Rozdział 4. Nie mogę dłużej czekać.

27 7 26
                                    

Kto do cholery odpalił imprezę w mojej głowie? Basy dudnią, jakby zaraz miały wydać ostatni dech, ale ludzie są niezrażeni i tańczą, a w zasadzie skaczą po moich skroniach, prześcigając się, kto sprawi większy nacisk. Próbuję otworzyć oczy, aby przegonić ten nieznośny ból, ale światło poranka mnie poraża i natychmiast z powrotem je zamykam. Ehhh... to tylko ból głowy lub kac moralny po spotkaniu z Markiem i być może przed spotkaniem z Joshem?

Czekałam na ten dzień, ale i byłam przerażona. Odruchowo podkulam nogi, starając się zwinąć w bezpieczną kulkę, ale moje kolano mi to uniemożliwia. Serio?! Nawet moje własne kolano musi mnie dobić? Byłam tak słaba, że zapewne rozpłakałbym się, ale szczęśliwie poczułam, jak ciepła dłoń Aleksa oplata mnie na wysokości brzucha i przyciąga do swego ciała.

Mmmm... chwilo trwaj. Może moglibyśmy tak zostać na zawsze? Nie Maja, życie to nie jest bajka.

Odwróciłam się do Aleksa, który natychmiast obdarzył mnie swoim cudownym uśmiechem, a następnie sięgnął po moją dłoń i ją ucałował. Przyglądał mi się i miałam wrażenie, że doskonale odczytuje wszystkie przelatujące przez moją głowę myśli.

- Po prostu zapytaj kochanie... – powiedział łagodnie, po czym słodko ziewnął.

- Co ci wczoraj powiedział Sam?

- Mark był załamany po waszym spotkaniu. Powiedział, że widzisz w nim waszego ojca, chyba się go boisz i traktujesz kontakt z nim jako obowiązek. Był na siebie strasznie wkurzony...

- Dostałam przy nim prawie ataku paniki, ale ostatecznie pomógł mi się uspokoić – przyznałam się.

- Co się stało? – zapytał i delikatnie odgarnął mi z twarzy zabłąkany kosmyk włosów. Delikatnie musnął mój policzek dłonią, a ja od razu poczułam w tym miejscu ciepło. Złapałam jego dłoń, przyciągnęłam do policzka i wtuliłam w nią twarz. Zamknęłam na chwilę oczy, zbierając w sobie siłę do opowiedzenia mu, co się wydarzyło. Kiedy w końcu je otworzyłam, Aleks wpatrywał się we mnie z czułością i cierpliwie czekał, aż będę gotowa.

- Nie wiem, co się stało... - zaczęłam. Wzięłam głęboki oddech i powoli wypłynął ze mnie cały potok słów, który niespodziewanie przyniósł mi ulgę.

- Musicie sobie dać czas i nauczyć się ze sobą rozmawiać – podsumował mój wywód Aleks.

- Nie wiem, czy jeszcze będzie chciał ze mną rozmawiać...

- Skoro boi się, że ty nie będziesz chciała, to raczej zależy mu na kontakcie z tobą.

- Zobaczymy... – zamyśliłam się na chwilę, po czym wypowiedziałam na głos obawę, która tłucze się w moim sercu od wczoraj. – Aleks... a jeśli egoistycznie zmuszam ich do utrzymywania kontaktu ze mną? Może przez ten wypadek czują się w obowiązku mną zajmować? Nie chcieli mnie w swoim życiu, a ja im się teraz wpakowałam z butami, a w zasadzie z kulą... Może dążę do tego, by mieć normalną rodzinę, bez względu na wszystko, bez względu na to, co oni czują i czego chcą?

Wypowiedzenie tych słów na głos, było jak uderzenie w brzuch. Momentalnie zabrakło mi powietrza w płucach, a z oczu popłynęła wielka łza. Aleks pochylił się nade mną i ją scałował, a następnie przyciągnął do siebie, abym wtuliła się w jego ramiona. Nie opierałam się.

- Posłuchaj... Sam cię uwielbia, tego jestem pewien. Mark... on jest trudny, ale uważam, że też chce cię mieć w swoim życiu. Miał o tobie pewne wyobrażenie, a teraz musi zmierzyć się z tym że jest ono błędne. Dla człowieka nieomylnego już samo to jest trudne. A Josh... – przerwał, bo zobaczył, jak się skrzywiłam.

Nigdy mnie nie straciszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz