Ty żyjesz

39 2 1
                                    

Naszym ulubionym miejscem było drzewo w miejskim parku. Piękne z różowymi kwiatami na gałęziach.

Po krótkim, albo długim spacerze dotarłem pod moje ukochane drzewo.
Wspiąłem się lekko chwiać przy tym lecz to olałem. Miasto było dziś wyjątkowo puste. No bo była niedziela.

-hej stary! Co tam u ciebie? U mnie wszystko dobrze! Nawet pokonaliśmy takiego jednego ducha miał chyba morro, czy coś nie ważne! Bardzo, ale w cholerę bardzo mi cię brakuje. Oj nie chciałem przeklnąć wiem że byś powiedział żebym nie przeklinał bo nie urosnę! Lecz życie nie jest usłane różami! Kazałeś być silny ale nie daje rady, twoje ubrania tracą twój zapach. Przesiaduje większość czasu w twoim pokoju. Jest tam naprawdę spokojnie, ja spokoju potrzebuje najbardziej!
No a Nya, jak Nya próbuje być silna! A Jay się jej oświadczył i podejrzewam że będą mieli bachora! Był byś idealnym wujkiem- powiedziałem przyjaźnie sobie w myślach, lecz łzy same napłynęły mi do oczy! Nie mogłem ich powstrzymać! Naprawdę! Lecz kontynuując- tak jak byłeś idealnym bratem! No a Cole i Zane postanowili wybrać się na eksplorowanie szesnastu krain! Mistrz Wu sie niźle trzyma jak na swój wiek. No sam wiesz, pewnie byś sie teraz wymądrzał że Wu nie jest stary tylko dojrzały. Czasami naprawdę myśle aby do ciebie dołączyć lecz kto będzie zielonym ninją kto jak nie ja?! Hm? -Dobra ja będę sie zwijać- powiedziałem już to na głos.

Zauważyłem jakiegoś gościa w czarnym garniaku. Dosłownie zamarłem. T-to był Kai! No mam taką nadzieje że to on ale nie skupiłem sie bo spadłem z tego cholernego drzewa! Lecz Kai podszedł do mnie!?

-Hej młody nic ci nie jest? Co nie?- No chyba żarty nie śmieszne Jay'a! Kai, Kai Smith stał przede mną jak żywy. Lecz coś było nie tak jego uśmiech ukazywał małe kły.
-Kai?- tylko tyle wymamrotałem oszołomiony.
-Co nie? Davis Kay. Wiesz wstawaj bo spóźnię się do pracy, dyrektor mnie zabije jak sie kolejny raz spóźnię.- co jaki dyrektor on serio mnie nie pamięta?
-T-to ty żyjesz?!-zapytałem spanikowany. A ten jego piękny uśmiech odrazu zmienił się w pogardzającą minę.
-Tak żyje czemu miałbym nie żyć? Dobra ja idę uważaj nie siebie młody.- powiedział a pochwali odszedł.
Fakt był wyższy i nie był zbytnio miły ale nadal do był Kai. MÓJ KAI!

Leżałem na kolanach jak jakiś oszołomiony! Lecz wkoncu zdecydowałem się wyciągnąć komórkę i zadzwonić po kogoś żeby po mnie przyjechał!

-Hej Nya mogłabyś podskoczyć po mnie do parku strasznie źle się czuje.- wymamrotałem a Nya odpowiedziała twierdząco.

Po parunastu minutach mistrzyni wody się zjawiła ze swoim pięknym motocyklem którego dostała od Kaia na 18-ste urodziny. Kiedy jeszcze był sobą.?

-Lloyd co ci mówiłam nad nie informowaniem nas gdzie i kiedy wychodzisz z klasztoru!?- wykrzyczała wkurzona Nya jadąc przez miasto wraz ze mną.
-m-musiałem się przewietrzyć...-a ona tylko polowała głową
-Ej coś ci jest, jesteś jakiś nie mrawy?
-Wi-wiem że pewnie mi nie uwierzysz ale s-spotkałem K-Kaia.- Nya natychmiastowo się zatrzymała na drodze ,nic się nie stało ponieważ droga była kompletnie pusta.

„Inne życie" ninjago Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz