Perspektywa Lloyda
Rumi się udało, uciekła, bo nie wracała. Ukrywaliśmy się z Killow'em i Violet, aż do czasu, kiedy Asir nie rozkazał całemu oddziałowi przeszukać wszystkie zakamarki lochów. Byliśmy w dupie, już nie mieliśmy gdzie uciekać. Asir wyskoczył zza ściany, ja byłem bezbronny. Powalił mnie na ziemię, że opierałem się, tylko na ramionach
-Na co wam to było ajajaj...-powiedział ze śmiechem.
-Jeszcze się zdziwisz po co.- odpowiedziałem mu pewnie z uśmiechem na twarzy.
-Nie nic nie zdziwi, mówiłem, że wiem wszystko.
-To o czym teraz myślę?-nadal miałem ten przebiegły uśmiech. Zawahał się z odpowiedzią, a następnie się zdenerwował i przyłożył miecz do gardła.
-Nie dowiesz się już tego, czy to wiem, czy nie, to już twój koniec, koniec dobra.- Nagle pojawił się wokół mnie czerwony dym, było znowu ciemno. Nie wiedziałem co się dzieje. Mój uśmiech z twarzy zeszedł i pojawił się strach, roztargnienie.
-Słodkich snów.- z jego oczu także wypływał ten dym. Zacząłem się dusić i jedyne co słyszałem przed utratą przytomności to, to jak mówił.- Dobrze, że w porę znaleźliście księgę z królestwa chmur z zaklęciami, teraz wszystko będzie łatwiejsze.- i wtedy, jakby mnie wygłuszyło i odcięło.
Obudziłem się w moim lochu, ale czułem się inaczej. Nie panowałem nad sobą, byłem wściekły.
-Cholera..-powiedziałem sam do siebie ze złością. Przed moimi drzwiami od pomieszczenia stanął Asir, Lynas, Cinder i Rin.
-Dzisiaj twój wielki dzień, wybrańcu.-powiedział z dumą i uśmiechem Cinder.
Wzięli mnie na jakiś plac, ale ten służył akurat do treningu.
Oglądali mnie jak w cyrku
Waliłem w co popadnie. Moja forma oni zaczęła się ujawniać. Ręce mi się iskrzy, oczy świeciły na fioletowo, byłem taki wkurzony, że miałem ochotę kogoś zabić, ale ich nie mogłem, coś mnie powstrzymywało, chciałem zniszczyć wszytko co kocham, albo raczej kochałem...nie było już dla mnie ratunku... To koniec, tak jak mówił...
Byłem tak wściekły, że zmieniłem formę, miałem cztery ręce, rogi, skrzydła, wyglądałem zupełnie inaczej.
Niszczyłem do nocy, aż postanowili mnie zabrać, ale ja się rzucałem, więc postanowili, że skoro jestem zbyt nasilony emocjami, to będę mógł spędzać czas tutaj, bo i tak wyjścia stąd nie było.
Płakałem całą noc, gdy już tylko się opanowałem. Było to bardzo trudne, potrzebowałem być sam, wiedzieć, że mogę wysłać łzy i każdy będzie mieć to w dupie.
Byłem wyczerpany, miałem wszędzie siniaki.
Kiedy się obudziłem znowu to samo, złość, przemiana, chęć zabicia wszystkich, unicestwienia wszystkiego, nawet siebie. To wyniszczyło mnie od środka, codziennie, w każdej sekundzie. Nie wiem ile to trwało. Nie jadłem, nie piłem, jedynie się niszczyłem od środka, o czym sam nie miałem pojęcia, ale Asir i te gówniarze już tak. Z każdym dniem czułem, że już nie ma dla mnie ratunku. Coraz bardziej traciłem kontrolę, to już nie byłem ja.
![](https://img.wattpad.com/cover/355352669-288-k600437.jpg)
CZYTASZ
Zielona rozpacz
ФэнтезиLloyd po starciu z Rasem, jego armią i jednym członkiem Zakazanej Piątki Lloyd miewa problemy z jego psychiką, lecz największym problemem byli nowi mistrzowie żywiołów, którzy razem z Cinderem nie mieli dobrych zamiarów... Lloyd próbuje znaleźć Haru...