Wyspa Chena

33 3 0
                                    

-Kai-
Kiedy uderzyłem młodego nic zupełnie nie czułem tylko zazdrość, nienawiść do niego, do wszystkich.
Lecz kiedy wziąłem auto Lloyda, coś we mnie pękło. Mówiłem im że muszę odejść bo zrobię komuś krzywdę. ALE NIE SŁUCHALI!

-Lloyd-
Przy łóżku na którym leżałem siedział Cole?!
-Cole?-zapytałem ledwo oddychając.
-Dzięki Bogu ty żyjesz!- wykrzyczał.
-Ta...ta, chyba. Co się stało?- zapytałem.
-Pojechałeś za Kai'em i chyba dostałeś w brzuch ogniem- powiedział- i masz dużą przez to ranę.- dodał. Gdy Cole skończył to ja zobaczyłem na brzuch. Wielka czarna rana. Z tej rany powoli wydobywały się czarne żyły.
-Zabije gnoja.- powiedział pod nosem Czarnowłosy.
-Nie możesz- powiedziałem- bo ja to zrobię.- powiedziałem to z pełną powagą.

Kilka miesięcy później...
Ogarniałem już zieloną energię! Nawet nieźle mi idzie!
Lecz nie jest tak kolorowo jak by się wydawało.

Kai się nie odzywa i nawet nie mamy o nim żadnych donosów.

A tak dodatkowo strasznie zaprzyjaźniłem się z Cole'm.

-Kai-
Minęło chyba z kilka miesięcy odkąd jestem na tej wyspie.
Wybudowałem sobie mały dom na drzewie alby drapieżniki mnie nie wpierdoliły! Spaliłem wszystkie swoje rzeczy tak jak i auto zieloniutkiego.
Kilka dni temu upolowałem jakieś zwierze i z jego skóry zrobiłem przebranie. Wsunie nie wiem czy moje zamie i oczy znikły ale już mam w to mam lekko wywalone tak szczerze, chce poprostu ćwiczyć żeby poprostu pokonać wszystkich którzy mnie kiedyś skrzywdzili!Zobaczymy czy „wybraniec" sobie poradzi!

Minął rok odkąd Kaia już z ninja nie ma. Oni  w miarę z tą wiadomością oswoili, no może oprócz Nya'i. Popadła mocną depresje.
Za wszelką cenę chce uratować brata.

-Kai-
Kiedy się przechadzałem po wyspie usłyszałem jaką kłótnie.
-Co ty robisz idioto?!- usłyszałem, byłem dość daleko ale krzyk był głośny.

Gdy podszedłem bliżej zauważyłem jak jakiś random szczela piorunami z łap!
Oczywiście domyśliłem się że to oczywiście ninja! I typowa kłótnia Jay'a z Cole'm. Nawet przez chwile zatęskniłem za nimi ale i tak coś się we mnie zagotowało i zaatakowałem ich!
Przyznam że przez ostatni rok zwiększyłem swoje możliwości i jestem lepszy niż kiedykolwiek byłem!

-Jay-
Kiedy my się kłóciliśmy ktoś nas zaatakował!
-Cole uważaj!- wykrzyczałem odpychając przyjaciela.
-Dzięki stary. Ale co to było?- zapytał zdezorientowany. Jak się zastanawialiśmy ktoś podbiegł do naszych aut.
Typ był w skórze jakiegoś zwierzaka, lecz miał całe czarne włosy z lekką poświatą czerwonego i czekoladowego, oraz miał krwiste oczy z małymi iskierkami. Ale miał coś jeszcze na prawym policzku znamię w kształcie węża! Fioletowego!
-KAI TO TY?!- zapytałem. Zawsze warto spróbować. Najwyżej wyjdę na głupka!
-Po co tu przyjechaliście!- zapytał. A na jego ręce pojawił się czarny jak smoła ogień. -PO CO?!- ponowił pytanie lecz tym razem podniósł głos.
- Szukaliśmy cię.- dodał Cole.
-Dlaczego?- zapytał.
-ŻEBY CIĘ ZŁAPAĆ!- wykrzyczałem a z drzew wyskoczyli Nya, Lloyd i Zane, z łańcuchem zemstonu aby go złapać.

Kiedy złapaliśmy naszą iskierkę i związaliśmy ten się strasznie szarpał.
-Wypuście mnie!- wykrzyczał.
Gdy on tak rzucał kurwami to Lloyd do niego podszedł.
-Możesz się zamknąć?- zapytał a po chwili zadał mu plaskacza.
Poprostu po tym odszedł do nas. Lecz było coś z nim nie tak...

Nie chce was martwić ale powoli będę kończyć to opowiadanie😢 ale będą dwa nowe! O Kai'u oraz drugie o Władcy Multiwersum.

Ps. Mały spojler z tym drugim opowiadaniu o Władcy multiwersum bedzie ninjago i marvel 🤭 kurczę znowu się wygadałam 🥲🥷

„Inne życie" ninjago Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz