenie, które od razu schowałam do kieszeni w dresach.

Idąc w kierunku higienistki, również ściągnęłam słuchawki, bo w takiej sytuacji nawet muzyką nie mogłam być zachwycona.

-W ogóle miło poznać. - uśmiechnęłam się do dziewczyny, która owijała swoje włosy wokół palca. - Lily. - wyciągnęłam w jej stronę dłoń.

-Madison. - uśmiechnęła się życzliwie.

-Jesteś nowa? - zapytałam, widząc już drzwi do higienistki.

-Tak, jutro mam zacząć pierwszy dzień szkoły, i można powiedzieć, że zaczęłam go porażająco. - zaśmiała się pod nosem.

-Zgodzę się, ale fajnie byłoby, gdybym ja za to nie cierpiała.

-Zawsze są jakieś ofiary. - na to stwierdzenie obróciłam się do dziewczyny twarzą, przez co szłam do tyłu.

-Nie miło. - posłałam jej smutną minę.

-Życie. - rzuciła szybko. - Co ty na to, że w ramach przeprosin pójdziemy w sobotę do kawiarni.

Czy ona jest dziwna czy co? Z własnej nieprzymuszonej woli chce ze mną wyjść? Nowość.

-Jasne można. Tylko poczekaj przed, zaraz wyjdę dogadać szczegóły. - po czym zapukałam do higienistki.

Jakby ktoś się zastanawiał, jak długo można nakładać krem na obite czoło, to chętnie rozprosze jego myśli. Bo Pani zajął to 20 minut. Ja rozumiem, że medyk nie może się spieszyć, ale wystarczyło kremem posmarować.

-I jak? - zapytała Madison, która najwyraźniej cały czas tu czekała.

-Myślę, że gdyby nie fakt, że tak długo to trwało, to byłoby 8 ba 10. - zaśmiałam się sam z mojego żartu, ale o dziwo dziewczyna również. Miała dobre poczucie humoru.

-To tu masz do mnie numer, więc napisz, o której możesz się spotkać w sobotę. - oddała mi mój telefon, gdzie zapisała swój numer. Słuchając jej, przesłałam jej SMS.


◼︎Do Madison

Najlepszy tester drzwi


-Jak chcesz, to możemy iść do sklepu, gdzie będziesz mogła testować drzwi.

-Może spasuje. Dobra, ja muszę iść. Papa - Pomachałam jej, po czym szybko ruszyłam do domu, a i tak była spóźniona.

Strzał MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz