rozdział 24

131 18 6
                                    

Osamu

Ogromnym plusem dzisiejszego dnia był fakt, że już nikt do końca pracy nie przyszedł do mnie w żadnej sprawie. Spotkania z ważnymi klientami minęły tak gładko, że aż sam byłem pod wrażeniem. Czasami byli tak irytujący klienci, że gdyby nie moje dobre imię to wyrzuciłbym kogoś takiego przez otwarte okno.

Na sam koniec pracy, gdy już oczami wyobraźni widziałem siebie siedzącego pod drzwiami od domu Chuuyi, Sasaki zaproponowała, by uczcić jej koniec stażu w jakimś barze. Oczywiste było to, że odmówiłem i bez żadnych wytłumaczeń po prostu wyszedłem. Mogę w końcu odetchnąć, że nie będę mieć już z nią nigdy nic wspólnego, bo jednak dzisiaj przekroczyła granice. Jej praca nie była również wielce idealna, to nawet nie było dobre. Ja będąc na początku studiów pracowałem lepiej od niej.

Zresztą dostała się na prawo pewnie przez przypadek albo jakieś znajomości, a prawnik będzie z niej okropny. Już współczuje ludziom, którzy kiedykolwiek ją wezmą w jakiejś sprawie.

୨୧ ୨୧ ୨୧

Kiedy śmiałem się, że będę siedział pod drzwiami domu Chuuyi wyczekując aż mnie łaskawie wpuści nie byłem świadom, że będę tutaj ponad cztery godziny. Jednak nie mam zamiaru odpuścić, prędzej czy później i tak będzie i tak zmuszony do rozmowy ze mną.

*tymczasem w środku*
Chuuya

On. Jest. NIEMOŻLIWY. Naprawdę tutaj siedzi odkąd skończył pracę. Osamu jest gorzej uparty niż mógłbym się spodziewać. Po jaką cholerę jest aż tak zawzięty, że siedzi pod drzwiami. Kilka razy dyskretnie przyjrzałem się mu przez wizjer zamontowany w drzwiach i siedzi po prostu przed drzwiami wyczekując aż go wpuszczę do środka. To sobie poczekasz do rana albo i dłużej.

Przetarłem twarz dłońmi, gdy ekspres do kawy robił swoje. Opierając się o blat kuchenny kątem oka moją uwagę przykuwały drzwi wejściowe. On tam po prostu siedzi. Tak czy inaczej nie mam zamiaru go wpuszczać, bo wolę skupić się na czymś sensowniejszym niż rozmowa z Osamu.

Od dobrego pół roku nie wymyśliłem żadnej nowej piosenki, a moi fani pewnie wyczekują na coś nowego. Gdybym napisał i stworzył z pomocą innej wytwórni muzycznej jakieś nowe dzieło mógłbym z wielkim wyskokiem zostać jeszcze bardziej popularny. Udzieliłbym kilku wywiadów o Fukuchim.. każdy by mnie uwielbiał, a ja wypchany po brzegi sławą odciąłbym się od wszystkich. Życie i̶d̶e̶a̶l̶n̶e, prawda?

– Może jednak wpuścisz go, Chuuya? Raczej nie odpuści – Odezwał się w moją stronę Arthur, z którym miałem dosyć dobry kontakt, ale też niezbyt taki częsty. Dało się z nim jednak lepiej dogadać niż z moim głupim bratem.

– Nic mu nie będzie, nie ma takich mrozów więc nie zamarznie, a ja nie mam ochoty z nim rozmawiać. Mam aktualnie ważniejsze sprawy na głowie niż rozmowa z Osamu

– Ale może lepiej spróbować?.. To na pewno jedynie krótka rozmowa – Okrył się kocem, a ja zaśmiałem się w środku. Dopiero co powiedziałem, że nie jest zimno, a rozmawiam z mężczyzną, dla którego kilka stopni na plusowej temperaturze to już mróz. Słyszałem jednak, że w Europie jest jednak zimniej, więc Yokohama to dobry wybór dla osoby, która tak bardzo nienawidzi zimna.

– Słuchaj, Arthur. Dlaczego tak bardzo zależy tobie na tym, bym z nim porozmawiał? Nawet go nie znasz, a ja nie mam ochoty chociażby na niego patrzeć – Kątem oka dostrzegłem na jego telefonie powiadomienie i mógłbym sobie rękę uciąć, ale tam pisało "Osamu Dazai".

Szybko wyrwałem jego telefon i widziałem na samym ekranie blokady kilka wiadomości sprzed kilku minut. Wszystkie od tego durnia..

Osamu Dazai: Naprawdę z nim pójdziesz porozmawiać? Dziękuje Rimb!

Osamu Dazai: Powiedz ty mu może, że ja pewnie żałuje tego

Osamu Dazai: Jeśli to nie pomoże to spróbuje porozmawiać z Paulem, co ty na to? Tylko mnie będziesz asekurował gdyby coś? Nie wiem kto gorzej straszny

Osamu Dazai: Uda się? Błagam napisz cokolwiek

Osamu Dazai: Rimbauddddd

– Jak mogłeś?! Ty podstępny.. Ty podstępny zmarzlaku! – Zirytowany rzuciłem telefonem o stół, a Arthur chciał mnie uspokoić, ale nie dałem mu się oczywiście. – Do cholery dlaczego tak bardzo musisz mnie wkurwiać?!

Mężczyzna rozszerzył oczy nie wiedząc co powiedzieć, gdy nagle usłyszałem jak ktoś kluczem przekręca zamek od drzwi, a już chwilę później zobaczyłem jak moja siostrzyczka wchodzi do środka trzymając torbami z zakupów, a za nią wchodzi Osamu. Coś zawrzało we mnie i automatycznie odszedłem od Rimbauda, by podejść do Dazaia i najzwyklej w świecie spoliczkować go.

– Poważnie wypisujesz do chłopaka mojego brata, by jakoś porozmawiał ze mną na nasz temat?! Wynoś się stąd, bo nie mam zamiaru rozmawiać z tobą, Osamu! – Widziałem jedynie w oczach szatyna szok i niedowierzanie, ale odwróciłem się na pięcie i wręcz biegnąc udałem się do swojego pokoju, w którym zamknąłem się od środka. Nie ma pierdolonej opcji, że ktoś wejdzie do tego pokoju.

Leżałem na łóżku i patrzyłem w swój czerwony zeszyt z napisem "you can do it!", a w tle była gitara elektryczna. Podobał mi się dlatego musiałem go kupić i od kilku lat służy jako skarbnica moich wszystkich piosenek. Gdyby ktokolwiek by mi go zabrał skończyłoby się to dla tej osoby bardzo marnie. Nikt nie ma prawa go dotykać poza mną, a co dopiero przeglądać albo pisać.

Z mojego zamyślenia i patrzenia pusto w mój zeszyt wybiło mnie pukanie. Boże czy ja nie mogę mieć nawet spokoju we własnym pokoju?! Niechętnie wstałem ze swojego łóżka i przekląłem pod nosem.

Jeśli to Osamu to przysięgam, że wejdzie tutaj, ale wyjdzie oknem, a raczej ja mu w tym pomogę.

Moje myśli nie były mylne, bo w progu drzwi stał szatyn i trzymał kubek z moją kawą. Faktycznie zapomniałem o niej.

– Musimy porozm-

Nie dałem mu dokończyć, bo wepchnąłem go do środka i wyrwałem swój kubek. Wziąłem łyk i westchnąłem cicho. Kocham ten gorzki smak z dodatkiem uderzenia kofeiny. Byłoby lepsze gdyby nie fakt, że obok mnie stoi Osamu Dazai.

– Nic nie musimy idioto, idź lepiej do tej cholernej praktykantki – Odłożyłem kubek z kawą przygotowany do tego, że Osamu może coś zrobić.

Nie pomyliłem się, ponieważ chwilę później byłem przyszpilony do ściany, a jego kolano było pomiędzy moimi udami. Chciałem mu wykrzyczeć jak bardzo go nienawidzę i że jest tylko głupim prawnikiem, ale jego spojrzenie wprawiło mnie w osłupienie. Brązowe tęczówki, które w kuszący sposób oglądały moje całe ciało, a w nich tak wiele emocji, które były tak naprawdę niczym.

×××

Pomyślałam tak całkiem randomowo, że dostaniecie dzisiaj rozdział. (Powinnam raczej pisać niż wstawiać, ale łapcie na dobry początek tygodnia)

Ogólnie jeszcze śmiesznie, bo pod koniec wakacji miałam to skończyć, a raczej zajmie mi to do jesieni jak nie zimy

Jeszcze nie wiem kiedy wstawie 25 rozdział, ale pewnie też będzie to tak randomowo 

Papa słodziaki! 

law of temptation - soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz