22

409 33 33
                                    

_____________ 𖣴 𖣴 𖣴 _____________

Jisung już od kilku godzin wiercił się na niewygodnym łóżku, próbując zasnąć. Nie potrafił, wyrzuty sumienia go dopadały. Bardzo łatwo potrafił się zakochać, wystarczyło, że druga osoba da mu przez jakiś czas trochę atencji a on już polegnie. Pocałunek z Minho wszystko pogorszył, bał się, nienawidził tego uczucia. Zerknął na telefon, którego ekran wskazywał na godzinę trzecią. Rozejrzał się dookoła, widząc, że każdy śpi, wyjął z plecaka leżącego obok skalpel. Najciszej jak tylko potrafił, rozwiązał namiot wychodząc z niego. Niebo się rozjaśniało a ptaszki ćwierkały, oznaczało to, że tej nocy już w ogóle nie zaśnie.

Chłopak stanął za namiotem, podciągając swój rękaw od szarej bluzy, w drugiej dłoni trzymając skalpel. Wpatrywał się w swoje przedramię, zastanawiając się nad tym, czy na pewno jest to dobry pomysł. Co jeżeli ktoś zauważy? Jest lato, siedzi nad morzem, to oczywiste, że któregoś dnia pójdą się kąpać. Siedemnastolatek cicho westchnął i delikatnie zsunął spodenki wraz z bielizną, odkrywając swoje biodro, pokryte już starymi bliznami. Sam nie widział dlaczego to robi, przecież nie zrobił nic źle. Nie potrafił znieść tych okropnych głosów w głowie, które mówiły mu żeby wreszcie się wykończył.

Machnął ostrzem, raniąc swoją skórę co cholernie go zabolało, zagryzł mocno wargę, próbując się uspokoić. Chwile później zacisnął zęby, trafiając w to samo miejsce, nie powstrzymał płaczu, zbyt go bolało. Był czysty zaledwie tydzień. Przyłożył dłoń to wystającej kości, szepcząc do siebie „dobrze ci tak". Krew spływała, aż nasiąkła na gumce od jego jedynych, piżamowych spodni, które ze sobą zabrał.

— Nikogo to nie obchodzi. — Machnął ręką, ruszając w stronę lasu, który znajdował się przy polu namiotowym.

— Jisung, gdzie się wybierasz? — Han wzdrygnął, gwałtownie odwracając się w stronę, od której usłyszał znajomy głos.

— Nie strasz. — Odparł, kładąc brudną od krwi dłoń na swojej klatce piersiowej. — Chce się przejść.

— Nie idź sam, rozmawialiśmy o zasadach. — Changbin powiedział, idąc w stronę nastolatka. — Co jeżeli cię ktoś napadnie?

— Nikt mnie kijem przez szmatę nie dotknie. — Zaśmiał się smutno, wycierając rękawem swoje policzki, na których w blasku księżyca świeciły łzy.

— Dlaczego płaczesz? — Seo zapytał, idąc obok drugiego chłopaka.

— Już nie. — Brunet wzruszył ramionami, znów poczuł lęk, że każdy go zostawi przez to jaki jest. — Ze szczęścia. — Dodał, niepewnie obserwując Changbina.

— Stary znamy się nie od dziś. — Niższy chłopak zaczął. — Ja wiem, że nie płaczesz ze szczęścia.

Jisung głośno westchnął, w sumie dlaczego nie miał by powiedzieć o tej sytuacji? To nic takiego, co mogłoby odstraszyć Changbina, który wiedział o jego orientacji.

— Chodzi o Minho. — Zaczął a Seo w mgnieniu oka zapytał o co chodzi. — Gdy wieczorem poszliśmy, całowaliśmy się.

— Co? Jak to się stało? — Osiemnastolatek zaskoczony rozchylił usta, od samego początku widział, że są jak Yin i Yang. Wierzył w tą dwójkę, platonicznie i romantycznie.

— Nie mam pojęcia, byłem zbyt oszołomiony. — Przyznał, zaciągając się papierosem, którego przed chwilą odpalił. — Boję się, że się zakocham.

— Na każdym wyjeździe, kończysz z kimś w łóżku. — Czarnowłosy nastolatek zażartował, co było nieadekwatne do sytuacji. Han głośno westchnął, przewijając oczami.

dessous || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz