Minął już tydzień, każdego dnia była ze mną Aria, która mnie wspierała. Próbowała wszystkiego, byle bym zapomniała o Will i jego śpiączce. Jednak to nie pomagało. Źle to wszystko znosiłam, pomyśleć co teraz musi czuć Daniel. Ten tydzień ciągnął się jak miesiąc, a może nawet rok? Każdego dnia pocieszałam tatę Willa i mówiłam mu że będzie dobrze, mimo że wcale tak nie było. Coraz bardziej traciłam nadzieję, że on się wybudzi. Nie było dnia, w którym nie myślałam o Willu. Każdej nocy płakałam, rano budziłam się ze spuchniętą twarzą. Mimo że miałam wsparcie od Arii i taty, czułam pustkę. Wielką pustkę. Kochałam Willa, obiecał mi że nic mu się nie stanie i że wszystko będzie dobrze, a teraz?! Od tygodnia jest w śpiączce.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejne godziny mijały. Stałam bezczynnie przed szybą, przez którą było go widać. W pewnym momencie poczułam jak ktoś mnie przytula, głupia ja już myślałam że to Will. Była to Aria.
- Jak tam misia? - Zapytała zmartwiona.
- Dobrze... - Odpowiedziałam bez żadnych emocji. Jedyne emocje jakie czułam to smutek.
- Nie mogę już patrzeć na to co się z tobą dzieje, dziewczyno popadasz w jakąś depresję!
- Jaka mam być?! Osoba, którą kocham od tygodnia jest w śpiączce, i chuj nie wiadomo czy on się wybudzi! - Krzyknęłam, czułam jak łzy napływają mi do oczu.
- Chodź, idziemy do maka na lody. - Powiedziała nagle Aria, łapiąc mnie za rękę.
- Nie wiem, nie chcę go zostawiać.
- Nie marudź, zaraz przyjdzie ten no... Daniel. A poza tym ja stawiam, i chodź już! - Pociągnęła mnie za rękę i ruszyliśmy ku wyjściu.
Po drodze minęliśmy Daniela, który nas zatrzymał.
- Co z Willem? - Zapytał zmartwiony.
- Póki co nic, jeszcze się nie wybudził. -Odpowiadam ze smutkiem w głosie.
- Ta... - Powiedział Aria.
- Aria czy ty coś wiesz?! - Krzyknęłam podekscytowana.
- Nie, powiedziałam tak, bo zgadzam się z twoją wypowiedzią, chodzimy już!
- No dobrze.
Pożegnaliśmy się z Danielem i opuściliśmy szpital.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Byłyśmy już w McDonaldzie i czekałyśmy na odbiór lodów. Aria wiedziała że lody zawsze mi pomagały. Gdy pokazali nasz numer na telewizorze, podeszłyśmy i odebrałyśmy nasze zamówienie.
- I co trochę lepiej? - Zapytała Aria zadowolna, bo widziała uśmiech na mojej twarzy.
- Tak, ty wiesz jak mnie pocieszyć. - Odezwałam się, nie przestając się uśmiechać.
- Słuchaj za jakieś 30 minut przyjdzie mój chłopak i zostanie z tobą na parę minut.
- Czemu? - Myślałam że spędzimy ten czas razem. Tylko ja i Aria.
- Muszę coś załatwić, spokojnie przyjdę do was później. - Oznajmiła.
- No dobrze.
Po 15 minutach przyszedł Lewis, na przywitanie przytulił mnie, a Arię czule pocałował. Zrobiło mi się automatycznie przykro, wszystkie wspomnienia z Willem wróciły do mnie jak bumerang. Kłótnie z nim, gotowanie, wepchanie do wody, kwiaty, całowanie i mój pierwszy raz z nim.
- Dobra, to wy sobie pogadajcie, a ja za 15-20 minut będę, okej?
- Jasne. - Odpowiedziałam trochę smutna.
- Oczywiście kochanie. - Powiedział Lewis ponownie całują ją na pożegnanie.
Lewis i Will znali się i całkiem się lubili. Nie byli przyjaciółmi, ale też nie byli wrogami. Coś tak pomiędzy, ale chyba bardziej byli przyjaciółmi.
- Aria mi mówiła co się dzieje z Willem no i z tobą.
- Aria i jej paplanie. - Powiedziałam śmiejąc się wraz z Lewisem.
- Tak... Współczuję ci bardzo, ale na pewno będzie dobrze. To silny chłopak. - Chłopak próbował mnie pocieszyć.
Rozmawialiśmy tak jeszcze parę minut, naszą rozmowę przerwał telefon. Lewis odebrał i odszedł od stołu. Obserwowałam go, jego wyraz twarzy był niepokojący, bardzo niepokojący.
- Rosalie... - Zaczął niepewnie.
- Słucham?
- Will... on... musimy do niego jechać.
- Co się z nim dzieje?!~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pędem wbiegliśmy do szpitala, wpadłam do sali Willa jak torpeda. Jego ciało było zakryte białą narzutą, a obok siedział Daniel, Aria i mój tata. Wszyscy mieli spuszczoną głowę i smutne miny.
Podeszłam do Willa i odkryłam jego twarz, nie ruszał się.
- Czy on... - Zapytałam, nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że on nie żyje.
- Nie żyje... - Dokończył mój tata.
- Jak to? - Czułam jak z moich polików spływają strumienie łez.
- Obudził się jak was nie było, ale nagle, nie wiadomo jak przestał oddychać, a jego serce nie biło. - Powiedziała Aria.
- Nie, to nie możliwe, on musi żyć! - Krzyknęłam.
- Rosi tak nam przykro...
Usiadłam obok Willa i rzuciłam się na niego. Czułam jak moje serce pęka na milion kawałków. Przytulałam martwe ciało Willa, Williama Kline, którego kochałam całym sercem.
- Jak mogłeś mi to zrobić! - Krzyczałam, nie obwiniam jego, tylko osobę, która odebrała mu życie.
- Will kochanie... Kocham cię... Nie zostawiaj mnie. - Nikt się nie odezwał, nie mogłam przestać płakać.
- Rozumiesz?! Kocham cię!!!
Nagle każdy zaczął lekko się śmiać, a ja poczułam jak jego klatka piersiowa pomału się rusza. Spojrzałam się na każdego zdezorientowana, a w tym samym czasie poczułam jak ktoś się podnosi, i obejmuje mnie od tyłu i szepcze mi coś do ucha.
- Ja ciebie też kocham, Rosalie Hearst.
- Ty... Ty żyjesz?! Boże Will! - Ledwo to wykrzyczałam, rzuciłam się na niego i zaczęłam go całować. W tym samym czasie każdy wyszedł z sali i zostaliśmy sam na sam. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, całowaliśmy się jakby to był nasz ostatni raz. Will złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie, rękami oplotłam jego kark, a on ani na chwilę mnie nie puścił.
- Ale mi stracha narobiliście. - Powiedziałam nadal płacząc.
- Już spokojnie. - Odpowiedział Wil łagodnym głosem, pomału ścierał mi łzy z policzków.
- Kocham cię, dziewczynko, już nigdy cię nie zostawię, obiecuję.
Na te słowa mocno go przytuliłam i zaczęłam się śmiać. Przyzwyczaiłam się do tego jak mówi do mnie "dziewczynko", lubiłam to. Po paru minutach przyszedł Daniel i mój tata, a Aria i Lewis poszli do domu. Wraz z naszymi ojcami dyskutowaliśmy na różne tematy.
W końcu wszystko było w porządku.Kochani to jeszcze nie koniec przygód Rosalie Hearst i Williama Kline. To dopiero początek!
CZYTASZ
Miłość z przymusu czy prawdziwa (Nienawiść czy Miłość)
Romance17-letnia Rosalie Hearst jest córką mafiozy. Jej tata ma swojego wspólnika Daniela Kline. Otóż Daniel Kline miał syna 18-letniego, nazywał się William Kline. Ojcowie chcieli zapoznać swoje dzieci, jednakże nie był to zbyt dobry pomysł... aż do czas...