Chuuya
Przecierałem swoją zaspaną twarz dłońmi, gdy siedziałem w kuchni przy kubku kawy. Zrobiłem ją sobie jakieś pięć minut temu, no może jednak dziesięć.. albo i piętnaście. Straciłem już rachubę czasu przez te wszystkie myśli. To co się teraz dzieje plus dodatkowo te wszystkie sny, które dzieją się w mojej głowie. Jak tak dalej pójdzie to będę musiał udać się do jakiegoś dobrego psychologa, ponieważ to nawet nie jest w żaden sposób zabawne.
Duchy mojej starej rzeczywistości się ponownie uosabiają, ale tym razem nie ucieknę w świat narkotyków i alkoholu tylko spróbuje zawalczyć, bo w końcu mam motywację do tego.
Kątem oka zauważyłem jak ekran mojego telefonu się zaświecił i automatycznie przeniosłem na niego wzrok. Fukuchi, ja jebie. Przełknąłem ślinę po czym wziąłem łyk kawy i wręcz przy ostatnim sygnale odebrałem połączenie.
- No wreszcie, co ty sobie myślisz dzieciaku, do cholery?! Od kilku dni robisz ze mnie idiotę i nie odpowiadasz na wiadomości i maile! Chcesz żebym ciebie zgłosił do sądu? Sprawię, że będziesz nikim, Nakahara! - Krzyczał tak głośno, że zapewne było go słychać niczym na głośno mówiącym.
- Aha, wiesz co? Zamknij się lepiej, bo już mnie wkurwiasz, stary hipokryto - Powiedziałem bez ogródek średnio zainteresowany jego reakcją, bo Osamu naprawdę wybroni mnie przed sądem i groźby Fukuchiego nie spełnią się?
- Masz być za kwadrans w moim biurze i obyś się nie spóźnił, bo przysięgam, że zleje ciebie do nieprzytomności gówniarzu! Nikt nie uwierzy w twoją wersję zdarzeń!
Przewróciłem oczami słysząc jego groźby i wziąłem głęboki wdech. Spokojnie, on chce ciebie jedynie sprowokować i nastraszyć. Osamu wrzuci go za kratki. Spojrzałem na ekran telefonu i szybkim ruchem bez żadnego zastanowienia kliknąłem czerwoną słuchawkę. Wziąłem głęboki wdech i upiłem kilka łyków czarnego naparu. Po chwili, gdy wszystko przemyślałem wybrałem numer do mojego prawnika, który odebrał szybciej niż mogłem się spodziewać.
- Hej, Osamu. Cóż.. mam tak jakby kolejny dowód na Fukuchiego - Gdy tylko pokazałem szatynowi jakie wiadomości pisał do mnie mój twórca muzyczny kazał mi zainstalować aplikację, która nagrywa każde moje połączenie, Trochę to niekomfortowe, ponieważ każda rozmowa była nagrywana, a gdyby moje niektóre rozmowy z Dazaiem ujrzały światło dzienne bylibyśmy głęboko w kłopotach.
- Hmm? Dzwonił do ciebie przed chwilą?
- Dokładnie, groził mi i takie tam. Osamu, czy na pewno mamy przewagę i jesteś w stanie go pokonać? On ma tyle znajomości, że możemy mieć wiele problemów
- Chuu, słonko - Usłyszałem jego pełen pewności śmiech. - Chyba nie wątpisz w moje możliwości? Będzie ci winien miliony a nawet i miliardy jenów, mój drogi
- Skoro tak mówisz, oby się sprawdziło - Westchnąłem i zdałem sobie sprawę, że ponownie zaplątałem się w kłębkach moich własnych myśli. - A gdzie w ogóle się widzimy? Pod wytwórnią muzyczną czy co?
- Sprawdzi się, już nie bądź taki pesymistyczny - Gdyby był blisko mnie zapewne położyłby dłoń na moim policzku albo przytulił do siebie. - Właściwie to po ciebie jadę, będę na miejscu za.. hmm Gide - Słyszałem jak chwilę rozmawiają, ale niezbyt się w to wsłuchiwałem, bo byłem w niemałym szoku. - Jeszcze jakieś pięć minut
- Czemu wcześniej mi nie powiedziałeś?! Przecież ja dopiero kawę pije! W dodatku nawet się nie wyszykowałem, aby wyjść! - Zacząłem, gdy wstałem z krzesła i ruszyłem do swojego pokoju, by znaleźć coś gustownego na wyjście z domu.
- Och, ale bez stresu. Najwyżej poczekamy
- Dobra, dzwoń jak będziesz na miejscu - Po chwili dostrzegłem już, że nasze kilkuminutowe połączenie się zakończyło. Zbyt długo chyba patrzyłem na telefon zatracony w coraz większej ilości myśli wyłączyłem w końcu telefon.
Chyba jeszcze nigdy nie miałem tak wielkiego problemu z wyborem co na siebie ubrać. Bluza - zbyt banalne. Top - zbyt odkrywcze. Koszula - zbyt formalne. Najlepiej coś co mogłoby się spodobać Osamu, ale niezbyt pikantne i wyraziste. Może i brzmię teraz jak jakaś zdesperowana nastolatka, ale zrobienie dobrego wrażenia na szatynie wprawia mnie w lekki ścisk w żołądku. Zazwyczaj lubię swoje kompozycje ubraniowe, ale tym razem naprawdę chciałbym zabłysnąć, by chociaż pomyślał o mnie w taki sposób. Postawiłem w końcu na coś klasycznego, ale mało spodziewanego w moim wydaniu, ponieważ wybrałem czarny golf i spodnie garniturowe. Charakteru dodała tego moja ukochana biżuteria i przede wszystkim dużo sygnetów na palcach. Makijaż zrobiłem taki jak zawsze, chociaż tym razem zużyłem zdecydowanie mniej kredki, ponieważ lekkie cienie pod oczami już robiły dużą robotę w moim wyglądzie.
Zerknąłem na telefon i oniemiałem lekko w szoku. Osamu dzwonił już kilka razy, a pierwsze połączenie było aż prawie pół godziny temu. Szybko zebrałem się już cały i koniec końców nie wziąłem kapelusza, bo po prostu o nim zapomniałem. Wyszedłem z domu i zauważyłem czarny samochód, który był już mi znany. Podszedłem bliżej i zauważyłem jak drzwi się otwierają. Była to oczywiście sprawa szatyna, bo siedział na tylnym siedzeniu i po chwili do niego dołączyłem witając się z nim i kierowcą.
- Przepraszam, że tak długo musieliście czekać. Straciłem rachubę czasu - Rzuciłem przepraszające spojrzenie, gdy zapinałem pasy.
- Spokojnie, jak widać było warto czekać - Oznajmił, a ja dopiero zdałem sobie sprawę, że lustruje całe moje ciało. - Wyglądasz dziś oszałamiająco
- Serio? No cóż, dziękuje za komplement w takim razie - Lekko uśmiechnąłem się na jego słowa, po czym spojrzałem na swój telefon. - Właśnie.. Ta rozmowa z Fukuchim, powinieneś jej posłuchać
Otworzyłem aplikację i kliknąłem w przedostatnie połączenie, które trwało zaledwie kilka minut, ale to powinno wystarczyć. Przysunąłem telefon bliżej szatyna, by mógł się wsłuchać.
- Nawet nie wiesz jak bardzo podobała mi się twoja pewność siebie, bez obaw zniszczymy go dostrzętnie, słonko - Zauważyłem jak jego dłoń zbliża się do mnie i chwilę później już trzymała moją dłoń. - Już nie mogę się doczekać jego reakcji, na to że wejdę tam z tobą
- Myślisz, że się ciebie wystraszy? - Spojrzałem na niego, gdy moja dłoń złączyła z jego dłonią palce.
- Ja nie myślę, tylko wiem to. W końcu myśli, że się lubimy
- Nie wspomniałeś nigdy, że się znacie - Wypomniałem mu, patrząc prosto w jego oczy.
- To nie jest istotne, ponieważ w ciągu chwili został moim wrogiem numer jeden
Chciałem mu powiedzieć, że tamta dziewczyna z klubu, która siedziała przy nim jest mi strasznie wroga, ale czy to było w ogóle na miejscu? Nawet nie jest mój, ani ja nie jestem jego, a jestem zazdrosny o jakąś głupią dziewczynę, która stara się być modna, a nosi zeszłoroczną kolekcję Chanel.
W końcu doszło do tego, że nic więcej nie rozmawialiśmy, a ja patrzyłem za widokami, które mijaliśmy podczas jazdy. Mimo braku rozmowy nasze dłonie były dalej złączone i co jakiś czas kciuk Osamu pocierał wierzch mojej dłoni, co należało do jednego z przyjemniejszych uczuć jakie w ostatnich dniach odczuwałem.
Samochód zatrzymał się, gdy dotarliśmy na miejsce docelowe. Trochę dziwnie jest mi na to patrzeć, bo zapewne za kilkanaście albo może i kilka minut nic nie będzie łączyło mnie zawodowo z tym miejscem, a po kilku miesiącach rozpraw może uda nam się pokonać z Osamu, Fukuchiego. Jeśli taki dzień nadejdzie to zmienię w jakiś sposób swój wygląd na początek czegoś nowego. Może jakiś tatuaż.. zresztą zobaczymy co wyjdzie z czasem.
- Jesteś gotowy, Chuuya? - Od razu przekręciłem głowę w stronę jego głosu.
- Tak myślę, czas pokazać kto tutaj rządzi.. - Wziąłem głęboki wdech, gdy nagle zauważyłem jak wolna dłoń szatyna głaszcze mój policzek.
- To mi się podoba, moja gwiazdo rocka
×××
Znowu polsat ;3, widzimy się w kolejną środę na traumaty- znaczy kolejne słodziutkie rozdziały 🎀
CZYTASZ
law of temptation - soukoku
FanfictionPo latach nauki absolwenci Liceum im. Bezpańskich Psów w Yokohamie postanawiają zrobić spotkanie po latach. Odnowienie starych kontaktów nie jest jednak takie proste jak może się wydawać na pierwszy rzut oka. Chuuya Nakahara - słynna gwiazda rocka p...