7.Naprawdę cię kocham

378 18 15
                                    

Perspektywa Kaia

Minęły trzy dni i Lloyd czuł się lepiej. Fizycznie oczywiście, bo psychicznie to ja go dobijałem moim niańczeniem i tak dalej.

Była 5.00 rano i wszyscy oprócz Lloyda się obudzili. Zajrzałem do niego tylko na chwilę, żeby sprawdzić czy śpi, czy ma koszmary.

Często go dręczyły. Budził się z krzykiem w nocy, lub kiedy ucinał sobie drzemkę w dzień. Gdy spał w dzień nie robił tego specjalnie.

Miał problemy ze snem, ale właśnie w dzień dopadało go takie zmęczenie, że drzemał, a w nocy nie spał.

Było to niepokojące. Wszyscy się o niego martwiliśmy, ale ja za bardzo... Przesadziłem, dlatego dzisiaj miałem sprawić, żeby mógł odpocząć i poczuć się w końcu dobrze, oraz komfortowo.

-Cześć wszystkim!-krzyknąłem do kumpli i siostry.

-Hej.-powiedziała ze smutkiem Nya.

-Ej, co jest?-zapytałem.

Siostra westchnęła.- Nie wiemy nadal nic o tych zamaskowanych w przebraniach. Szukałam całą wczorajszą i dzisiejszą noc rzeczy na ich temat, albo jakichś wskazówek, ale nic. Kompletne ZERO.

Położyłem rękę na jej ramieniu.- Wiem Nya, ale nie możemy się poddać Lloyd zbyt wiele się nacierpiał i jeszcze dostał mocnego kopa od tych dupków.

Gdy wszyscy skończyliśmy śniadanie, a Lloyd wstał my trenowaliśmy na dziedzińcu.
Nya przyprowadziła tam laptopa i pracowała nad nim dalej szukając informacji na ich temat.

Siedziała obok nas mimo, że mogła szukać tego wszystkiego, ale ćwiczyła od czasu do czasu z nami, bo tym razem nie chciała zawieść młodego. Uważała się za winną, bo nie zdarzyła mu pomóc na czas, a resztę ochroniła.

Lloyd przyszedł do nas i stanął w progu drzwi.

-Dzień dobry drużyno.-ziewnął i przetarł oczy.

-Lloyd!-krzyknęliśmy chórem.

-Jak się czujesz?-zapytał Cole.

-Lepiej. Nie idealnie, ale lepiej.-uśmiechnął się do nas lekko.

-Chodź Lloyd zrobię ci kakao. Podniesie ci ciśnienie i poprawi nastrój.

-Nie chce mi się pić.-Miałem już wybuchnąć złością na jego słowa, ale w porę się opamiętałem.

-No proszę.-nalegałem.-A jadłeś jakieś śniadanie?

-Tak.-skłamał, wiedziałem bo nigdy nie jadł.

-Dobra to zjesz drugie śniadanie.-młody westchnął i posłusznie poszedł za mną.

Zrobiłem mu naleśniki z czekoladą. Zawsze je lubił, dopóki nie zrobiło się z nim gorzej.

Położyłem mu talerz z jedzeniem i usiadłem obok niego.

-Co?-dziwnie się na mnie popatrzył.

-Co, co?

-No jakoś dziwnie się zachowujesz.

Zielona rozpaczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz