Prolog

86 5 9
                                    

Saturn, nieco wystraszony i niepewny, rozejrzał się wokół, po tym dziwnym miejscu, jakby w obawie, że jakaś dziwna, nieznana nikomu siła zaraz wciągnie go gdzieś w tajemniczą i mroczną otchłań albo dwie gwiazdy neutronowe zderzą się i wybuchną przed jego czołem. Nigdy nie opuszczał Układu Słonecznego, z reguły planety nie opuszczały swoich układów, chyba, że taki wyjątek jak ta dziwna siostra Neptuna, którą widział może z dwa razy na oczy. Aktualnie szósty od Słońca znajdował się miliony, jak nie miliardy jednostek astronomicznych od swojej gwiazdy i ukochanej orbity, dość zagubiony. Rozejrzał się wokół, wciąż ostrożnie i czujnie. Nagle jego wzrok przykuło światło, a gdy odwrócił się w jego stronę, ujrzał ogromny, naprawdę przeraźliwie ogromny, mrocznie ciemny i pusty kształt, otoczony jaskrawym i rażącym w oczy dyskiem, który był pozostałością po gwieździe, która skończyła w tak marny sposób. Saturn cofnął się, przerażony tym rozmiarem oraz tym, co ten gigant mógł z nim zrobić.

- Co tu robi taka mała planetka, jak ty? - Wokół niego rozbrzmiał głęboki głos, na którego dźwięk szósty od Słońca dostał gęsiej skórki.

Dziwnie poczuł się z określeniem „mała planetka", w Układzie Słonecznym był dość spory, a na miano małej planetki zasługiwali Merkury i Mars.

- Mam dla ciebie pewną ofertę - zaczął, kryjąc w głosie wszystkie emocje i przybierając obojętny wyraz twarzy. - Ofertę nie do odrzucenia.

Czarna Dziura otworzyła swe wielkie, pomarańczowe i przeraźliwe ślepa, po czym wlepiła je w planetę. Milczała przez dłuższy czas, jakby się zastanawiała, co niepokoiło Saturna; gdyby tylko zechciała, mogłaby go ściągnąć do siebie i zmiażdżyć, zniszczyć i... Szósty od Słońca wolał o tym nawet nie myśleć.

- Jaką ofertę? - Zapytała w końcu, a część

Saturn odetchnął z ulgą.

- Jeśli zniszczyła byś dla mnie... Układ Słoneczny...

- Dlaczego miałabym to robić, zwłaszcza dla ciebie? - przerwała mu chłodno dziura, unosząc jedną brew. - Jedno słowo, a mogę z łatwością zmiażdzyć tą twoją gazową powierzchnię, a raczej jej brak.

Szósty od Słońca miał ochotę cofnąć się o krok, a precyzyjniej biec, gdzie pieprz rośnie, jednak stłumił ten odruch; nie mógł już się wycofać, a przede wszystkim wyjść na tchórza.

- Dobrze zapłacę - powiedział jedynie i ku własnej radości zauważył w oczach wielkiego oraz niepokojącego bytu błysk zainteresowania - dowiesz się jak, gdy już po Układzie Słonecznym nie będzie śladu. Możesz mi zaufać, z obietnic się wywiązuję, zapłata będzie naprawdę opłacalna - wyprzedził pytanie, które miała mu zadać.

Czarna Dziura wciąż nie wyglądała na przekonaną; wydała jedynie z siebie głęboki i długi pomruk, który z perspektywy Saturna zabrzmiał jak wrogi warkot, więc odruchowo odsunął się o krok w tył, tym razem nie udało mu się stłumić odruchu.

- Zgodzę się - burknęła w końcu, łupiąc groźnie na małą dla niej planetę. - Lecz jeśli zapłaty nie otrzymam, bądź nie przypadnie mi do gustu, ciebie też zmiotę z powierzchni.

Saturn zawahał się. Czy to wszystko było warte takiego poświęcenia? Zdecydowanie tak. Dla niego tak. Zdecydowanie. Ale... Co miał jej dać w zamian? Tak naprawdę, to nie miał pojęcia. Miał jeden pomysł, lecz raczej wolałby nie wdrażać go w życie; to musiałaby być naprawdę ostateczność. Szósty od Słońca zmierzył giganta wzrokiem, aż w końcu wyciągnął rękę przed siebie.

- Zgoda - powiedział zdecydowanie,  gdy Czarna Dziura uścisnęła jego rękę. - Więc chodźmy...

- Kto powiedział, że teraz?

Mniejszy twór stanął jak wryty i zamrugał, kompletnie zdezorientowany.

- J-jak to? - Zająknął się lekko, przekonany, że to jakiś głupi żart. - Nie mamy czasu...

- Może ty nie masz, ale ja mam go zdecydowanie dużo - przerwała mu dziura kolejnym pomrukiem. - Aż za dużo. Poza tym, czarne dziury nie przemieszczają się szybko. Odwiedzaj mnie, a może przybędę szybciej.

Saturn powstrzymał zirytowane prychnięcie. Miał ochotę odrzucić jakąś ciętą ripostą, jednak nie chciał, by te słowa stały sie jego ostatnimi. Wziął głębszy oddech i popatrzył na wielki byt.

- Dobrze - powiedział jedynie i odwrócił się, by odejść. - Trzymam cię za słowo. Będę wyczekiwał.

Czarna Dziura uśmiechnęła się lekko, gdy planeta odwróciła się, by odejść. Miała w zamiarze poznać jego intencje przed zniszczeniem wszystkiego na swojej drodze. Będzie mogła teraz zemścić się za swój stan, w jakim teraz się znajdowała, nie ważne, że Układ Słoneczny akurat nie był w to zamieszany. Nikt końca nie był, samo się tak stało. Ale zemsta zawsze jest słodk, nie ważne na kim. Zwłaszcza, że w zamian ma dostać coś jeszcze.

- Ktoś tu chyba działał zbyt pochopnie - mruknęła pod nosem, patrząc na Saturna znikającego w oddali.

Zniszczę dla ciebie Układ Słoneczny [TOM II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz