x Rozdział 10 x

243 16 3
                                    

,,Niestety, człowiek najbardziej nienawidzi kogoś, na kim mu kiedyś zależało."
~ Cassandra Clare, Miasto szkła
*Btw, to jedna z moich ulubionych autorek*
°~°~°~°
– Czyli nie macie żadnego planu? – prychnęła Hailie, z irytacji już dwudziesty raz tej nocy. – Czego w końcu, mam się spodziewać od Pensylwańskiej organizacji! Nie wierzę w to, że kiedyś byłam jej członkinią. – jej słowa przesiąkły jadem. Nie miała ochoty tu być, ani chwili dłużej.
– To może coś zaproponujesz? – syknął Adrien, ledwo trzymając nerwy na wodzy.
– To wasz plan, nie mój. Ja chcę informacji i wyraziłam się jasno na ten temat, coś wam nie pasuje to żegnam. Czekałam na jasne instrukcje do czego potrzebujecie moich wpływów. I chyba kurwa się nie doczekam. – warkneła. – Jeśli wy nie pomożecie mi ich posiąść, sama je zdobędę siłą.
Blefowała, nie odeszłaby. Byli jej biletem, dzięki któremu mogła spełnić cel, wyznaczony sobie od dawna. Potrzebowała ich do tego.
Ale, przecież oni nie muszą o tym wiedzieć, prawda?
Brunetka miała za sobą ogromne doświadczenie, nie tylko była dobrym strategiem.
Była, świetną manipulatorką.
Cały ten świat był jej planszą, a ludzie figurami szachowymi. I to ona decydowała która powinna zostać zbita.
– Po co ta cała szopka. Mam dość – syknęła siostra Adriena, Grace. – Wychodzę z tąd.
– Cóż śmiałam twierdzić, że od naszego ostatniego spotkania choć trochę wydoroślałaś. Jednak nie, nadal jesteś tą piskliwą pizdą którą zapamiętałam. – wzdychneła brunetka – Macie coś sensownego do zaproponowania, czy mam z tąd wyjść? – mruknęła, ingorując uciążliwy wzrok kobiety.
– Tu. Zaatakujemy te magazyny. – pokazał palcem Vincent.
– Po chuj atakować te biedne magazyny, i tak są puste – prychnęła.
– Może jako ostrzeżenie? – syknął w odpowiedzi.
– Słuchaj to jest moja broń. I jak zmarnujesz ją na takie gówno to własnoręcznie podpale twoją bibliotekę. Jako ostrzeżenie – powiedziała, uśmiechając się chłodno.
Najstarszy z Monetów chciał odpowiedzieć na to ukąśliwą uwagą, jednak powstrzymał się. Ponieważ ona nie żartowała.
– Powtórzę poraz setny. W takim razie co ty sugerujesz? – mruknął Adrien, zmęczony tą wymianą zdań.
– Cóż, na pewno nie zrobimy tego legalnie. – jej uśmiech się poszerzył, a zaciśniętą dłonią podtrzymała podbródek. – Mam nadzieję, że lubicie mocne wejścia.

Zakazana miłość - Rodzina Monet fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz