4.Chociaż na chwilę

370 19 16
                                    

Perspektywa Nyi

Po drodze rozmawiałam z Lloydem.

Wszystko mi odpowiedział, ale fakt, że nadal kocha Harumi sprawił, że miałam zdanie jak Kai, chociaż nie do końca.

-Lloyd, myślę, że Harumi wyrządziła ci wielką krzywdę.-znowu się zawiódł na chwilę, tylko westchnął i niechętnie słuchał tego co mówię dopóki nie kontynuowałam.-Ale myślę, że jest szansa, że się zmieniła. W końcu nie pomagałby nam odbudować klasztoru tak? Myślę, że jeśli ją kochasz rób co uważasz za słuszne. Trzeba iść za głosem serca. Kiedyś musiałam przeciąć jeden z kabli, a Jay i Cole byli w zgniatarce. Zrobiłam to co uważałam za słuszne. Nic nie dzieje się bez powodu, wszystko ma swoje przeznaczenie, na przykład jak zostałeś wybrany na zielonego ninja. To było zapisane. Twoja mama wiedziała. A może zapisane jest też to, że odnajdziesz Harumi i ty sam już najlepiej wiesz.

Widać było, że zareagował lepiej niż na słowa Kaia. O wiele lepiej.

-Dziękuje Nya, że mnie rozumiesz.-uśmiechnął się do mnie z wdzięcznością.

-Nie ma za co. A Kaia nie słuchaj. On sam nie wie co mówi. Działa pochopnie. Pamiętasz co mówiła na jego temat Rumi? Najpierw działa, a potem ocenia sytuację. I tu miała rację.-zaśmiałam się cicho na co on także. Chyba poprawiłam mu humor.

***

Dotarliśmy do rozdroża.

Byli tam.

Wyskoczyliśmy szybko z maszyn.

Jeden z zamaskowanych siał zamęt.

Najpierw było widać, że ludzie uciekają przed odbiciem, a później odbicie ich atakowało i spowrotem było zamaskowanym gościem.

-Ja biorę tego.-wyskoczył z mieczem Kai i rzucił się na tego typa.

Przewróciłam oczami. On zawsze musi robić wszystko bez zastanowienia. WSZYSTKO.

-Cole, Zane, pomóżcie Kaiowi. Arin, Sora starajcie się nas osłaniać. Ja i nya.- mówił Lloyd, ale w tym momencie dostrzegliśmy kolejnego z ich "gangu".

Nagle stało się ciemno.

-Lloyd!-krzyknęłam, ale nie odpowiedział.

Zaczęłam panikować. Nagle coś mnie zaatakowało.

Poczułam tylko jak coś wyrzuca mnie w powietrze, no i ten ból oczywiście. Syknęłam z bólu. Zaczęło mną rzucać co sekundę, a ja nic nie widziałam.

W tym czasie inni ninja

Kai i Cole od razu rzucili się na zamaskowanego typa. Nie wiedzieli jednak co się stanie..

-Ja z prawej, a ty z lewej-powiedział kai.-będziemy mieć większe szanse, jest przecież dwóch na jednego.

Mylił się.

Nagle przed nimi nie było już przeciwnika. Zaatakowali samych siebie. Drugich siebie. Odbicie.

-Co jest?!-zakrzyczał Cole.

-Nie wiem, ale nie podoba mi się to.-przełknął głośno ślinę.

Ich sobowtóry zaczęły im dowalać. Znały ich każdy ruch. Nawet takie, których nie znali lub nie umieli jeszcze ich wykonać. Takie, które pokazywał czasem Wu na treningach.

-Co się do cholery dzieje?!- zaczął wrzeszczeć Kai z bólem. Byli pomiatani.

Arin i Sora widocznie sobie nie radzili, ale próbowali ich chronić. Nic z tego. Także oberwali.

-Dobrze, że tu nie ma Ryiu.. Zabiłbym ich dyby go tknęli.-powiedział stanowczo Arin.

-Chociaż to nie w moim stylu-ja też.-odpowiodziała Sora.-dość się wycierpiał. Nie pozwoliła bymz żeby znowu cierpiał. Mogliby go jeszcze porwać..

-Dobra, dosyć tego!-Sora podniosła się z ziemi i uwolniła swoją moc żywiołu.

Zaczęły zbierać się wszystkie metale z okoła.

Waliła czym popadnie. Gówniak obrywał, aż przyjemnie im było na to patrzeć.

-Dajesz Sora!-dopingował jej Arin.

Obdarzyła go uśmiechem Sora, po czym straciła kontrolę przez kolejnego z ich.

Zaczął walić w nich czerwoną mocą, która od razu ją powaliła.

Gdy tylko Arin chciał jej pomóc-także oberwał.

Obaj upadli. Oddychali tak jakby umierali z bólu.

Nie wiedzieli nawet co się dzieje właśnie z Lloydem...

Nikt nie wiedział.


Hejka kolejny rozdział mam nadzieję, że będziecie oczekiwać kolejnego. Spoiler wleci na tt tak, aby wszyscy wiedzieli, że w końcu jest co czytać 😉.

Dziękuje za wszystkie miłe słowa💋.

Zielona rozpaczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz