Rozdział 22 Coraz bliżej

209 51 42
                                    

☾ Rozdział 22 Coraz bliżej ☽

Wspomnienia były zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem. Keon pamiętał każdą chwilę, jaką spędził z Demalis i chociaż z całych sił próbował zapomnieć bądź zająć swoje myśli czymś innym, nie potrafił. Wracał do momentów, jakie dzielili. W Głębinach byli kochankami, na Powierzchni czekał na nich ból.

Zupełnie tak, jak powiedziała.

Byli obecnymi Airenem i Airą. Dzielili ich tragiczny los.

Keon syknął, chwytając się za głowę tak gwałtownie, że zahaczył ręką o filiżankę. Herbata rozlała się na dokumentach, a przedmiot upadł na podłogę, tłucząc się. Stojący nieopodal sługa, podskoczył.

– Panie? Królu? Czy wszystko w porządku?

Pytanie pozostało bez odpowiedzi. Keon za to pochylił się bardziej, dysząc. Słyszał, jak służący wybiega, krzycząc coś o nawrocie. Trucizna osłabiła ciało Smoczego Władcy, a jej resztki wciąż atakowały. Zdarzały się więc napady, gdy to ledwie mógł stać na nogach. Teraz jednak nie to go trapiło. Dusiło go z bólu, bo zaczął kochać, a miłość nigdy nie była prosta. Nie dla takich jak on.

Airenie, ty jesteś moim sercem, jeśli cię stracę, nie ma sensu istnieć. Po wieczność będę twoja.

Zdradzę dla ciebie mój klan, powierzę ci swoją duszę. Choć nasi Przodkowie zechcą nas zniszczyć, ja będę twoją tarczą. Po wieczność będę twoja.

Pamiętał, jak usta Demalis cytowały przysięgi. Uderzył dłonią w blat, uszkadzając go. Na powstałych za to otarciach pokazały się ślady krwi. Keon był jak w amoku.

– Chcę cię zobaczyć. Zrozumieć, dlaczego ty...

Zamilknął. Rozsądek i godność krzyczały. Wielokrotnie dla niej naruszał zasady, robił to, czego nie przystawało robić królowi, a jednak nie żałował. Postąpiłby tak samo, ale cierpiał. Chciał, aby ją schwytano, przyprowadzono, bo gdzieś w nim tliła się nadzieja na to, że wcale nie zapragnęła jego śmierci.

Mieszały się w nim złość i zranienie.

Nie pozwolę ci odejść, Demalis. Nigdy nie pozwolę ci odejść.

To były jego słowa i teraz rozumiał, że miały większe znaczenie niż przypuszczał. Wstał, sięgając po miecz. W tej chwili do sali wszedł doktor, Thana i sługa. Pod wpływem spojrzenia króla, wszyscy poza księżniczką się cofnęli.

– Wasza wysokość...

Thana uniosła rękę, uciszając lekarza. Posłała mu lekki uśmiech.

– Wyjdźcie. Zajmę się bratem – obiecała.

Nawet jeśli dwa smoki nie były przekonane, strach nie pozwolił im stanąć naprzeciw Keona, którego spojrzenie zbyt bardzo przypominało to Krwawego Księcia. Nie był teraz ich spokojnym dystyngowanym królem, a bestią, która pragnęła wyruszyć na łowy.

Thana zbliżyła się do Keona o krok i skłoniła, nie chcąc prowokować jego smoczych instynktów. Wiedział to. Ukazywała uległość, bo w ten sposób w gniewie nie potraktowałby jej jak wroga.

– Bracie, proszę, usiądź – zachęciła, podchodząc dość blisko, aby sięgnąć do ramienia króla. Każdy jej ruch był powolny i delikatny. – Musisz odpocząć.

– Nie mam czasu na odpoczynek, Thano.

– Masz, bracie – upierała się.

Zapanowało duszące wręcz milczenie, gdy to oboje wymieniali się spojrzeniami. Chociaż Thana skuliła się, jej czekoladowe tęczówki pozostawały tak samo jasne i uparte, jak chwilę szybciej. Keon warknął, odrzucając miecz. Kobieta ani drgnęła.

Kochankowie GłębinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz