Rozdział 21. Byliśmy normalną rodziną.

18 6 3
                                    

Była sobota. Po wielu pochmurnych dniach w końcu budziło mnie słońce. Ciepło promieni, które padały na moją twarz, sprawiło, że zanim otworzyłam oczy, uśmiechnęłam się.

To będzie dobry dzień – postanowiłam.

Wtuliłam się w ramiona Aleksa, na co on słodko zamruczał i spał dalej. Zaczęłam rozmyślać nad prezentami gwiazdkowymi. Do Bożego Narodzenia zostało tylko kilka dni, a ja byłam w czarnym lesie z ich przygotowywaniem. Nie do końca wiedziałam też, gdzie spędzę święta. Czy z rodziną Aleksa? Może z moimi braćmi? A może uda się to jakoś połączyć? Moje rozmyślenia przerwał dźwięk telefonu chłopaka. Nie otwierając oczu, sięgnął po telefon i odebrał połączenie. Usłyszałam tylko serię westchnięć i przytaknięć, po czym się rozłączył.

- To Adam. Prosi, aby z nim jechać do Filadelfii – powiedział, po czym ziewnął i pocałował mnie w czubek głowy. Jego ręka wsunęła się pod moją koszulkę, a palce rozpoczęły cudowną wędrówkę po moich plecach.

Nie dobry. To będzie cudowny dzień!

Stosunki między braćmi też były coraz lepsze. Rozmawiali ze sobą częściej, wspierali się i obydwaj byli z tego powodu bardzo zadowoleni. Dostali ode mnie nawet zielone światło na obgadywanie mnie.

Niech stracę.

Ja i Adam rozmawialiśmy rzadko, częściej wymienialiśmy zwykłe, kumpelskie smsy. Najfajniej było, kiedy spotykaliśmy się we trójkę. Po pamiętnej kłótni w parku pierwsze wspólne spotkanie było dość sztywne, ale kolejne były fajne i na luzie. Kiedyś Adam powiedział, że lubi patrzeć na mnie i Aleksa. Dziś ja mogę to powiedzieć o nich. Lubię obserwować, jak w końcu rozwija się pomiędzy nimi prawdziwa przyjaźń.

- I zgodziłeś się – skomentowałam w końcu jego nowinę.

- Tak. Nie musisz jechać, jak nie masz ochoty.

- Mogę jechać. A skąd ta nagła potrzeba towarzystwa?

- Chce, żebyśmy poznali jego córkę. I powiedział, że mam coraz mniej cierpliwości do Carol, musi ktoś z nim jechać, żeby go pilnować. Nie wiem do końca, o co chodzi.

- Czyli jedziemy do Filadelfii. Wiedziałam, że to będzie dobry dzień – powiedziałam radośnie. Zanim Aleks zdążył zaprotestować, wstałam i ubrałam jego bluzę.

- Gdzie idziesz? I dlaczego zawsze ubierasz moją bluzę?

- Na kawę. I wiesz, jak uwielbiam twoje bluzy. Czuję się wtedy, jakbyś w jakiś sposób był blisko mnie.

- Wróć do mnie, to poczujesz moją bliskość – powiedział i uśmiechnął się tak, że aż mi się nogi ugięły. Nie mogłam się oprzeć. Weszłam na łóżko, ściągnęłam bluzę, usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam go całować.

- Sam jest za ścianą, dosłownie – wymruczał Aleks, ale jednocześnie w żaden sposób mnie nie zatrzymywał.

- Wrócił z nocnego dyżuru, więc śpi jak zabity. Poza tym... będziemy cicho – wyszeptałam mu do ucha, które zaraz zaczęłam całować. Wywołało to u niego falę dreszczy, a z ust wydostał się uroczy jęk. Roześmiałam się.

- Muszę ci zatkać usta kochanie. – Zanim zdążył zareagować, jego usta mogły odpowiadać już tylko na moje pocałunki. Przez chwilę całkowicie mi się poddawał, ale ostatecznie jednym zwinnym ruchem sprawił, że to on na mnie leżał i całował mój obojczyk.

- Zobaczymy, czy ty potrafisz być cicho.... – mruczał między pocałunkami, jednocześnie ściągając mi koszulkę. Na całym moim ciele pojawiła się gęsia skórka, ku jego wielkiej radości. Każdy jego dotyk, pocałunek sprawiał, że miałam ochotę krzyczeć z rozkoszy. Przyciągnęłam go do siebie, aby teraz to on zamknął mi usta.

Nigdy mnie nie straciszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz