★Rozdział 28★

4 1 0
                                    

– Wrócę z tobą, tylko proszę, nie oskarżaj o nic Ethana – poprosiłam ponownie, brzydząc się sobą.

Był dla mnie dobry, miły. Zależało mu na mnie, a ja go tak po prostu zostawię. Nie zdziwię się, jeśli mnie znienawidzi. Ale zasłużę na to. Zasłużę na to, by osoba, w której się zakochałam, znienawidziła mnie.

– Grzeczna dziewczynka.

Niby puścił moją rękę, ale ból cały czas się utrzymywał.

– Idź teraz i wytłumacz policjantom oraz temu chłopakowi, że wrócisz grzecznie ze mną. Ja będę tu czekał na ciebie.

Zrobiłam, jak chciał. Podeszłam do trzech mężczyzn, ale miałam problem, żeby powiedzieć choćby słowo, a tym bardziej spojrzeć Ethanowi w twarz. Jak mam mu powiedzieć, że go zostawię?

– Ethan – powiedzieć, że żałowałam, że spojrzałam na niego, to jakby nic nie powiedzieć. – Jadę z moim ojcem. Oboje zadecydowaliśmy, że najlepiej będzie, jeśli urwiemy kontakt. A i jeśli coś, to zmieniam szkołę, więc nie trudź się, szukając mnie tam – z każdym słowem czułam, jak gula w gardle coraz bardziej się powiększa.

– O czym ty, cholera, mówisz? – podszedł do mnie, ale ja już nie poświęciłam mu uwagi.

– Ethan mnie nie porwał, więc proszę go o nic nie oskarżać. Chcę po prostu wrócić z moim ojcem do domu, więc proszę tego nie utrudniać.

Policjanci również wydawali się zdziwieni moją przemową, ale nie zareagowali. Za to Ethan zaczął iść za mną i krzyczeć, że mam wrócić. Jednak starałam się go zignorować, bo wiedziałam, że to będzie jeszcze trudniejsze.

Kiedy podeszłam do mojego ojca, wskazał dłonią na jakieś auto zaparkowane kilka metrów od nas. Ruszyłam z nim do samochodu, nie słysząc, żeby Ethan szedł za nami.

Dopiero w aucie odważyłam się podnieść głowę. Jedyne, co zobaczyłam, zanim łzy zasłoniły mi wzrok, to chłopak, który po prostu stał i patrzył na mnie. Już nie krzyczał. Nawet nic nie mówił.

– Dobrze zrobiłaś.

Gówno zrobiłam, a nie dobrze. Jednak myśl, że dzięki mnie nie dostanie żadnej kary, działała pozytywnie. Nie chciałam, żeby przez to, że mi pomagał, poniósł jakąkolwiek karę.

✿✿ ✿  

Po pół godzinie dotarliśmy do okolicy, gdzie mieszkali ludzie ze średniej klasy społecznej. Przejeżdżając jedną z uliczek, samochód zatrzymał się przed małym domkiem z jeszcze mniejszym ogródkiem.

– To twój dom? – zapytałam, nie odpinając pasów.

– To nasz dom – poprawił mnie ojciec, wychodząc z auta.

Skąd miał pieniądze? Czemu kupił samochód i dom?

Niechętnie wyszłam z samochodu, podążając za nim. Okolica nie wydawała się tragiczna, ale też nie była wyjątkowa. Co prawda, nie widziałam nikogo na zewnątrz, ale w co którymś domu świeciło się światło.

– Wejdź do środka – wskazał dłonią drzwi wejściowe.

Delikatnie skinęłam głową w ramach podziękowania i weszłam do środka. Niestety, w środku wcale nie było cieplej niż na zewnątrz, a tym bardziej ładniej. Na dworze szaro-bure kolory, a w środku tak samo.

Jedyne meble, jakie tu były, to materace w dwóch pokojach i czajnik w „kuchni".

– I my mamy tu żyć?

– Tak, masz z tym jakiś problem?

Miałam, ale nie wypadało tego powiedzieć.

– Idź do siebie – wskazał pokój, w którym był jeden z materacy.

Nie chcąc mu od początku podpaść, zamknęłam się w swoim pokoju. Siadając na zimnym materacu, automatycznie poczułam, jak łzy zaczynają spływać po mojej twarzy. Czemu moje życie musiało tak wyglądać? W końcu poczułam się gdzieś dobrze i praktycznie od razu to straciłam. Co ja takiego zrobiłam światu, że zasłużyłam na taki los?

Najbardziej żałuję, że poznałam Ethana. Żałuję, bo dzięki niemu poznałam na nowo to uczucie ciepła. Dzięki niemu, mimo że tylko na krótki czas, poczułam się dobrze.

Gdybym go nie poznała, cały czas żyłabym w tych samych warunkach, ale przynajmniej umiałam w nich funkcjonować. Teraz muszę od nowa nauczyć się żyć w nowych realiach.

Strzał MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz