Perspektywa Lloyda
Naprawdę dopiero co dostałem wycisk od tych knypków, a już mam się znowu dać skopać.
Zrobiło mi się spało na myśl, że powtórzę to co trzy dni temu.
Zemdlałem.
Nie wiedziałem nic, ale słyszałem co mówią, tylko, że po cichu ledwo co rozumiałem.
Nagle jak tylko otworzyłem oczy zobaczyłem, że byłem oparty jedną ręką na ramieniu Nyi a drugą Kaia.
-Co..co jest?- zapytałem ledwie przytomny, ale jednak.
-Będziemy cię chronić, nie martw się.-obiecał mi Kai.
Wyszliśmy uzbrojeni i gotowi do walki. Tylko ja nadal trzymałem się czerwonego tatusia.
Wydarzyło nam bramę.
Arinowi i Sorze kazali się schować w bazie na dole, ale powiedzieli mi o tym dopiero teraz.
-A co jeśli się tam dostaną?!
-Spokojnie, nie-dostaną!-Cole zakrzyczał i uderzył w ziemię.
Spowodowało to, że zamurował wejście do środka klasztoru. Polem bitwy był tylko dziedziniec.-Em.. ale ty wiesz, że w razie odwrotu nie mamy gdzie się schować, prawda?-zapytał go Kai.
-Yyy tego nie przemyślałem.-zawstydził się z uśmieszkiem na twarzy.
-Witaj ponownie Lloyd..-zaśmiał się jeden z nich na przodzie.
No nie. Znowu to samo. To był ten kretyn co wcześniej, tym razem widzieliśmy ich trzech na raz. Nie oszukujemy się, że to nie było pewne podczas tamtej walki, bo za dużo się działo i w ogóle widziałem tyle co nic.
-Może chcesz się napić?-zaśmiała sie Nya i walnęła go dużym strumieniem wody. Niestety nic mu to nie rozbiło oprócz tego, że był ciuteńke mokry.
-No dobra.. to co powiecie na to!-rzuciła się na nich z mieczami na co oni robili świetne uniki.
Cole zebrał kamienie z okolicy klasztoru jakie tylko jego moc mogła zebrać, udźwignąć i rzucił z całej siły w nich.
-Haha! Trafiłem, trafiłem ich!
Już zaczęliśmy się śmiać, a zaraz było słychać śmiech zza naszych pleców.
-Hahaha! Serio myśleliście, że tak łatwo jest się was pozbyć?
Gdy tylko zaczął się do mnie zbliżać jeden z nich, ten co trzy dni temu, zaczęło robić się ciemno.
-No błagam cię! Na chwałę ninjago czego ode mnie chcesz?!-zacząłem się odsuwać, a on nadal się zbliżał.
-Nie chce nic od ciebie.-odpowiedział mi.
- Więc czego?
-Tego co W TOBIE.
-We mnie nic nie ma. Sam mówiłeś, że tam jest tylko kruche serce i strach!
-Nie mówię o tym.-podśmiewał się. Mówiłem już coś o twojej drugiej potężnej stronie i mocy?-uśmiechnął się złowieszczo, a ja zaczynałem rozumieć po co mu jestem.
Jestem potworem.
Cholera, jestem potworem....Upadłem na kolana. Zacząłem jakby szlochać, ale nie było widać łez.
Podszedł do mnie i położył mi rękę na ramieniu.- wszystko będzie dobrze wybrańcu tylko mi zaufaj.-odtrąciłem mu rękę z mojego ramienia i zaraz jak tylko podniosłem wzrok rzucił na mnie jakieś zaklęcie, lub coś w tym stylu. Był to czerwony proszek i dym, który się świecił, po czym nagle zasnąłem.

CZYTASZ
Zielona rozpacz
FantasíaLloyd po starciu z Rasem, jego armią i jednym członkiem Zakazanej Piątki Lloyd miewa problemy z jego psychiką, lecz największym problemem byli nowi mistrzowie żywiołów, którzy razem z Cinderem nie mieli dobrych zamiarów... Lloyd próbuje znaleźć Haru...