Roździał 2

31 3 0
                                    

Błyszcząca łapa krążyła wokół małego liścia zalewając go masą pytań. -Co teraz robimy?Jakie zioła poznam? Pozbieramy jakieś?Bedziemy kogoś leczyć?-Miauczała podekscytowana skaczac wokół mentora. -Na początek naucze cię podstawowych ziół.-Miauknął spokojnie po czym wstał z miejsca.-Chodz do legowiska. tam cie wszystkiego naucze.- miauknął jeszcze zanim przecisnął sie przez zasłone paproci. Gdy kotka ruszyła za nim poczuła mase zapachów wirujących wokół niej. Uczennica usiadła koło małego legowiska zrobionego długość ogona od wejścia. Liznęła jeszcze swe szylkretowe futerko po czym spojrzała na nowego mentora grzebiącego między ziołami. -A wiec, to jest pajęczyna. przyda sie zawsze gdy jakiś kot się zrani.- Biały kocur przysunął łapą kawałek miekkiej pajęczyny. Koteczka delikatnie obwąchała to po czym odsuneła łapą w kierunku małego liscia.  - Spójż na to. to jest mech. ma wiele zastosowań. Namoczony wodą może być zastosowany jako picie dla kotów które nie mogą same pójść się nawodnić albo przeczyszczanie ran. namoczony w mysiej żółci może być stosowany jako zwalczanie kleszczów u starszyzny.-Miauknął perzysuwając mech w strone uczennicy i odłożył pajęczynę. Mały liść już miał wziąść następne zioło gdy nagle do legowiska wbiegło pare wojowników. -Klan cienia... zaatakowali...-Wydyszał Rdzawy pazur -Oh! czy rubinowa gwiazda wie o tym?- Miauknął juz przygotowując stos pajęczyn oraz kilka innych ziół nieznanych uczennicy. -Tak. Małe światło już ją powiadomiła.-Miauknął ponownie rdzawy pazur. Na oko uczennicy wyglądał na najmniej poranionego. Miał tylko ugryzienie na ogonie, drapnięcie na karku i na nosie. Lecz zaraz za nim skulony stał brązowo pręgowany kocur. był  chyba najbardziej poranionym z nich. ledwo stal na lapach. Nagle do legowiska wszedł kwiecisty ogon czyli zastępca i małe swiatło. Jej mentor zaczął  już przeżuwać pewne zioło na papke. -Błyszcząca łapo! Nałóż tą papke  na rany Dębowego pazura!- Wskazał ogonem brązowego wojownika. Kotka założyła papkę na łapy i nałożyła ją na rany kocura tak jak kazał mentor. Potem kocur sam zaczął nakładać pajęczyny na rany kocura które były całe nasiąknięte przeżutym ziołem. Potem zaczęła nakładać zioło na rany każdego z wojowników. -To zioło które przeżułem to nagiętek.jest on dobry na rany gdy sie go przeżuje-Miauknął przez zęby mały liść który własnie nakłądał na rany innych kotów. -Dużo dziś się nauczyłaś jak na moje oko. ja sie nimi zajme a ty idź odpocznij.-Miauknął mentor na chwile spuszczając oko z rannych kotów.Kotka kiwnęła głową po czym wyszla na polanę. Zaskoczona zauważyła że słońce juz powoli zachodziło. Poszła w stronę sterty zwierzyny i wzięła sobie z niej wiewiórkę. Przykucnęła niedaleko wejscia do legowiska wojowników. Nagle zauważyła że do obozu wchodzą jego matka i brat. Przerwała przeżuwanie wiewiórki i podbiegła do matki i wtuliła sie w jej futro na szyji. kątem oka zauważyła że jej brat posmutniał i odszedł. Kotka zignorowała  to. -Jak ci sie podoba?- Miauknęła złote oko.-Jest wspaniale! nauczyłam sie o kilku ziołach i wiem jak opatrywać rany. klan cienia zaatakował nasz patrol.- Miauknęła z błyskiem w oczach Szylkretka. Jej matka tylko zamruczała i kiwnęła głową z aprobatą. -Ciesze się że ci się podoba-Miauknęła z uczuciem.  Uczennica ziewnęła po czym Ruszyła do swego legowiska.-Robi się ciemno. ide spać. Dobranoc!-Miauknęła błyszcząca łapa i ruszyła truchtem  lecz nie usłyszała odpowiedzi.

Wojownicy złamany klan "Światło we mgle" tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz