Maraton:: 1/5
Song::My Chemical Romance- Teenangers
3 os.
Wpatrywali się w siebie parę minut, dla felixa trwały one wieczność.
Wzrok, napewno starszego od niego o parę lat faceta byl przeszywajacy jakby chciał wiedzieć co chłopak teraz odczowa.
Za to felixa, był smutny. Przestraszony cała zaistniałą sytuacją próbował wymyślać w głowie różne scenariusze, które przy samej końcówce stawały się koszmarem.
Śmierć z rąk tego mężczyzny nie wydawała się kolorowa, nawet jak ten zaczla posyłać mu rozbrajający usmiech.
Gdy w końcu usta starszego się rozchylily, felix uświadomi sobie, że wgapiają się na siebie za długo, i zaczął latać wzrokiem po wszystkim byle tylko nie spojrzec znowu w jego oczy.
—Widzę że w końcu sie obudziłeś.-powiedział omijając stojącego jak słup soli, chłopaka.
Postawił tackę z jedzeniem na obszernym biurku, na którym leżało dużo rzeczy związanych z rozwijaniem swoich zainteresowań.
—Moja kucharka przygotowała dla ciebie jedzenie, przyjdę za jakieś dwie godziny zobaczyć vzy zjadłeś. Jak cie wkładałem do samochodu wydawałeś się strasznie lekki.-to ostatnie zdanie wypowiedział cicho, jakby do siebie lecz i tak doszło to do uszu młodszego.
Doszedł do wniosku że lepiej żeby wogule się nie odzywał. Nie chcial ciągnąć do siebie niepotzrebnych problemów, bo po co? Miał już dosyć na głowie.
Starszy dalej coś mówił ale felix nie bram tego do siebie. Przypomnial sobie ze przed porwaniem był po tabletki.
Przestraszony faktem że może ich nie mieć zaczął grzebać po kieszeniach, a gdy znalazł trzy opakowania odetchnął z ulga. Jedyna rzecz, która trzymała go przy normalnym funkcjonowaniu została z nim z czego niezmiernie się cieszył.
—Słuchasz mnie?-spytal się mężczyzna machajac ręką przex jego twarzą.
Felix odrazu podskoczyl i spogzral się w górę wystraszony. Dopiero teraz zadał sobie sprawę że mężczyzna z jakim było mu teraz stawić czoła był od niego o parę a nawet paręnaście centymetrów wyższy.
—Pytałem się ciebie czy czegoś nie potrzebujesz.-włożył dłonie do kieszeni I spojrzał oczekując na jakąkolwiek odpowiedź.
Szatyn spojrzał się na niego przeszywajaco tak by uświadomić facetowi by ten sie od niego odczepił i sobie poszedł.
Gdy blondyn nie dostawał przez dłuższy czas odpowiedzi, a jedynie wzrok, który milo mówił by spierdalal, westchnal.
—Czyli masz zamiar się nie odzywać, i gapić się namnie mówiąc niemo bym z tad spadał?-spytal przechylajac głowę.
"Bingo staruchu" powiedział młodszy w głowie unosząc delikatnie koncnciki ust do góry.
Wiedzial że nie był by w stanie powiedzieć tego otwarcie do faceta lecz cieszyl się jedynie ie że udało mu się odpyskowac w myślach.
—No okej, zostawie cie narazie samego byś przyzwyczaił się do swojej życiowej sytuacji w jakiej się znalazłeś. Jakbyś wogule chcial sie odezwać to mam na imię Hyunjin. Dopóki nie zobaczę że nie uciekniesz będziesz pod kluczem. Widzimy się niedlugo.
Wyminął chłopaka, który jedynie oplakiwal swój los w myślach.
"Hyunjin. Nawet po imieniu widac że zbok i pedofil" powiedział w myślach I prychnął uśmiechając się głupkowato na swój zajebisty dotad tekst.
CZYTASZ
Why did you leave?|| Hyunlix¹⁸
RomantizmHyunjin nigdy nie myślał o miłości. Od zawsze jego życie bylo powiązane z mafią, lecz mu to nie przeszkadzało. Gdy jego ojciec umarł a on sam musiał zająć się wysoko prosferujaca mafią, uscierpial. Musiał za szybko dorosnąć, I przejąć paleczke po oj...