POJECHALIŚMY DO MOJEGO DOMU po jakieś mapy i inne potrzebne rzeczy, trzeba było to zrobić szybko i zwinnie, ponieważ nie wiedzieliśmy kiedy mogą przyjechać tamci faceci.
Mieliśmy kilka aut, mieliśmy nawet sporo miejsc.
W kamperze jechała moja mama, Hopper, Joyce i jakiś inny facet którego imienia nie znałam.
W Twinkie jechał JJ, John B, Kiara, Sarah, Pope i tata Johna.
W moim aucie jechał Steve, Cleo, Natalie i ten inny blondyn w którego wcześniej celowałam bronią.
W aucie Jonathan'a jechała Erica, Maxine, Maya a na pace Finn i Dustin.
Rafe jechał swoim autem z Wheezie, a na pakę wziął Marcus'a, Abby i Eden.
Właśnie byliśmy w drodze do stajni, ponieważ tylko tamto miejsce było jak narazie bezpieczne. Ja jechałam pierwsza, za mną Twinkie, potem Rafe'a, Jonathan i na koniec kamper mamy.
Stajenni znów mieli dziś wolne, więc nie musiałam się obawiać że będą w stajni.
Po jakimś czasie dojechaliśmy na miejsce, każdy zaparkował samochody, gdy każdy wysiadł to się odezwałam.
- Idźcie wszyscy do biura, ja tylko powypuszczam konie na pastwiska i zaraz do was przyjdę. JJ zaprowadź ich, dobrze? - spytałam a chłopak pokręcił głową na znak, że się zgadza.
Reszta poszła w stronę biura a ja zaczęłam szybko otwierać każdy boks po kolei, wiedziałam, że konie same pobiegnął na pastwisko więc nie musiałam ich zaprowadzać, bo każdy pobiegnie jedno za drugim. Gdy byłam w trakcie zamykania pastwiska ktoą chwycił mnie za ramię, wzdrygnęłam się i szybko odwróciłam do osoby przede mną, pięść już miałam przygotowaną gdybym musiała się obronić.
- Hej, hej, to tylko ja, spokojnie. - stał przede mną JJ. Chwycił mnie za nadgarstek abym go nie uderzyła, jego dłoń zjechała na moją talię. Patrzył mi w oczy.
- Co to są za ludzie? - spytał spokojnie.
- To moi przyjaciele z Holandii, przyjechali mnie.. znaczy nas, ostrzec i pomóc.
- Przed czym?
- Chodźmy do biura, tam wszystko opowiem, dobrze?
- Dobrze.
Chłopak jeszcze przez chwilę patrzył mi się w oczy, a następnie złączył nasze usta. Oddałam pocałunek. Był delikatny, lecz namiętny. Oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam tchu.
Poszliśmy razem do biura, każdy siedział na kanapie lub na jakiś stojakach lub krzesłach. Usiadłam przy biurku i zaczęłam mówić:
- Niektórzy wiedzą, co się dzieje a niektórzy nie mają pojęcia. Musicie się teraz bardzo skupić i zapamiętać to co wam powiem. - płotki, Rafe i Wheezie pokiwali głową na znak że rozumieją.
- Chodzi o to, że w Holandii krążył taki jeden facet.. ym.. - zapomniałam imienia, klapa.
- Vincent. - przypomniał mi Hopper.
- Tak, dziękuję Hopp. - odpowiedziałam. - Vincent uwziął się na mnie i moją mamę, chciał nas zabić. Potem przeniosło się to na resztę, i potem chyba na tą dwójkę.. - pokazałam palcem na jakiegoś pół łysego faceta i blondyna do którego wcześniej celowałam bronią.
- Chciał nas wszystkich zabić, a teraz przeniosło się to na was. Musiał was jakoś znaleźć. - wytłumaczył facet na którego wcześniej wskazałam palcem. - Musimy się rozdzielić na grupy i zbawić, dam wam walkie talkie, jedna grupa pójdzie na jeden koniec wyspy , a druga na drugi.. - zaczął mówić, lecz mu przerwałam.
CZYTASZ
Blondie duo | JJ Maybank
JugendliteraturEveline Cameron to dziewczyna która mieszkała ze swoją biologiczną matką sama w Holandii, lecz po jakimś czasie dziewczyna przez przypadek spotkała resztę jej biologicznej rodziny i u niej została już na stałe. Podczas tego czasu dziewczyna poznaje...