★Rozdział 19★

8 2 2
                                    

-Cześć, młoda! Super się sprawdziłaś - wziął mnie na ręce i zaczął się obracać dokoła.

Ludzie, którzy nas mijali oraz słyszeli, nie wiedzieli, że to jest nasza ostatnia zabawa. Nasz ostatni wspólny śmiech.

-A rodzice byli? Nie zauważyłam ich w pierwszym rzędzie - na mojej twarzy pojawiła się nadzieja.

-Niestety, ich nie było - mój braciszek nie odłożył mnie, tylko wręcz przytulił mnie jeszcze bardziej - Mama zadzwoniła do mnie, mówiąc, że firma ma jakąś ważną awarię.

Słysząc to, spuściłam głowę, by spojrzeć na bukiet leśnych kwiatów, które mój braciszek wręczył mi po ogłoszeniu miejsc w konkursie.

-No ale hej. Nie smucimy się. Nagrałem im cały występ - wziął mnie za dłoń i zaczął prowadzić w stronę wyjścia - Co ty na to, by pójść na lody?

-TAK TAK! - zawsze byłam energetycznym dzieciakiem, więc z radości zaczęłam skakać - A mama nie wkurzy się, że idziemy na lody po 19?

-Spokojnie, młoda nie muszą o wszystkim wiedzieć. Wskakuj na barana, ty najlepsza pisarko wierszy.

-Nie chcę - chciałam pokazać mu, że jestem na tyle dojrzała, że mogę iść sama.

-Ah, ale że nie chcesz na barana? - kucnął przede mną, patrząc na mnie oczami pełnymi emocji. Tym razem w nich było rozbawienie wymieszane z dumą.

Kochałam mojego brata za to, że mogę mieć nawet ostatnie miejsce w konkursie, a on i tak będzie ze mnie dumny, bo wie, że spełniam swoje marzenia.

-Nie mów tak głośno. Ja jestem już prawie dorosła. Przecież 9 lat to już dorosły wiek.

-No oczywiście, jak mogłem zapomnieć, ty dorosła. Ale w domu chcesz na barana? - zapytał konspiracyjnie.

-Poproszę - śmiech, który w tym momencie podarował mój brat, będzie śnił mi się po nocach.

-Ależ oczywiście, moja pisareczko.

-Idziemy na te lody?

Na hali z każdą minutą było coraz mniej ludzi, a w tym tylko większość gapiła się na mnie i brata.

-Chodź już tu, marudo - podał mi dłoń.

Na dworze zrobiło się o wiele chłodniej niż kiedy wchodziłam do środka. Na świeżym powietrzu rodziny robiły zdjęcia. Śmiali się. Pozowali do szczęśliwych zdjęć. Rodzice mówili, jacy są dumni z dzieciaków.

-Zrobimy taką sesję zdjęciową w domu. I jestem pewien, że nasi rodzice są bardziej dumni z ciebie niż ci wszyscy rodzice.

Rozglądałam się i niespodziewanie zauważyłam moją przyjaciółkę. Ostatnio jej nie było w szkole, bo dużo chorowała i była w szpitalu.

-Daj mi sekundę! Mel! - krzyknęłam, a następnie wbiegłam na ulicę, by dotrzeć do dziewczynki, która mnie nie zauważyła.

-Lily! - głos mojego brata był pełen paniki.

Nerwowo się obejrzałam i zobaczyłam, że biegnie do mnie.

-Lily! - krzyczał, ale ja nie rozumiałam.

Wszyscy spojrzeli w moim kierunku i na ciężarówkę, która zbliżała się w naszym kierunku. Niebieski lakier błyszczał o tej porze, oświetlony jedynie latarniami. Czułam się jak sparaliżowana. Nie mogłam wykonać żadnego ruchu.

Kiedy pojazd znalazł się praktycznie naprzeciwko mnie, poczułam, że ktoś mnie popchnął na ziemię.

Kiedy ciężarówka przejechała obok mnie, zamknęłam oczy. Kiedy przejechała, jedyne, co było słychać, to oddalone dźwięki miasta. Droga, która przed chwilą była pełna hałasów, ucichła.

Nerwowo otworzyłam oczy. Ten widok, który zobaczyłam, sprawił, że niejednemu dorosłemu zrobiłoby się niedobrze, a ja jako 9-latka nie zrozumiałam, co się stało.

-Braciszku! - zaczęłam go lekko szturchać. Jego zmasakrowane ciało po zderzeniu się z pojazdem - Mieliśmy pójść na lody. Halo?

Jako 9-latka nie zrozumiałam, że go już nie ma. Bo przecież kilka minut temu bawiliśmy się, a teraz leży i nic nie mówi.

-Nieładnie się tak obrażać. Proszę, odezwij się.

Przytuliłam się do niego jak zawsze, gdy on spał lub czuł się gorzej.

-Proszę, nie obrażaj się.

Zawsze byłam wrażliwym dzieckiem, przez co zaczęły lecieć łzy strumieniami po moich policzkach.

-Chodź na te lody - starałam się pociągnąć go za dłoń.

Nikt nie zareagował. Inni ludzie wiedzieli, że jest już i tak za późno. Ja nawet nie zwróciłam uwagi, że nogi mojego brata leżały kilka metrów dalej.

Strzał MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz