Załamanie

22 2 0
                                    

Już dawno zostałam wypisana ze szpitala, ale i tak całe dnie i noce spędzałam przy łóżku Willa. Jak każdego dnia przychodziłam do niego, jednakże tym razem zastałam pokój pusty. Opuściłam pokoju i podeszłam do lekarza, który zajmował się chłopakiem.
- Przepraszam, gdzie jest Will?- Zapytałam zestresowana.
- Niestety nie mogę udzielić pani takich informacji.
Po tych słowach lekarz odszedł, postanowiłam go w jakiś sposób znaleźć. Chodziłam po szpitalu, a moje szanse na znalezienie Willa były zerowe. Po paru minutach zauważyłam płaczącego Daniela i mojego tatę, natychmiast do niech podbiegłam. Przeszedł mnie dreszcz, kiedy zauważyłam że na drzwiach widniał napis "blok operacyjny".
- Tato, Daniel, gdzie on jest?
- Will jest operowany... - Zaczął niepewnie mój tata. Po tych słowach od razu się popłakałam.
- Ale, ale jak to?! Co się stało?!
- Do jego organizmu wdało się zakażenie, musiał być natychmiastowo operowany. - Zakończył Daniel.
- Ile ta operacja już trwa? - Zapytałam załamana, życie mojej miłości było zagrożone.
- Godzinę.
Uparłam się o ścianę i osunęłam się na podłogę. Było mi słabo, on znowu mógł umrzeć, to była druga operacja. Co jeśli on nie przeżyje?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Minęła kolejna godzina i nic. Tata Willa był w złym stanie, nawet tabletki na uspokojenie nie pomagały. Nagle wyszedł doktor, który pomagał w operacji. Od razu wstałam, kiedy go zauważyłam.
- I co z nim?! - Zapytałam natychmiast.
- Operacja jeszcze trwa, ale już pomału kończymy. - Powiedział lekarz.
- A w jakim on jest stanie? Przeżyje? - Dodał zmartwiony ojciec.
- Nie wiadomo, bądźmy dobrej myśli. Chłopak ma szczęście że pielęgniarka szybko zareagowała.
- Dobrze, dziękujemy.
- Proszę pana, czy jak zakończy się operacja, będziemy mogli go zobaczyć? - Powiedziałam.
- Oczywiście że tak, tylko nie od razu. Chłopak będzie w śpiączce, zawołamy panią. Do widzenia.
- Do widzenia.
Byłam załamana, nie wiadomo czy on przeżyje. Nie nie nie, on musi żyć. Musiałam pobyć sama, wyszłam ze szpitala, żeby się przewietrzyć. Usiadłam pod altanką i zadzwoniłam do Arii.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po 15 minutach wróciłam, nikogo nie było pod blokiem operacyjnym. Prawdopodobnie operacja się zakończyła, pobiegłam do sali w której leżał chłopak. Pod salą siedział Daniel, podeszłam do niego i usiadłam obok.
- Co z nim? - W końcu zapytałam.
- Nie wiem, wiem tylko że dostał dużo narkozy... Rosalie a co jeśli on się nie wybudzi?! - Powiedział spanikowany tata Willa.
- Spokojnie na pewno się wybudzi, już były podejrzenia że może się nie wybudzić, a jednak się udało. Naprawdę będzie dobrze, musi być.
W tym momencie okłamywałam się i Daniela, nie byłam pewna czy wszystko będzie dobrze, nie byłam pewna niczego. On musi się wybudzić, moje życie bez niego nie ma sensu. Co zrobię bez niego? Tylko przy nim czułam że jestem sobą. Co będzie w szkole? Co z Cloe? Przecież policja jej nie złapała? Co jeśli będzie chciała dokończyć to co zaczęła? Miałam potężny mętlik w głowie, nie poczułam nawet kiedy zemdlałam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przebudziłam się w jednej sali, obok mnie była tylko pielęgniarka. Jak zobaczyła że wstałam natychmiast podeszła do mnie z wodą.
- Co się stało? - Zapytałam zdezorientowana.
- Zemdlałaś, czy możesz mi powiedzieć co się działo zanim do tego doszło? - Mówiła spokojnym głosem pielęgniarka.
- Ja, ja, byłam przed salą, w której leżał mój... przyjaciel po operacji. - Powiedziałam niepewnie, bo w sumie Will nie spytał mnie o związek.
- Mhm, prawdopodobnie przyczyną twojego zemdlenia był stres związany z operacją.
- Pewnie tak... - Odpowiedziałam drżącym głosem, gdy ponownie przypomniałam sobie o chłopaku.
- Widzę że stres ci nie odpuszcza. - Zaczęła pielęgniarka patrząc na mnie i po sekundzie dodała. - Między nami dam ci pudełeczko, które zawiera 15 tabletek na uspokojenie, proszę cię nie łykaj ich za często.
- Dobrze i bardzo dziękuję za pomoc.
- Teraz ich nie łykaj, musisz odpocząć, prześpij się, a ja ci zaparzę melisę.
- Naprawdę dziękuję za pani pomoc, ale muszę wracać do mojego przyjaciela. - Szybko odpowiedziałam wstając.
- Leż, twój przyjaciel jest w dobrych rękach, zaufaj mi.
- Dobrze, a tak w ogóle czemu pani jest taka miła?
- Kojarzysz Arię?
- Tak? Skąd pani ją zna? - Zapytałam zdziwiona.
- Jestem jej ciocią, dzwoniła do mnie i poprosiła żebym się tobą zajęła, wkrótce ma do ciebie przyjechać.
- Ach ta Aria, naprawdę pani dziękuję. - Dodałam pozytywnie zaskoczona.
- Jaka pani, mów mi Mona.
- Dobrze.

Miłość z przymusu czy prawdziwa (Nienawiść czy Miłość)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz