2

817 44 57
                                    

_____________ 𖣴 𖣴 𖣴 _____________

Nieznośny alarm budzika, sprawił, że chłopak przestraszony zerwał się z łóżka, łapiąc się za pierś, w którą uderzało serce. Nastolatek miał lekkie problemy ze snem. Raz bezproblemowo kładł się spać o normalnej godzinie, żeby następnej nocy nie spać przez nadmiar myśli, tak jak w tym momencie.

Leniwie wyszedł z łóżka, niezbyt chętny do jakichkolwiek czynności.

— Ja pierdolę. — Szepnął do siebie, jak miał w zwyczaju, jego dwa święte słowa. Najchętniej rzuciłby to wszystko i po prostu zamknął się w swoim pokoju, żeby nigdy już z niego nie wychodzić. Z tyłu głowy miał to, że nie może zawieść swojej matki. Skoro jego „gorszy w nauce" brat ukończył szkołę średnią to czemu on miałby tego nie zrobić? I tak nie zostało mu za wiele. Z tą myślą spakował swój plecak, stawiając go na łożku.

Nie miał zamiaru patrzeć w swoje odbicie lustrzane, po prostu na oślep, szczotką przeczesał swoje włosy, włożył na siebie ciemną bluzę wraz z dresami, przestał się interesować swoim wyglądem, po co skoro i tak nikt go nie pokocha? Przynajmniej tak sobie wmawiał. Wyjął z niebieskiego opakowania miętową gumę, zanim zaczął ją żuć a z pod poduszki wyjął skalpel i schował do jednej z kieszonek plecaka, później wychodząc do toalety, by załatwić podstawowe potrzeby. 

Odkąd chodził do liceum nie znalazł żadnych znajomych. Najzwyczajniej się bał i liczył na to, że ktoś do niego podejdzie i zagada, jak jego rówieśnicy do siebie nawzajem na początku pierwszej klasy. Tylko on był wymijany, jakby był niewidzialny. Cieszył się, że jest coraz bliżej końca trzeciej klasy, chociaż z drugiej strony martwiło go to co będzie później robić, o ile będzie dalej żywy.

Strata czasu.

Będąc w środku, jego znienawidzonego miejsca, szedł ze spuszczoną głową patrząc na wszystko i wszystkich spod byka, jakby chciał pozabijać. Niechętnie wchodził po schodach na czwarte piętro, starając się zachować kamienny wyraz twarzy, mimo, że każda część ciała okropnie cierpiała.

Widząc stojącą pod salą trójkę chłopaków z klasy, zacisnął pięść w kieszeni. Nienawidził ich. Nie miał pojęcia co jest tego przyczyną, za każdym razem, trzech rówieśników, bezwstydu bzdurzyli o nim, różne kłamstwa. Siedemnastolatek nigdy prze nigdy nie udzielał się, kiedy nie było takiej potrzeby, więc skąd problem?

Nudne mają życie.

Maj zdecydowanie nie był jego lubianym miesiącem, mimo rozkwitających kwiatów i ciepłego powietrza. A dlaczego? Tak jak każdy uczeń lub przynajmniej większość, musiał się brać do roboty. Miał sporo zagrożeń i to nie tak, że jest leniwy czy głupi. Był sprytny i potrafił poradzić sobie ze ściąganiem na sprawdzianie, no może po za matematyką. Problem był z tego, że większości dni opuszczał ze względu na swoje samopoczucie.

Na co mi to było. - Żałował.

— Jisung, jesteś świadomy swojej sytuacji? — Nauczyciel zwrócił się do chłopaka, który ciężko westchnął.

Tak kurwa, to twoja wina, że mam takie stopnie bo nie umiesz uczyć. — Tak, jestem. — Odparł drżącym głosem.

— Masz zamiar coś z tym zrobić?

— Tak, mógłbym coś poprawić na następnej lekcji? — Zapytał cicho, czując wszystkie pary oczu na sobie.

— No przydałoby się. — Facet prychnął, skanując bruneta prześmiewczym wzrokiem.

Jak nie zdam to się zabije. - Postanowił, zerkając na mężczyznę.

_____________ 𖣴 𖣴 𖣴 _____________

Spoglądając na grupki przyjaciół, czy obciskające się pary na peronie, westchnął smutno. To nie tak, że wcale nie posiadał znajomych. Miał czteroosobową grupę, w wakacje wyjeżdżali razem nad jezioro lub morze, a po lekcjach często się widywali. Doceniał ich jak nikogo, chociaż z tyłu głowy wiedział, że wcale nie jest dla nich ważny a jego odejście nic by dla nich nie zmieniło.

Osłabiony, w wyniku braku jakiegokolwiek posiłku przez cały dzień, wsiadł w pociąg, by przeżyć kolejną półgodzinną podróż, tym razem do domu. Założył swoje słuchawki, otworzył okno by się wychylić a jego twarz owiał ciepły, wieczorny wiatr. Jedna z nielicznych rzeczy, które uwielbiał. Jazda starą kolejką, przyjemnego, ciepłego wieczoru po skończonych lekcjach. Miało to swój klimat.

Szybkim krokiem szedł w stronę osiedla, nie miał daleko z dworca, więc mógł sobie pozwolić na spacer. I tak nie miał nic do roboty w domu. Piękne, pomarańczowo-różowe niebo towarzyszyło mu podczas podróży, co pomogło mu choć na chwilę oderwać się od nieprzyjemnych myśli.

Po rozmowie z jego mamą przy obiedzie, odrazu ulotnił się do swojego pokoju, tłumacząc się tym, że musi matematykę odrobić. Wyjął swój duży, trzysta kartkowy zeszyt, chwycił długopis, by wyrzucić wszystko na papier.

„Trafiłem tu przypadkiem, jestem obcym na tej ziemii. Całkiem sam, wydaje mi się, że nigdzie nie pasuje. Nieważne jak bardzo się uśmiecham, czuję się się samotny. Obcy, który chce wpasować się w ludzi na ziemii. Nawet gdy próbuję zabrać głos, nikt mnie nie słucha, wylądowałem w nieznajomym miejscu wypełniony."

_____________ 𖣴 𖣴 𖣴 _____________

dessous || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz