11...

3 0 0
                                    

Majk

Widziałem ich , śledziłem, patrzyłem na ich szczęście wystarczająco za długo. Chce , żeby wszystko co kocha zniknęło. Zacznę od jej miejsca. Kiedy już się zbierali poczekałem na odpowiedni moment. Gdy byli już na tyle daleko żeby mnie nie zobaczyli wszedłem do środka. Pełno zdjęć jej i jej babci. Jakieś bohomazy. Sam nie wiem , czy mi tego szkoda czy nie. Długo zastanawiałem się co zrobić. Jednak jeśli nie będzie ze mną nie będzie z nikim dzieliła swojego szczęścia. Wyjąłem zapalniczkę i podpaliłem jedno ze zdjęć. Patrzyłem na nie długo. Potem zacząłem palić ściany I dach. Kiedy odchodziłem czułem , że niszczę jej szczęście z nim.

Aurelia

Siedziałam z bratem I Piotrkiem na kanapie. Nagle przez drzwi wbiegła tata.

- rezerwat się pali !! No już Północna część. Aurelia tak bardzo mi przykro

- Nie błagam

Wybiegłam z domu , biegłam ile sił w nogach nie widziałam i nie słyszałam nikogo i nic , biegłam przed siebie. Moje miejsce moje cudowne miejsce
Byłam na miejscu pierwsza , nie było jeszcze nawet straży, wbiegłam do płonącego budynku. Zakryłam się koszulką, żebym nie nawdychała się tak dużo dymu. Zaczęłam zbierać to co zostało z pamiątek po mojej babci.

- dlaczego!!!! Boże dlaczego!! Babciu !!

Z oczu leciały mi łzy wyrzuciłam wszystko przez okno , nie wiedziałam , czy te rzeczy się potłuką czy się zniszczą wiedziałam tylko jedno muszę chronić wspomnienia chociażby najmniejsze. Nagle w płomieniach zauważyłam Majka. Śmiał się , nie czy to możliwe? Czy to on? Czy ja postradałam zmysły? Nagle poczułam, że się duszę, ciemno przed oczami było coraz ciemniej. Pamiętam tylko odgłos trąby mojego słonia i jak coś podnosi mnie do góry a chwilę później czułam świeże powietrze. Zanim straciłam przytomność usłyszałam tylko mojego tatę brata i mojego Piotrka, żeby mnie ratowali. Potem zapadła ciemność i głucha cisza.

Piotrek

Kiedy domyśliłem się oco chodzi ojcu Aureli. Byłem w tak dużym szoku byliśmy w jej ulubionym miejscu 2 godziny temu a teraz to miejsce płonie żywym ogniem. Zanim spostrzegłem moja dziewczyna już biegła do tego miejsca. Zerwałem się na równe nogi i pobiegłem za nią. Krzyczałem, żeby się zatrzymała ale ona była jak w amoku. Biegłam jeszcze szybciej na szczęście byłem nie daleko biegłem równie szybko ale nie aż tak dziewczyna nie zwalniała. Kiedy dobiegłem ona była już w środku w płomieniach miałem wbiec za nią ale zatrzymał mnie jej brat I to w ostatniej chwili bo przed nami zawaliły się drzwi.

- Aurelia !!!! Skarbie !!! Aurelia kurwa puść mnie Bartek !

- przestań się kurwa szarpać do cholery zaraz ją wyciągną

Po tych słowach do budynku wbiegło czterech  strażaków. Kiedy jeden z nich wyszedł oznajmił nam , że dziewczyny nigdzie nie ma. Po chwili zrozumiałem dlaczego. Była już na zewnątrz trzymał ją jej słoń. Odłożył ją delikatnie na trawę. Była nieprzytomna. Jak najszybciej przystąpiłem do ratowania jej życia. Po tym jak przyjechało pogotowie przejęli moją kobietę. Bez zastanowienia wbiegłem do karerki mimo , że żaden z ratowników nie chciał się zgodzić. Pamiętam, że zachowywałem się jak opętany i musieli mi dać coś na uspokojenie. Na prawdę nigdy nie zapomnę tego dnia. Tym bardziej Aurelia , muszę być dla niej jeszcze większym wsparciem po tym wszystkim.

Dzika dziewczyna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz