Perspektywa Harumi
-Chwila, gdzie Arin i Sora?!-zawrzeszczała przerażona Nya.
-Myślałem, że byli z wami i poszli za nami, w końcu całą drogę się prawie nie odzywali, myślałem, że to normalne!!-oznajmił Cole.
Naszczęście widać było ślady stóp, czyli musieli już nas wyprzedzić.
Lloyd miał na to wywalone. Olał całkiem temat mówiąc, że sami się znajdą i nic im nie będzie. Pieprzony Asir. To jego wina. Nie wiem jak, nie wiem czemu, ale napewno to jego sprawa.
Starałam się nie przejmować jego humorem. Wiedziałam jak naprawić te sytuację. Potrzebował zrozumienia, ale przede wszystkim miłości. Wątpię, żeby przez tyle lat jej doświadczał, bo rodzice mało się nim interesowali, a przyjaciele nie zajmowali się sobą, tylko miastem. To głupie miasto, które ma wiecznie kłopoty, ale jak mają sobie poradzić z przyjacielem, który sam jest pochłonięty złem? Fakt, że czasem trzeźwiał, ale na krótko. Było tak kiedy go przytuliłam, albo jak nas uwalniał, by mu pomóc. Szczególnie można było zrozumieć, kiedy to się dzieje przez jego tęczówki. Były normalnie zielone, ale po tym co zrobił mu Asir zmieniły się na fioletowe lub czerwone kiedy był naprawdę wściekły.
Szliśmy jaskinią, która miała milion korytarzy. Ten ziemniak, bo takie wymyśliłam Cole'owi przezwisko podczas drogi powiedział, że będziemy przez nie iść kolejną godzinę, co sprawi, że smok będzie strzegł kryształu jak matka swojego dziecka.
Po prostu pięknie.-Rozdzielmy się.-rzucił w połowie drogi Lloyd.
-Co? Teraz?-zdziwił się na te słowa Cole.
-Tak.-odpowiedział nie patrząc się nawet na niego.
-Ale po co? Nie po to nas uwolniłeś?-dodał Kai.
-Tak, ale po prostu rozdzielmy się.-czuć było jego irytację w głosie.
-Może przy okazji znajdziemy Arina i Sorę?- zachrząkała dziewczyna przypominając, że trzeba coś z tym zrobić. W końcu ktoś to powiedział, była to Nya, dlatego powiedziałam, że się zgadzam, ale potem Lloyd powiedział:
-Ty idziesz ze mną. Bierz mapę.-zrobiłam co kazał, zostawiając resztę w tyle. Czułam, że będą kłopoty, i że sobie nie poradzą.
-A my?-zapytała Skylor.
-Róbcie jak chcecie. Byle byście ich tam znaleźli.
Szliśmy w ciszy większość czasu, lecz zdecydowałam się ją przerwać.
-Dlaczego kazałeś nas rozdzielić..?-zapytałam niepewnie, bo w końcu jeden zły ruch i wpadnie w szał, co popsuło by mój plan uratowania go.
Przez minutę, może dwie nie odzywał się. Westchnął i w końcu wydusił z siebie kilka słów.
-Nie chcę z nimi być.
-Czemu?
-Denerwują mnie.
-A ja cię nie denerwuję?-zapytałam zmieszana, bo to nie miało sensu.
-Nie, nie denerwujesz.-na te słowa stanęłam w miejscu, ponieważ musiałam sobie to powoli przeanalizować.
-Ja cię nie denerwuję, ale oni tak??-niedowierzałam.
-Ugh, nie słyszysz? To właśnie powiedziałem.
-Skyszę, tylko czemu akurat ja nie..?
Znowu zapadła cisza. Zbliżył się parę kroków do mnie.-Pamietasz jak mówiłaś, że mnie kochasz..-wykrztusił zawstydzony. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.-Tobie mogę zaufać, z twoich słów płynie prawda.
![](https://img.wattpad.com/cover/355352669-288-k600437.jpg)
CZYTASZ
Zielona rozpacz
FantasyLloyd po starciu z Rasem, jego armią i jednym członkiem Zakazanej Piątki Lloyd miewa problemy z jego psychiką, lecz największym problemem byli nowi mistrzowie żywiołów, którzy razem z Cinderem nie mieli dobrych zamiarów... Lloyd próbuje znaleźć Haru...