3

620 36 82
                                    

_____________ 𖣴 𖣴 𖣴 _____________

Piątek, szczęśliwy dla wszystkich dzień. Dla Jisunga też, przynajmniej był. Zawiedziony kolejną porażką, po dzwonku wybiegł z klasy by schować się w jednej z kabin.

Jego krtań bolała przez powstrzymywanie płaczu ale w końcu zamknął drzwi od kabiny i wybuchł, starając się być jak najciszej. Usiadł na desce i na oślep wyjął telefon z kieszeni i drżącymi dłońmi zdjął z niego etui, by wyjąć małe, srebrne ostrze. Zsunął spodnie, patrząc na swoje blade uda i wziął głęboki wdech, zamykając oczy.

Gorzkie łzy spływały po jego policzkach, a zanim potraktował swoją skórę żyletką, zamknął oczy nie mając zamiaru na to patrzeć.

Nic nie potrafisz poprawnie zrobić. Zjebany debil. - Z każdą myślą posuwał się coraz dalej, był agresywniejszy. Nie zwracał na to uwagi, dopiero za ostatnim zamachem, który był o wiele mocniejszy niż reszta, otworzył oczy i załkał widząc ten obraz. Ta rana była o wiele większa, głębsza jak i szersza od wszystkich. Jeszcze bardziej spanikowany zaczął drżeć, obserwując jak „litry" krwi spływają po jego udzie aż do kostki.

— O kurwa. — Szepnął do siebie, wyrywając kilka listków papieru toaletowego, by w jakikolwiek sposób się z tym uporać.

Wielkie sznyty, z każdą sekundą coraz bardziej piekły i krwawiły, sprawiając, że Jisung coraz głośniej biadolił, nie potrafiąc opanować sytuacji. To wszystko przypominało mu o incydencie z przed czterech lat.

Przerwa dobiegała końca a ciecz o barwie szkarłatnej wciąż wypływała strumieniami. Czy powinien teraz prosić o pomoc? Co jeżeli jeszcze gorzej będą na niego patrzeć? Zadzwonią po policję? Zamkną go w ośrodku psychiatrycznym? Po raz kolejny zawiódł swoją mamę. Nie mógł przestać rozmyślać, dopiero do rzeczywistości wrócił, gdy usłyszał specyficzny głos zza drzwi.

— Długo jeszcze będziesz ryczeć? Serio lać mi się chce. — Nieznajomy zapytał z pretensją.

Han wyszczerzył oczy, szybko zakładając na siebie spodnie, momentalnie pozostawiając na pastwę losu swoję zadraśnięcia. Rękawami otarł swoje łzy i przeniósł się za drzwi, zerkając na rudowłosego chłopaka, który go wygonił.

Brunet owiał go pytającym spojrzeniem, gdy ten perfidnie chłonął wzrokiem jego nogi. Jisung spojrzał na to samo a jego serce podskoczyło do gardła, niemalże dusząc się.

Też by się gapił na obcego zioma, którego spodnie są całe zakrwawione, jakby w kabinie doszło do jakiejś zbrodni.

— Co się stało? — Uczeń zadał pytanie, zdezorientowany tą sytuacją.

Jisung szybszym krokiem ominął go, czując jeszcze boleśniejszą gulę w gardle. Musiał wracać do domu, nie widział innej opcji.

_____________ 𖣴 𖣴 𖣴 _____________

Chłopak spacerował wzdłuż torów, ku jego szczęściu miał dziś lekcje wychowania fizycznego więc przebrał się w transporcie szynowym. Nie uśmiechało mu się samotne chodzenie do dwudziestej, z myślą, że jego znajoma ma wolny czas, wybrał jej numer.

— Hej, robisz coś? — Zapytał nieśmiało, nie był to końca pewien czy dziewczyna będzie chciała z nim spędzić czas.

Nie, a co?

Jestem na skarpie obok torów, przyjedziesz? Ładnie proszę. — Błagał próbując ją jakoś przekonać.

Spoko, w sumie nic nie robię. To daj mi dwadzieścia minut.

— Dziękuję ratujesz mi dupę, nawet nie wiesz jak mam przejebane. — Powiedział a w odpowiedzi dziewczyna rozłączyła się, westchnął smutno choć wdzięczny był, że tyle miał.

Kręcił się w prawo i lewo, co chwilę oglądając nadjeżdżające pociągi, na prawdę nie miał nic ciekawszego do robienia w tym czasie. Po za jednym. Dedukował o rudym chłopaku, podajże ze starszej klasy. Czemu się nim zainteresował? Interesował, za dużo powiedziane. Nastolatkowi się cholernie miło zrobiło, kiedy najprawdopodobniej; starszy chłopak zapytał go co się stało. A co jeżeli nie uciekłby? Czy nawiązałby z nim jakąkolwiek relacje? Może miałby wreszcie choćby jednego kolegę w szkole?

Przecież nikt nie chce się ze mną przyjaźnić. - Skarcił się, za dopuszczanie takich myśli do swojej głowy. Tępo wmawiał sobie, że już nigdy nie znajdzie nikogo bo nie zasługuje.

Odnajdując w oddali brunetkę zmierzającą w jego kierunku, rzucił się szybkim krokiem w tamtą stronę. Nie mógł się doczekać kiedy, wreszcie z kimś porozmawia.

— Hej. — Dziewczyna przywitała się, a brunet zrobił to samo, delikatnie obejmując brunetkę.

Usiedli na trawie, dzisiejszego dnia pogoda była nieznośna. Majowy upał, promienie słoneczne tak mocno grzały, że aż ciężko było znaleść jakiekolwiek miejsce w cieniu. 

— Wiesz, wkurwiłem się dziś. — Zaczął a szesnastolatka, w odpowiedzi mruknęła pokazując mu, że słucha. — Pan, przepraszam bardzo...  „Chuj cosinus alfa" od matematyki wpisał mi kolejną lufę! Dosłownie Bae, ja się staram, wszystko potrafię, wyśpiewam ci całą trygonometrię! A ten zjeb ciągle mnie rucha w dupę tylko przez to, że w pierwszym semestrze powiedziałem mu, że nie potrafi uczyć. — Rzekł jednym ciągiem z dramatycznym akcentem. Tak jakby, wcale się po tym nie załamał i nie pociął w jednej z szkolnych łazienek.

— U mnie nie ma problemów z matematyczką. — Odpowiedziała a brunet ukrył złość, która się w nim gotowała kiedy krótkowłosa dziewczyna zaczęła rozmawiać o sobie.

— Ta. — Prychnął wywracając oczami. — Ach i wracając. Później jak normalny człowiek poszedłem załatwić swoje sprawy fizjologiczne. — Skłamał, chcąc tylko wspomnieć o troskliwym rudowłosym chłopaku. — I gdy wyszedłem to jakiś chłopak się mnie zapytał „co się stało?" — Strzelił, śmiejąc się w myśli jak zakłamany jest. — A ja dosłownie, nic! Wyglądałem normalnie, tak jak teraz.

— Dziwne. — Bae skwitowała niewzruszona, patrząc ile oleju ma w tanku. To już maksymalnie zirytowało Hana.

— Czy ty mnie w ogóle słuchasz?

— No tak, słucham. — Wymamrotał, w końcu zerkając na starszego chłopaka.

Chuj w to.

_____________ 𖣴 𖣴 𖣴 _____________

dessous || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz