Rozdział 20 Płomień

197 60 37
                                    

☾ Rozdział 20 Płomień ☽

Demalis przebywała w swoim pokoju. Pomieszczenie wyglądało tak, jak zawsze. Na biurku czekał na nią niewielki pliczek dokumentów. Nie było to nic istotnego, bo od czasu przyjęcia powitalnego została odsunięta od obowiązków. Król stwierdził, że po tak ciężkim zadaniu potrzebowała urlopu. W rezultacie jej obowiązki dyplomatyczne, przy tym wizyty w Głębinach przejął Fasco. Na pozór miało to dać jej czas do odpoczynku, ale w ten też sposób Yanna dbała, aby nie miała kontaktu z królową Isrą, siostrą Keona. Sytuacja stała się trudniejsza, więc nie mogli posyłać do Głębin jej. Demalis nie wiedziała, jak zostało to wytłumaczone Panu Głębin i czy Isra nie żądała spotkania, ale na razie nikt nie nakazywał jej powrotu do pracy.

Nakazano jej odpoczywać. Urlopem tak naprawdę cieszyła się po raz pierwszy od wielu lat. W chwili, gdy zmarła Quisaria, matka Demalis, smoczyca obiecała sobie, że będzie nieść pokój, a nie wojnę. Przez ponad dwadzieścia lat robiła wszystko, aby stać się kimś, kto zdoła osiągnąć ten cel. Uczyła się od najmłodszych lat, dostała się do prestiżowej akademii i znosiła plotki, mówiące, że wszystko, co ma zawdzięcza rodzinnym koneksjom. Nawet w chwili, gdy Fasco przyjął ją jako swoją uczennicę i podopieczną, czuła, że inni patrzą na nią z rozbawieniem i kpiną. Zignorowała to. Pozwoliła, aby inni mieli ją za słabą, gdy używała słów, aby powoli dążyć do tego, czego chciała. Znosiła trudne charaktery, była pocieszycielką tych, których nie lubiła i w końcu dostała wtedy poważne zadanie. To nie było tak dawno temu, gdy zawitała do Głębin i poznała Isrę Argenis. Później doszło do spotkania z Keonem, a wszystko dookoła niej zaczęło upadać się jak domek z kart.

W tej chwili docierało do niej, że godząc się na tyle rzeczy, stała się słaba, uległa i nikt nie traktował jej poważnie. Urocza dyplomatka, która wzbudzała sympatię, co umożliwiało innym knuć i szkodzić.

Walczyła dla pokoju, a stała się narzędziem, które wywołało wojnę.

Miała trzy dni, aby dojść do tych wniosków i coraz bardziej się w nich pogrążać. Prawdą było to, że kobieta została na swój sposób złamana.

Czas spędzała siedząc na łóżku bądź podłodze, ignorując przy tym najbliższych i służbę. Myślała o wszystkim i dochodziła do wniosku, że sama siebie nie rozumie. Poznała Keona nieco ponad czterdzieści dni temu. Było to zbyt mało, aby mogła uważać go za równie istotnego, co rodzina albo kraj, ale z racji ich więzi czuła do niego przywiązanie. Do tego dochodził fakt, że wszystko stało się w braku zgody z jej osobą. Próbowała poprawić sobie humor, wmówić, że w jakiś sposób może faktycznie zasługiwał na taki cios. W końcu zabił wielu, ale i to było głupim pomysłem.

Keon był naprawdę ciekawym i dobrym smokiem. Tak samo dziwnym, jak ona. Co za król nie odpowiada za zabójstwo ojca krwią? Lucius już dawno wywołałby niezłą zawieruchę, a Argenis zacisnął zęby i wyciągnął do Yanny dłoń. Strapiony wojennymi zniszczeniami lud został przekonany przez Świątynię Smoka Ziemi i głosy innych królestw Powierzchni, że pokój dobrze mu zrobi. Poddani jednak zdołali już o tym zapomnieć. Słyszała jedną z przemów, czytała listy. Krew smoków wrzała na myśl o starciu. Ile jednak miało to trwać? I czym dokładnie było to, co czuła wobec władcy Orinii?

Miłością?

Zauroczeniem?

A może fascynacją, bo w końcu spełniła dziecięce marzenie i go poznała?

Z irytacji fuknęła, a stojąca w kącie donica eksplodowała. Korzenie zasadzonego w niej krzewu rozrosły się zbyt gwałtownie. Podskoczyła, a dostrzegając, co zrobiła, westchnęła ciężko. W ciszy przystąpiła do sprzątania, gdy do jej zmęczonego umysłu dotarł dźwięk otwieranych drzwi.

Kochankowie GłębinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz