rozdział 22

130 12 6
                                    

Chuuya

Gdy jeszcze chwilę temu nie szczególnie interesowała mnie wojna stulecia, którą zrobi mi moja ukochana siostra, ponieważ postawiłem się jej. Powiedziałem do cholery jej imię i nazwisko, a tylko ona tak może. Tylko Kouyou Ozaki do tej pory tak robiła. Teraz, gdy użyłem jej własnej taktyki przeciwko niej jestem na straconej pozycji.

– Dobra rób sobie ze mną co chcesz i tak jestem na straconej pozycji – Prychnąłem i przysunąłem w jej stronę swój talerz z kawałkiem ciasta tiramisu.

– Nie, Chuuya. Zdenerwowałeś mnie, ale mów w tej chwili co się dzieje? Nigdy się tak nie zachowywałeś, nawet podczas tego cholernego buntu nastoletniego, przez który myślałam, że osiwieję świeżo po dwudziestce – Nie ustępowała, ale to jeszcze nie pora na przyznanie się do porażki. Czy moje uczucia do Osamu można opisać jako porażka?

– Nic się nie dzieje, zresztą jestem dorosłym człowiekiem

– Przyszedłeś do mojej pracy, aby porozmawiać i teraz usiłuje tobie pomóc. Może myślisz, że tego nie widzę, ale umiem odczytać z ciebie kiedy coś jest nie tak. Zawsze starałam się tobie pomóc i zawsze kończyło się dobrze dlatego nie prowokuj mnie do najmniej przyjemnej metody; czyli rozmowy z Paulem

Zazgrzygotałem zębami ciągle wbijając swój wzrok w swoje dłonie, które ściskały kant stolika. Zazwyczaj tematy, które sprawiały mi jakikolwiek ból psychiczny wychodziły ze mnie jak duch z martwego ciała. Tym razem jednak ten duch nie ma zamiaru wyjść co tylko dodaje dodatkowego bólu, a myśli kołyszące się po mojej całej głowie są niczym huragan w największym stadium burzy.

– To nie jest takie proste jak mogłem się spodziewać, dobra? Nawet jeśli miałbym cokolwiek powiedzieć to nie wiem od czego zacząć – Mimo, że nie patrzyłem na kobietę to byłem pewny w stu procentach, że przewróciła teraz oczami, a charakterystyczny dźwięk uderzenia jej czerwonych paznokci zmusił mnie do podniesienia głowy.

– A więc zacznijmy od najprostszego pytania: czyja to wina?

– Tym razem to sam jestem sobie winien. To moja cholerna wina – Mówiłem cicho mając już dosyć tej rozmowy, która dopiero się zaczęła.

– Dlaczego tak sądzisz? Może to kto inny zawinił?

– Zawiniłem przez swoją cholerną hipokryzję, siostra – Cedzę szybko przez zęby, a moje usta zawijają się w cienką linie.

– Co takiego zrobiłeś, że uważasz siebie za hipokrytę?

– Pokłóciłem się z Osamu, ponieważ gdy byliśmy u Fukuchiego przez chwilę byłem sam.. no i gdyby było tak dłużej mógłby mnie udusić. Zdenerwowało mnie, że rozmawiał z taką głupią praktykantką, która pracuje w tej samej kancelarii

– Może to było coś ważnego, sama nie wiem co powiedzieć.. ale czujesz się dobrze? Nic ciebie nie boli? – Serce mnie kurwa boli.

– Niby zareagował szybko, ale irytuje mnie ta dziewczyna. Kiedyś gdy byłem w.. – Zaciąłem się, ponieważ Kouyou miała nic nie wiedzieć o tamtym wieczorze. Zabiłaby mnie i Paula - szczególnie jego, że wypuścił mnie w środku nocy do takiego miejsca. – Nieważne już gdzie, ale ona rozmawiała z nim.. niby przyszedł szybko, ale dobra. To serio nieważne, nie mówmy już o Osamu Dazaiu

– Już zignoruje to gdzie byłeś, bo pewnie narobiłbyś sobie problemów, ale to jednorazowa sytuacja, więc się nie przyzwyczajaj – Wzięła łyk swojego latte starając się nie rozmazać swojej ulubionej szminki. – Skoro nie on to masz inne zmartwienia? Nie puszczę ciebie 'od tak' i dobrze o tym wiesz

law of temptation - soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz