Wrócili do tawerny, w której zatrzymali się podczas pobytu w mieście Dwóch Stron. Głodni i zmęczeni mieli nadzieję na chwilę spokoju, ale tu nie mogli go zaznać. Tłumy z ulic przeniosły się do środka. Drewniane stoły wypełniono jedzeniem oraz trunkami, pochodnie i świece zapłonęły, a cienkie ścianki zrobione z bambusa dawały minimalną prywatność.
Kazuko, ujrzawszy ich, machnęła ręką i dała znak przechodzącej obok dziewczynie w błękitnym kimonie, aby przygotowała dla mężczyzn jedzenie oraz picie.
Keiichi z westchnięciem siadł obok niej.
– Mam nadzieję, że zamówiłaś coś mocnego.
Jun zajął miejsce obok brata, który chrapał z głową położoną na stole.
– Czyli nie udało się go schwytać?
– Zwiał – odparł niezadowolony Keiichi.
Jun wskazał na Satoshiego.
– A co z nim?
– Było mu mało. Upił się i od tamtej pory śpi.
Zacisnął zęby. Złapał za dzbanek z wodą i wylał jego zawartość na głowę brata.
– Aaaa! Zimne! – Krzesło upadło z hukiem. – Jun?! Jak mogłeś?!
– Nie rób hałasu – powiedział stanowczo, mając dość zachowania młodszego. – Siadaj i słuchaj.
– Dlaczego mam wrażenie, że jesteś na mnie zły?
Parę iskier pojawiło się w powietrzu.
– Masz czelność pytać?
Satoshi posłusznie podniósł krzesełko i zajął na nim miejsce. Pomarańczowa narzuta natychmiast znikła, a zamiast niej pojawił się fioletowy płaszcz wiązany wokół bioder.
– To teraz powiecie, co się wydarzyło? – zapytała Kazuko.
– Prawie go mieliśmy – zaczął Jun – ale nagle użył żywiołu wody i ognia.
– Dwubramowiec?
– Raczej trzybramowiec – poprawił ją Keiichi. – Kiedy uciekał, używał cienia.
– Więc plotki o tubylcach ciemności praktykujących więcej niż jeden żywioł są prawdziwe? – Satoshi niedowierzał.
– Nie jestem tego pewien – przyznał powoli Jun.
– Co masz na myśli?
– Keiichi, mógłbyś?
Na rozkaz Juna mężczyzna położył rękę na stole. Trzy ciemne, okrągłe kulki pojawiły się na jego dłoni.
– Wypadło to z worka tamtego mężczyzny.
– Z jakiego worka?
– Z tego, co ci zabrał – wtrącił Jun.
– Serio? Miałem worek z czymś takim? – pytał, przyglądając się pigułkom. – I przypomnij, kto mi go zabrał?
Jun miał ochotę nim potrząsnąć.
– Czy ty cokolwiek pamiętasz z dzisiaj?
– Nie bardzo? – odparł niepewnie. – W sumie to poszedłem do tawerny. Jednej... drugiej... trzeciej, a potem... potem... oblałeś mnie wodą – zakończył, szczerząc się do pozostałych przy stole.
Drugi książę przetarł rękami twarz. Z ulgą ujrzał gwardzistkę Powietrza Sorano, niosącą ich zamówienie. Wyglądała inaczej. Włosy związała w wysoki kok, luźne szaty opadały do samej podłogi, a białe wzory na ubraniach układały się w kwiaty.
![](https://img.wattpad.com/cover/357664111-288-k522137.jpg)
CZYTASZ
Dokonać niemożliwego
FantezieKretożmije atakujące wioski. Pigułki mroku pozwalające władać więcej niż jednym żywiołem. Schorowany książę, o którego istnieniu nikt nie wiedział. Rytuał siedmiu bram uznano za początek wojny, lecz sprawca znikł, pozostawiając za sobą martwe ciała...