Zimno.
Chłód się pamięta, tak samo jak głód.
To moja trumna, w której utknęłam za życia.
O czym myślą pogrzebani żywcem?
Jakiej nadziei się trzymają?
Komu się śnią?Zasypiam.
Budzę się i wracam do walki.
Idę, aż znów nie mam sił.
Opieram się.W końcu docieram do ściany, na której ktoś kośćmi wydrapał zdanie - życie nie ma limitu na szczęście i ból.
Światło w latarce przestało działać. Próbuję raz jeszcze zrozumieć, kim jestem, żeby zrobić mi coś takiego.
Drżę.
Co we mnie takiego, że przyciągam sól, chociaż wewnątrz cała krwawię?
- Mamo, przepraszam, że dyplomacja mnie nie kręci. Tato, że tak często jestem delikatna. Nie mogę powiedzieć, że nie jestem rozczarowaniem, a może nim nie jestem... - mówię, dławiąc się powietrzem.
Żegnam się już któryś raz, ale pierwszy z nich jest na głos. Brzmi tak ostatecznie, że po chwili łykam z otwartymi ustami powietrze i sypię się w konwulsjach.
Nawet jeśli pojawia się światło, już w nie nie wierzę.
CZYTASZ
W Twoich rękach
RomancePowszechnie znany jest trend, że pierwszoroczniaków trzeba godnie przyjąć, a właściwie przechrzcić. Nic zatem dziwnego, że zgrana paczka przyjaciół pod wpływem wypitego alkoholu wpada na śmieszny i zabawny sposób powitania świeżynki w ich szeregach...